Pierwsza część czwartkowego handlu była udana. Główny benchmarkowy indeks dla regionu Azji i Pacyfiku, czyli MSCI AC Asia Pacific wzrósł do najwyższego poziomu zamknięcia od 10 marca, tj. od dnia poprzedzającego trzęsienie ziemi i tsunami w Japonii i zredukował tym samym wszystkie straty, które poniósł na fali tego kataklizmu. Z kolei na tokijskim parkiecie główny jego wskaźnik, czyli Nikkei 225, zwyżkował dziś o 0,48%.

Pierwsza część czwartkowego handlu była udana. Główny benchmarkowy indeks dla regionu Azji i Pacyfiku, czyli MSCI AC Asia Pacific wzrósł do najwyższego poziomu zamknięcia od 10 marca, tj. od dnia poprzedzającego trzęsienie ziemi i tsunami w Japonii i zredukował tym samym wszystkie straty, które poniósł na fali tego kataklizmu. Z kolei na tokijskim parkiecie główny jego wskaźnik, czyli Nikkei 225, zwyżkował dziś o 0,48%.

Jednakże o godz. 8:33 kontrakty terminowe na europejskie i amerykański indeksy, czyli na STOXX Europe 50 i S&P500 nie tylko nie rosły, ale wręcz lekko zniżkowały (odpowiednio o 0,10% i 0,04%), nie dając tym samym wyraźniejszych sygnałów co do tego, jak może rozpocząć się dzisiejsza sesja na Starym Kontynencie i w Stanach Zjednoczonych. W tym samym czasie futuresy na indeks WIG20 notowane były również na minusie – 0,07%. Wczoraj główne wskaźniki GPW, czyli WIG i WIG20 zakończyły handel na minusach (0,12% i 0,34% do 2806,43 pkt), ale w ciągu dnia zdołały ustanowić swoje najwyższe poziomy od kwietnia i czerwca 2008 r. i tym samym nowe rekordy hossy – w przypadku wskaźnika blue-chipów był to poziom 2846,60 pkt.

W obecnej chwili akcji zakupowej sprzyja przede wszystkim końcówka kwartału. Instytucjom finansowym zależy na tym, aby pokazać swoim klientom jak najlepszy wynik za okres styczeń-marzec. Nie bez znaczenia pozostaje też gra uczestników rynku pod spodziewane dobre piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy, tym bardziej że wczoraj raport ADP pokazał 201 tys., zgodny z oczekiwaniami (+203 tys.) wzrost liczby zatrudnienia w sektorze prywatnym, a pozytywny wydźwięk miał też raport Challengera (liczba planowanych zwolnień spadła w marcu do poziomu 41,528 tys. z 50,702 tys. lutym).

Po stronie ryzyk nadal mamy te same czynniki, tj. sytuację nuklearną w Japonii, napiętą atmosferę na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, oczekiwania co do zacieśnienia polityki monetarnej w Eurolandzie i w USA oraz kwestie europejskiego kryzysu zadłużenia. Jeśli chodzi o tą ostatnią kwestię, to dziś po południu opublikowane zostaną wyniki najnowszych testów wytrzymałości irlandzkich banków, a na dobre informacje z tej strony nie ma raczej co liczyć.

Inwestorzy jak na razie zdają się jednak odkładać na bok te zagrożenia i nie przejęli się także za bardzo nocną (czasu polskiego) publikacją danych o indeksie PMI dla sektora wytwórczego Japonii, który, tak jak należało tego oczekiwać, poszedł w marcu najmocniej w dół, przynajmniej od 9 lat do poziomu 46,4 z 52,9 w lutym, co oznaczało, że zaczął się kurczyć.

Jeśli chodzi o czwartkowy kalendarz makroekonomiczny, to o godz. 8:00 opublikowano dane z Niemiec dotyczące sprzedaży detalicznej za luty. Okazały się być one gorsze od oczekiwań. W drugim miesiącu tego roku sprzedaż spadła w ujęciu m/m o 0,3%, choć oczekiwano jej 0,4% zwyżki. Dziś przed południem przedstawione zostaną jeszcze informacje dotyczące szacunkowej inflacji w Eurolandzie za marzec, a po południu napłynie seria danych ze Stanów Zjednoczonych dotyczących: indeksu Chicago PMI za marzec, zamówień w przemyśle za luty i liczby podań o zasiłki dla bezrobotnych za ostatni tydzień.

W przypadku polskiego rynku, na dziś zaplanowane są dwie publikacje NBP dotyczące oczekiwań inflacyjnych osób prywatnych w marcu oraz bilansu płatniczego za IV kw. – jedne i drugie wbrew pozorom bardzo istotne, choć w krótkim okresie przede wszystkim dla krajowego rynku walutowego, a nie dla akcyjnego.

Marek Nienałtowski

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj