Dzisiejsza sesja w końcu przyniosła tak dobrze nam znaną nudę. Zmienność WIG20 rzędu 20 pkt., przez większą część dnia kreślenie płaskiej linii i zakończenie bez żadnego ruchu na indeksie. Można rzec nareszcie, bo ostatnie dwa dni to prawdziwy rollercoaster, który cieszył tylko graczy z horyzontem jednego dnia. Dla pozostałych utrzymywanie się dużej zmienności nie oznacza nic dobrego.

Dzisiejsza sesja w końcu przyniosła tak dobrze nam znaną nudę. Zmienność WIG20 rzędu 20 pkt., przez większą część dnia kreślenie płaskiej linii i zakończenie bez żadnego ruchu na indeksie. Można rzec nareszcie, bo ostatnie dwa dni to prawdziwy rollercoaster, który cieszył tylko graczy z horyzontem jednego dnia. Dla pozostałych utrzymywanie się dużej zmienności nie oznacza nic dobrego.

Ta nuda na minusach spowodowana była kilkoma czynnikami. Pierwszym to brak nowych informacji z frontu walki UE-rynki finansowe. Nie pojawiły się nowe miliardy euro do rozdania, ani też „spekulancki kapitał” nie zaatakował żadnych europejskich obligacji ani CDSów. Drugim powodem beznamiętnego utkwienia rynku w obszarze pół procentowych spadków było wybiórcze podejście do zachodnich rynków.

Tam po wczorajszych szaleństwach, jak zawsze po dobrej imprezie, inwestorzy mieli niezłego kaca, który wyrażał się dwu lub w przypadku Hiszpanii nawet cztero procentowymi spadkami. Popyt dość rozważnie podszedł do sprawy i nie reagował na to, bo przecież wczoraj mniej zyskaliśmy to dziś mniej możemy spadać. Jeszcze jednym powodem braku zmian była niepewność co do podejścia Amerykanów do chińskich doniesień. Dane z tej największej azjatyckiej gospodarki nie są dobre. Inflacja rośnie znacznie powyżej prognoz, banki pożyczają coraz więcej, a ceny nieruchomości rosną jak w czasach największej hossy.

Teoretycznie dla Chińczyków to dobrze, bo PKB będzie rosnąć, ale w praktyce takie informacje należy odczytywać jako zapowiedź silnego chłodzenia koniunktury w tym kraju. To natomiast wpłynie na ceny surowców i spowolni światowy wzrost. Jest zatem się czym przejmować, ale już pierwsze takty w USA pokazały, że amerykańskie byki są większymi optymistami niż można było sądzić. Dodatkowo część uwagi inwestorów koncentrowało dzisiejszy pre-debiut PZU.

Zlecenia na tą spółkę są już przyjmowane przez giełdę i można było zobaczyć, że wraz z upływem czasu coraz więcej małych zleceń pojawiało się na rynku. Nie widziałem, żeby choć przez moment kurs zszedł poniżej ceny emisyjnej, więc można z dużym prawdopodobieństwem zakładać, że pod tym względem spółka na najbliższe dni ma odpowiedniego opiekuna.

Po takiej sesji jak dzisiejsza nie mamy absolutnie ani grama więcej informacji. Piątkowe minima są daleko (2330 pkt.) , do maksimów jeszcze sporo miejsca (2600 pkt.) i w każdą stronę luka sięga 150 pkt. Do czasu przebywania w tym zakresie bardzo trudno będzie wyczuć, czy rynek już nabrał sił, czy z trudem łapie „drugi oddech”. Będzie to zwłaszcza utrudnione przez fakt, że największe pieniądze i emocje w ciągu najbliższych 48 godzin będą sponsorowane przez trzy literki: P, Z i U.


Paweł Cymcyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj