W ciągu ostatnich 20 lat Polska przeszła pełną transformację z kraju komunistycznego do członka UE o gospodarce wolnorynkowej. Teraz po raz pierwszy przejęła prezydencję w Radzie UE. Mikołaj Dowgielewicz, sekretarz stanu ds. europejskich mówi nam, jak Polska może wykorzystać własny przykład do poprawienia nastroju w Unii i dlaczego warto być optymistą.
W ciągu ostatnich 20 lat Polska przeszła pełną transformację z kraju komunistycznego do członka UE o gospodarce wolnorynkowej. Teraz po raz pierwszy przejęła prezydencję w Radzie UE. Mikołaj Dowgielewicz, sekretarz stanu ds. europejskich mówi nam, jak Polska może wykorzystać własny przykład do poprawienia nastroju w Unii i dlaczego warto być optymistą.
Europejska prasa pisze ostatnio dużo o polskim euroentuzjazmie. Czy może on pomóc UE w wyjściu z kryzysu?
Myślę, że tak. Polska to historia wielkiego sukcesu gospodarczego w ostatnich 20 latach. Także politycznego, Polska przeszła przecież niesamowitą transformację. Choć nie było to wcale łatwe i wymagało trudnych decyzji i wyrzeczeń. Może ten sukces gospodarczy pokaże Europejczykom, że nawet w momencie bardzo kryzysowym można widzieć światełko na końcu tunelu. I że jest szansa na to, że trudne reformy przyniosą pozytywny skutek także dla obywateli.
Sprawy ekonomiczne są na czele polskich priorytetów. Jak jednak kraj, który jest poza strefą euro może skutecznie poradzić sobie z tą tematyką?
Polska perspektywa może być bardzo pomocna. Mówimy o kraju, który jest poza strefą euro, ale który bardzo skorzystał na rynku wewnętrznym i który bardzo się rozwinął dzięki Unii.
Możemy pokazywać, że dyskusja o gospodarce nie musi się ograniczać tylko do tego, co się dzieje na rynkach finansowych. Należy pokazywać szanse, jakie daje wspólny rynek, handel, jak można wykorzystać budżet dla agendy wzrostu gospodarczego. Czyli pokazywać jaśniejszą stronę dyskusji o gospodarce, nie tylko mówić o konsolidacji fiskalnej.
Polska oprócz ekonomii stawia też na sprawy zagraniczne, m.in. organizuje szczyt Partnerstwa Wschodniego. Pojawiają się jednak głosy, że lepiej skupić na tym, co się dzieje na południu.
Jedno nie wyklucza drugiego. Jako prezydencja będziemy wspierać Panią Ashton i Europejską Służbę Działań Zewnętrznych w ich działaniach w Afryce Północnej. Tak, żeby te kraje dostały wsparcie w tym trudnym okresie wyborczym. Już wcześniej angażowaliśmy się w Tunezji czy Egipcie, więc te tematy są nam bliskie.
Partnerstwo Wschodnie nie jest więc zamiast Afryki Północnej, ale równolegle. Bardzo liczymy, że szczyt Partnerstwa Wschodniego będzie najważniejszym wydarzeniem polskiej prezydencji i że będzie zawierał w swoich konkluzjach nową i dobra ofertę dla wschodnich sąsiadów Unii.
Pracował Pan w Parlamencie, potem w Komisji Europejskiej. Myśli Pan, że to doświadczenie pomoże w pracy podczas prezydencji?
Rzeczywiście będzie to łatwiejsze, bo dużo ludzi tu znam. Przyjemnie spotykać znajome twarze. Chociaż nie mogę powiedzieć, że wolę moją obecną instytucję, Radę, od jednej czy innej instytucji. Wszystkie instytucje europejskie są moimi ulubionymi!
Parlament Europejski