Byłem bardzo ciekaw tego modelu, chciałem po prostu wsiąść za kierownicę i ruszyć w daleką trasę bez zbytniego zastanawiania. Jednak żeby było jasne, nie jestem wielbicielem tego typu aut, aczkolwiek mam do nich szacunek z kilku powodów. W tekście wytłumaczę dlaczego.
Renault Koleos drugiej generacji jest znacznie większy od swojego poprzednika, którego okres produkcji przypadał na lata 2006 – 2016. Nie każdy wie, ale pierwsza edycja została zaprojektowana wspólnie z firmą Renault Samsung i Nissan. Celem nadrzędnym tego projektu była przede wszystkim uniwersalność i przestrzeń dla podróżujących – śmiało można rzec, że to się udało. Auto swoją obszernością dorównywało segmentowi minivanów, a dodatkowo nowoczesne jednostki napędowe i niektóre komponenty Nissana zapewniały efektywną eksploatację. Niestety dużym „minusem” dla niektórych, był wygląd zewnętrzny, niewiele pomogła modernizacja przeprowadzona w 2013 roku, gdzie auto otrzymało przeprojektowany przód, reflektory i osłonę chłodnicy. Parę lat później, marka Renault postawiła na szeroko pojętą unifikację designu niektórych modeli i modyfikację polityki modelowej. Przykładowo, nieformalnym następcą modelu Koleos pierwszej generacji, został crossover Kadjar.
Drugie wcielenie Koleosa, to zupełnie inna bajka. Już na pierwszy rzut oka widać, że auto to flagowy SUV marki Renault – większy brat modelu Talisman. Oba modele mają zbliżone wyglądem pasy przednie, z zachodzącymi na zderzak światłami LED do jazdy dziennej. Przetłoczenia na masce czy osłona chłodnicy są praktycznie takie same. Podłużne, dobrze wyglądające (szczególnie nocą) światła tylne, przeszczepione są praktycznie w proporcji 1:1 z bratniej limuzyny. Auto jest proporcjonalnie długie, wysokie i muskularne – to może się podobać.
Gdy zasiadamy we wnętrzu, także widzimy podobieństwa do Talismana. Nie ma w tym nic złego, taka jest obecnie polityka niektórych producentów i moim zdaniem to się sprawdza. Przed oczami kierowca ma cyfrowy wyświetlacz, pokazujący prędkość i obroty silnika, a także informacje dotyczące naszego samochodu. Wskaźniki po jego bokach wyświetlają temperaturę jednostki napędowej i ilość aktualnie posiadanego paliwa w baku. Po prawej stronie na konsoli centralnej, testowy Koleos miał zamontowany duży ekran dotykowy. Wyświetlacz służy do obsługi m.in. systemu audio, nawigacji czy też ustawień samochodu. Głośność regulujemy dotykowymi przyciskami, po prawej stronie panelu, co czasem sprawiało kłopot, ponieważ trzeba było odwrócić wzrok od drogi. Należy pochwalić audio marki BOSE, grało wyśmienicie, szczególnie po podłączeniu zewnętrznego odtwarzacza muzyki.
Do testu została udostępniona wersja Initiale Paris, czyli topowa, krótko można powiedzieć, że wyposażenie było kompletne. Fotele w tej konfiguracji są bardzo wygodne, mają szeroki zakres regulacji i komfortowe zagłówki. Przejechałem długą trasę i nie czułem zmęczenia, to dobry znak. Należy pochwalić również wyciszenie wnętrza. Może dziwić, ale dzisiejsze samochody, czasem nawet klasy wyższej potrafią być niedopracowane w tym zakresie.
Z przodu kierowca i pasażer nie będą narzekać na brak miejsca, w tylnej części kabiny jest bardzo wygodnie, nawet w sytuacji kiedy fotele przednie są mocno odsunięte. Kanapa jest wygodna i odpowiednio wyprofilowana, wyposażona w podłokietnik z dwoma miejscami na napoje. Bagażnik nie imponuje pojemnością, ale 500 l powinno wystarczyć w zupełności, nawet na dalekie podróże.
Egzemplarz testowy wyposażony był w dwulitrowy silnik wysokoprężny 2.0 dCi o mocy 175 KM. Auto dysponuje momentem obrotowym wynoszącym 380 Nm przy 2000 obr./min. Moim zdaniem, taka jednostka napędowa jest odpowiednia do tego typu samochodu, zapewnia odpowiednią elastyczność, potrafi spalić rozsądną ilość paliwa i dobrze współpracuje z automatyczną bezstopniową skrzynią biegów (CVT). Nie jest to rozwiązanie, które wpisuje się w dzisiejsze trendy ekologiczne, ale sprawdza się na co dzień.
Napęd Renault Koleosa może pracować w trzech trybach: 2WD, 4WD Auto oraz 4WD Lock. Pierwszy, niezależnie od warunków drogowych, przenosi napęd tylko na przednie koła. Drugie (polecane) ustawienie, na bieżąco analizuje przyczepność kół i w razie potrzeby rozdziela moment obrotowy pomiędzy osią przednią, a tylną (do 50%). System działa sprawnie, na śliskiej czy błotnistej drodze reakcja jest natychmiastowa i samochód stara się ruszyć jak najefektywniej. Trzeba jednak pamiętać, że Renault Koleos nie jest autem terenowym, tylko modelem drogowym o nieco rozszerzonych możliwościach. Jednakże należy się szacunek za to, jak samochód radzi sobie w trudniejszym terenie. Ciekawym i przemyślanym szczegółem, są drzwi zachodzące na progi. Dzięki nim, wsiadając do kabiny nie pobrudzimy spodni, niby detal, a ułatwia codzienną eksploatację. Jest jeszcze tryb 4WD Lock. Służy do jazdy stricte poza asfaltem – do 40 km/h. Zapewnia stały napęd na cztery koła, o równym rozkładzie międzyosiowym w wymiarze 50/50. Koła w momencie utraty przyczepności są blokowane, co symuluje blokadę mechanizmu różnicowego. Działa i pomoże np. w kopnym śniegu.
Skrzynia biegów X-Tronic (bezstopniowa), w Koleosie działa zadziwiająco dobrze. Przekładnie tego typu, potrafią mieć nieprzyjemną (szczególnie dla ucha) charakterystykę. W tym przypadku elektronika dba o pracę w optymalnym zakresie obrotów jednostki napędowej, symuluje zmiany przełożeń, co przekłada się na komfort przyspieszania i podróży, szczególnie przy wyższych prędkościach. Zawieszenie Koleosa nastawione jest na komfort, do tego samochód jest zwrotny, a zarazem zapewnia stabilność prowadzenia. Bardzo dobry kompromis.
Opisywane auto, to przedstawiciel klasy SUV, w segmencie D. W segmencie tym jak widać jest duża konkurencja, a to przekłada się na dużą rozpiętość cenową i rywalizację. Na tle konkurencji auto prezentuje się nieźle. Broni się wyglądem, dobrą jakością wykonania, uniwersalnością i komfortowym wnętrzem – za co należy się marce szacunek. Wybór należy oczywiście do klienta, ale moim zdaniem warto rozważyć tą ofertę.
Tekst i zdjęcia: Mariusz Zbyszyński