Mijający tydzień na rynku złotego charakteryzował się sporą zmiennością notowań. Pierwsze jego dni upływały w spokojnych nastrojach, a wartość euro konsolidowała się w przedziale 4,0000 – 4,0500 zł. Koniec tygodnia przyniósł silną zwyżkę notowań EUR/PLN, która wyciągnęła kurs do poziomu 4,2000, czyli w pobliże ostatnich szczytów. W piątek jednak notowania tej pary walutowej powróciły w okolice wartości 4,12 PLN za EUR.
Mijający tydzień na rynku złotego charakteryzował się sporą zmiennością notowań. Pierwsze jego dni upływały w spokojnych nastrojach, a wartość euro konsolidowała się w przedziale 4,0000 – 4,0500 zł. Koniec tygodnia przyniósł silną zwyżkę notowań EUR/PLN, która wyciągnęła kurs do poziomu 4,2000, czyli w pobliże ostatnich szczytów.
W piątek jednak notowania tej pary walutowej powróciły w okolice wartości 4,12 PLN za EUR.W ciągu tygodnia na rynek napłynął cały szereg danych z Polski, nie miały one jednak większego wpływu na notowania polskiej waluty. Choć wypadły one w większości bardzo dobrze, nie odbiegały jednak znacząco od prognoz, czego efektem była słaba reakcja inwestorów. Poznaliśmy m.in. saldo na rachunku obrotów bieżących za marzec. Wykazało ono deficyt wielkości 559 mln euro, podczas gdy oczekiwano wyniku na poziomie -513 mln euro. Mieszaną wymowę miały dane z krajowego sektora przedsiębiorstw. Przeciętna płaca w kwietniu wzrosła o 3,2% r/r, w porównaniu z oczekiwaniami na poziomie 4,0% r/r.
Lepiej od prognoz zaprezentowały się natomiast dane o zatrudnieniu – nie zmieniło się ono w porównaniu z kwietniem 2009r., przewidywano natomiast niewielki spadek na poziomie 0,2% r/r. Dobrze zaprezentowały się dane o produkcji przemysłowej – wzrosła ona w minionym miesiącu o 9,9% r/r, podczas gdy oczekiwano wyniku na poziomie 10,1% r/r. Nawet jednak jeśli dane te zdecydowanie różniłyby się od oczekiwań i tak najprawdopodobniej nie wywarłyby większego wpływu na notowania polskiej waluty – złoty zazwyczaj silniej reaguje na wydarzenia na światowych rynkach, niż na lokalne czynniki.
Odgrywają one wprawdzie pewną rolę, ale zazwyczaj wtedy, gdy kierunek, jaki wskazują rynkowi jest zgodny z nastrojami wśród światowych inwestorów. Wówczas nasilają one wpływ globalnego sentymentu inwestycyjnego. Jeśli natomiast dane są pozytywne, a apetyt inwestycyjny jest słaby przy rosnącej awersji do ryzyka, to nie mają one większego wpływu na polski rynek. Dynamiczne osłabienie złotego zrodziło spekulacje o możliwej interwencji Banku Gospodarstwa Krajowego na rynku walutowym. Nie zostały one jednak oficjalnie potwierdzone. Ministerstwo Finansów przyznało jedynie, iż wysokie poziomy notowań EUR/PLN są wykorzystywane do wymiany euro pochodzących ze środków unijnych. Prezes banku powiedział natomiast, iż BGK jest aktywny na rynku złotego już od dłuższego czasu, w momencie dynamicznej zwyżki EUR/PLN nie wykazywał on jednak nadzwyczajnej aktywności.
W notowaniach EUR/USD w mijającym tygodniu obserwowaliśmy bardzo wysoką zmienność. Wartość euro względem dolara zeszła w połowie tygodnia do poziomu najniższego od ponad roku (okolice 1,2140), natomiast już w piątek kształtowała się przez moment nawet na 1,2670. Fundamentalnie w chwili obecnej nie ma podstaw do silniejszej zwyżki kursu tej pary walutowej. Impuls do powrotu do większego spadku da jednak dopiero zejście pod poziom 1,2500.
Impuls do osłabienia euro względem dolara w pierwszej połowie tygodnia dał dalszy wzrost obaw o obecną i przyszłą sytuację w strefie euro. Światowi inwestorzy wykorzystywali każdy pretekst do sprzedaży europejskiej waluty. Negatywnie zareagowali m.in. na informację o tym, iż Niemcy wprowadziły zakaz niezabezpieczonej krótkiej sprzedaży m.in. na obligacje emitowane przez kraje strefy euro.
Ponadto uświadomili sobie, że konieczne oszczędności w Eurolandzie będą osłabiać jego gospodarkę w kolejnych kwartałach. Wspólnej walucie z pewnością również nie sprzyjały wypowiedzi przedstawicieli europejskich władz politycznych i monetarnych, w których nie wyrażali oni zbyt dużego zaniepokojenia niską wartością euro. Jedyne co ich martwiło to wysoka zmienność. Można wnioskować, że z ich strony pojawiło się nawet przyzwolenie na osłabienie europejskiej waluty, pod warunkiem, że nie będzie ono przebiegało w zbyt wysokim tempie. Słabsze euro może być wsparciem dla gospodarki, odczuwającej negatywne skutki oszczędności budżetowych.
Mimo wspomnianych wypowiedzi europejskich władz, w notowaniach EUR/USD w drugiej połowie tygodnia obserwowaliśmy odbicie na fali spekulacji na temat ewentualnej interwencji Europejskiego Banku Centralnego na rynku walutowym. Ruch ten należy traktować raczej jako techniczne odreagowanie, do którego pretekstem były wspomniane pogłoski. Dopóki na rynek nie napłyną informacje wspierające fundamentalnie euro, o trwałą zwyżkę kursu EUR/USD będzie bardzo trudno. W mijającym tygodniu na światowych giełdach obserwowaliśmy silne spadki. Co więcej padły sygnały do dalszej zniżki. Jeśli faktycznie będziemy ją obserwować, na wartości mogą tracić waluty bardziej wrażliwe na zmiany awersji do ryzyka na światowych rynkach, takie jak np. dolar australijski.
W przyszłym tygodniu na rynek nie napłynie zbyt wiele istotnych danych makro. Warto jednak zwrócić uwagę na drugi odczyt danych o PKB Stanów Zjednoczonych za I kw. Często drugi odczyt tego wskaźnika w USA istotnie różni się od pierwotnych szacunków, dlatego też uczestnicy rynku śledzą go z dość dużą uwagą. Prawdopodobnie jedynie te dane zdołają chwilowo przerwać dominację doniesień związanych z sytuacją w strefie euro.