Rozpoczynający się tydzień nie będzie należał do spokojnych. Już na wstępie rynki finansowe muszą sobie radzić z bagażem niekorzystnych informacji. Piątkowe fatalne dane z amerykańskiego rynku pracy (wzrost zatrudnienia zaledwie o 18 tys. przy prognozie 90 tys.) poddają w wątpliwość przyspieszenie ożywienia w gospodarce USA. Fiaskiem zakończyło się pierwsze spotkanie prezydenta Baracka Obamy z przywódcami obu partii politycznych, mające za cel znalezienie porozumienia umożliwiającego podwyższenie maksymalnego limitu zadłużenia państwa.
Rozpoczynający się tydzień nie będzie należał do spokojnych. Już na wstępie rynki finansowe muszą sobie radzić z bagażem niekorzystnych informacji. Piątkowe fatalne dane z amerykańskiego rynku pracy (wzrost zatrudnienia zaledwie o 18 tys. przy prognozie 90 tys.) poddają w wątpliwość przyspieszenie ożywienia w gospodarce USA.
Fiaskiem zakończyło się pierwsze spotkanie prezydenta Baracka Obamy z przywódcami obu partii politycznych, mające za cel znalezienie porozumienia umożliwiającego podwyższenie maksymalnego limitu zadłużenia państwa. W połowie maja Stany Zjednoczone osiągnęły ustawowo dozwolony limit zadłużenia – 14,3 bln dolarów – i jeśli do 2 sierpnia limit nie zostanie podwyższony, USA będą zmuszone do ogłoszenia bankructwa. Spór stojący na drodze do podwyższenia limitu toczy się o kształt projektu przyszłej redukcji zadłużenia. Niedzielne spotkanie w Białym Domu było przewidywane na kilka godzin ciężkich rozmów, ale zakończyło się zaledwie po 75 minutach. Rozmowy będą kontynuowane, ale utrzymująca się niepewność wprowadza nerwowość na wśród inwestorów.
Powodów do optymizmu nie daje także sytuacja w strefie euro. Choć Grecja ostatecznie otrzymała zapewnienie drugiego pakietu ratunkowego, to nadal pojawiają się problemy w kwestii określenia formy udziału prywatnych wierzycieli w pakiecie. Agencje ratingowe grożą, że potraktują jako formę bankructwa kraju wszelkie dobrowolne rolowanie długu przez wierzycieli, co może doprowadzić do wystąpienia tzw. „credit event”, a czego uniknąć chcą europejscy politycy. Dziś w Brukseli spotykają się ministrowie finansów strefy euro, aby m.in. dyskutować nad rozwiązaniem zaistniałej sytuacji. Grecja jednak to nie jedyny problem Europy. Po zeszłotygodniowym obniżeniu ratingu dla Portugalii do poziomu „śmieciowego” wzrosły obawy o szerokie rozprzestrzenianie się zarazy zadłużenia, która powoli sięga kolejnych krajów, takich jak Hiszpania czy Włochy. W piątek włoskie aktywa, od akcji banków po rządowe obligacje, doświadczyły solidnej wyprzedaży, rodząc obawy o przyszłość trzeciej największej gospodarki strefy euro. Prezydent UE Herman van Rompuy zwołał na dziś rano nadzwyczajne spotkanie najważniejszych europejskich oficjeli, aby przedyskutować zaistniałą sytuację.
Przy braku danych makroekonomicznych w poniedziałek inwestorzy będą bacznie wyczekiwać wszelkich doniesień i komentarzy z brukselskich kuluarów. Najbliższe dni będą cechować się podwyższoną awersją do ryzyka, a handel będzie dość nerwowy i szarpany. W tak niestabilnym otoczeniu złoty może tracić na wartości, a kurs EUR/PLN może okresowo wzrastać w kierunku 3,97. Problemy strefy euro będą wywierać presje na notowaniach euro wobec innych głównych walut i stąd silniejsze osłabienie złotego wobec dolara, franka i funta.
Konrad Białas