pieniadze

Jeśli wstępny odczyt grudniowej inflacji potwierdzą oficjalne dane, obligacje indeksowane inflacją wchodzące w lutym w nowe okresy odsetkowe oprocentowane będą na 4,65 proc. i 4,9 proc. (cztero- i dziesięcioletnie papiery). A to początek igrzysk.


Nieoczekiwany wyskok inflacji szczególnie cieszy posiadaczy obligacji indeksowanych wskaźnikiem CPI. Ministerstwo Finansów już nieszczególnie. Biorąc pod uwagę, że na koniec października (ostatnie dostępne dane) zadłużenie skarbu państwa z emisji obligacji oszczędnościowych indeksowanych inflacją przekraczało 16 mld zł, każdy punkt procentowy inflacji oznacza ponad 160 mln zł kosztów odsetkowych więcej. Oczywiście zwiększone wpływy z VAT zrekompensują ten nieprzewidziany wydatek.


Jeśli wierzyć większości ekonomistów, grudniowy wyskok inflacji jest tylko zapowiedzią jej dalszego wzrostu. Jak dużego? Może nawet do 4,5 proc. Jeśli ktoś kupił obligacje oszczędnościowe w odpowiednim czasie, będzie mógł liczyć w takim wypadku nawet na 6 proc. odsetek. Z obligacji skarbowych! Oczywiście wzbudza to uzasadnioną zazdrość tych wszystkich, którzy nie byli tak przewidujący. Zanim rzucą się do kupowania kolejnych serii warto przypomnieć, że w pierwszym roku oprocentowanie obligacji indeksowanych inflacją jest stałe (2,4 proc. i 2,7 proc. dla cztero- i dziesięcioletnich papierów). Inflacja wpływa na oprocentowanie dopiero w kolejnym roku. Akurat w tym, w którym efekt wysokiej bazy może działać na niekorzyść posiadaczy takich papierów (ale z zastrzeżeniem, że przyszłości nie znamy, inflacja za rok może okazać się równie zaskakująca). Z tego powodu tego rodzaju papiery warto kupować w czasie, kiedy inflacja jest relatywnie niska. Czyli np. w… styczniu. Sprzedawane do końca miesiąca obligacje uzyskają nowe oprocentowanie dopiero za rok, na podstawie inflacji zanotowanej w listopadzie 2020 r. W listopadzie ub.r. było to 2,6 proc., zatem nie można mówić o efekcie wysokiej bazy. W każdym razie nie w porównaniu z grudniowym, wstępnym, odczytem inflacji i tym, co prawdopodobnie czeka nas w kolejnych miesiącach.


Nie tylko ekonomistów grudnia inflacja zaskoczyła. Jednym z efektów jest wzrost rentowności polskich papierów skarbowych, w tym 10-latek do 2,27 proc. (dane za stooq.pl) – najwyższego poziomu od lipca. Wygląda na to, że fundusze obligacji skarbowych nie były przygotowane na taki scenariusz. 21 z 23 funduszy inwestujących w długoterminowe papiery wykazuje straty za ostatni miesiąc (dane za analizy.pl).  W perspektywie trzech miesięcy na minusie jest 19 z 23 funduszy. Nie chodzi więc tylko o zaskakujący odczyt inflacji – rentowności rosną od września i wygląda na to, że większość funduszy traktuje sytuację jako przejściowe zjawisko. Czy tak będzie, tego jeszcze nie wiemy – sporo zależy też od zachowania rynków bazowych.

Rentowności rządu USA i Niemiec także rosną od wakacji, ale zaostrzenie konfliktu USA-Iran wyraźnie zatrzymało ten trend. Nie wiemy na jak długo, geopolityka staje się coraz mniej przewidywalna. Nie jest to jednak rzecz, którą warto bagatelizować. Choć to notowania akcji i surowców są widowiskowe, przyszłość zależy od stabilności rynku długu.


Teoretycznie do jej budowy w Polsce+ powinna przyczynić się możliwość skupu przeterminowanych obligacji przez profesjonalne podmioty, co jest możliwe od 30 listopada ub.r. Trudu podjęła się oficjalnie jedna z mniejszych firm windykacyjnych, tyle, że jej metoda jest innowacyjna i wymaga angażowania nowych środków.


Autor: Emil Szweda, Obligacje.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj