Rynki finansowe na całym świecie z wielkim niepokojem, ale też i z nadzieją oczekują na wynik zaplanowanego na najbliższą niedzielę szczytu Unii Europejskiej. Kanclerz Niemiec co prawda zapowiada, że będzie on znaczącym krokiem naprzód w walce z kryzysem zadłużenia na Starym Kontynencie, ale dodaje też, że po nim nastąpią kolejne kroki, bo przecież problemów, które to narosły na przestrzeni dziesięcioleci nie da się rozwiązać w trakcie jednego spotkania. 

Rynki finansowe na całym świecie z wielkim niepokojem, ale też i z nadzieją oczekują na wynik zaplanowanego na najbliższą niedzielę szczytu Unii Europejskiej. Kanclerz Niemiec co prawda zapowiada, że będzie on znaczącym krokiem naprzód w walce z kryzysem zadłużenia na Starym Kontynencie, ale dodaje też, że po nim nastąpią kolejne kroki, bo przecież problemów, które to narosły na przestrzeni dziesięcioleci nie da się rozwiązać w trakcie jednego spotkania.

Kolejna już z lakonicznych wypowiedzi europejskich polityków powoduje, że w obecnej chwili tego czym się zakończy szczyt w dniu 23 października nie wie chyba nikt, a w takich warunkach notowania walut i akcji cały czas żywiołowo reagują na każdą praktycznie informację dotyczącą kwestii możliwego rozwiązania europejskich problemów.

Wczorajsze doniesienia brytyjskiego dziennika Guardian dotyczące tego, że Niemcy i Francja zamierzają zwiększyć siłę Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej do 2 bilionów euro poprawiły nastroje inwestorów – i to głównie dzięki nim dziś w pierwszej części handlu atmosfera na rynkach była niezła – ale też nie na tyle aby skłonić ich do jakiś tam mega zakupów bardziej ryzykownych aktywów, jako że inne informacje odnoszące się kwestii możliwej siły rażenia EFSF tak optymistyczne już nie były. Niemiecki minister finansów Wolfgang Sachaeuble wspominał bowiem o kwocie rzędu maksimum 1,0 bilion euro, a wysocy przedstawiciele UE na których powołuje się agencja Reuters mówili o tym, że będzie to co najwyżej 1,5 biliona euro, zaprzeczając też, że cytowane przez Guardian’a porozumienie zostało osiągnięte.

W środę o godz. 10:45 główny warszawski indeks giełdowy, czyli WIG20, zyskiwał na wartości 0,17% (2292,37 pkt), a kursy EUR/PLN i USD/PLN spadały odpowiednio o: 0,40% (4,3326) i 0,95% (3,1351). W tym samym czasie kurs EUR/USD szedł w górę o 0,62% do 1,3819, a główny paneuropejski indeks giełdowy, czyli STOXX Europe 600, aprecjonował o 0,30% do 236,03 pkt.

Kolejna agencja obniża rating Hiszpanii

W nocy czasu polskiego agencja Moody’s Investor Services poinformowała o obniżeniu ratingu Hiszpanii o dwa poziomy do „A1”. Perspektywa dla tego ratingu jest negatywna, co oznacza, że jego dalsze obniżki w przyszłości są możliwe. Rynek nie zareagował jednak zbytnio na tą decyzję – choć oczywiście atmosfery na nim ona nie poprawiła – jako, że była ona ze strony Moody’s spodziewaną. Już wcześniej w październiku na analogiczne kroki względem Hiszpanii zdecydowały się agencje: Standard&Poor’s (14 października) i Fitch Ratings (7 października).

W Polsce produkcja, a w USA inflacja

Jako, że inwestorzy żyją jednak nie tylko samymi kwestiami europejskimi, to w środę w centrum ich zainteresowania znajdą się także publikowane dane makro. W Polsce o godz. 14:00 Główny Urząd Statystyczny poda o ile we wrześniu zmieniła się dynamika produkcji przemysłowej i jej ceny. Z kolei pół godziny później napłyną doniesienia z USA o: tygodniowym bezrobociu i inflacji za ostatni miesiąc, a o godz. 20:00 amerykański Fed przedstawi swój cykliczny raport nt. stanu gospodarki, czyli tzw. Beżową Księgę.

Marek Nienałtowski 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj