Nastroje inwestorów na azjatyckich rynkach zmieniają się w ostatnich dniach w sposób trudny do przewidzenia i czasem do wytłumaczenia. Dziś chętnie kupowali akcje, które sprzedawali w ostatnich dniach. Mimo słabych danych o zamówieniach na dobra trwałe, indeksy giełd amerykańskich rosły wczoraj po ujemnym otwarciu. Skala zwyżek nie była jednak duża – S&P zyskał 0,3 proc., więc zasadniczy obraz rynku nie zmienił się. Szeroki indeks Wall Street nadal znajduje się w krótkoterminowym

Nastroje inwestorów na azjatyckich rynkach zmieniają się w ostatnich dniach w sposób trudny do przewidzenia i czasem do wytłumaczenia. Dziś chętnie kupowali akcje, które sprzedawali w ostatnich dniach.

Mimo słabych danych o zamówieniach na dobra trwałe, indeksy giełd amerykańskich rosły wczoraj po ujemnym otwarciu. Skala zwyżek nie była jednak duża – S&P zyskał 0,3 proc., więc zasadniczy obraz rynku nie zmienił się. Szeroki indeks Wall Street nadal znajduje się w krótkoterminowym trendzie spadkowym, który od początku maja przyniósł inwestorom straty rzędu 4,2 proc. (liczone od szczytu do zanotowanego wczoraj minimum trendu).

Jednak ta niewielka poprawa (jeśli odczytać ją jako reakcję na słabe dane, świadczyć może o sile rynku) wystarczyła inwestorom azjatyckim do tego, by z zapałem kupować dziś akcje. Pomagały im w tym drożejące surowce wzmagające przeświadczenie, że popyt na ropę czy miedź musi świadczyć o czającym się w niedalekiej przyszłości przyspieszeniu gospodarczym. Do grona banków sądzących, że ceny surowców mają dobrą przyszłość dołączył Deutsche Bank, który przychylnie wypowiedział się o miedzi. Jednak wszystko to są tylko preteksty, podobnie jak wzrost nastrojów konsumentów w Korei posłużył za pretekst do wzrostu Kospi o 2,8 proc. dziś rano. Wcześniej Kospi stracił 8,4 proc. od początku maja, więc jego dzisiejszy imponujący wzrost jest tylko odbiciem po wcześniejszej wyprzedaży i choć sytuacja techniczna indeksu poprawiła się, to nadal znajduje się on w trendzie spadkowym.

Ten trend rozpoczęty w maju jest zresztą dobrze widoczny na wykresach większość indeksów światowych. O ile wczorajsze i dzisiejsze zwyżki (w przypadku giełd azjatyckich) większości indeksów powodują, że doszło do odbicia od jego dolnej linii, o tyle WIG20 po wczorajszej zwyżce wybił się górą z kanału spadkowego, co stawia go przed szansą na dalsze wzrosty i powrót w okolice 2900 pkt. Tyle tylko, że GPW wydaje się w ostatnich dniach aż zbyt mocna względem pozostałych parkietów i być może dzisiejszą sesję WIG20 po prostu przeczeka oczekując na wyraźniejsze sygnały poprawy w Europie. Te sygnały powinny się jednak pojawić, Europejczycy mogą częściowo zarazić się optymizmem z Azji, gdzie Nikkei zyskał 1,5 proc., Hang Seng 0,5 proc., a SCI 0,3 proc. (na pół godziny przed końcem sesji).

Inwestorzy mogą mieć nadzieję, że publikowany o 14:30 ponowny odczyt PKB USA za I kwartał okaże się wyższy od pierwotnych szacunków, a ponadto o tej samej godzinie poznamy też liczbę wniosków o zasiłki dla bezrobotnych. Przed tygodniem liczba ta okazała się miłą niespodzianką (409 tys.). Sprawa Grecji dziś nie wydaje się zagrażać rynkom, nawet jeśli znów więcej mówi się o restrukturyzacji długu, a nawet o wyjściu Grecji ze strefy euro. Porównanie skali zagrożeń systemowych upadłości Grecji z upadkiem Lehman Bros. nie do końca jest uprawnione, ponieważ upadłość banku była zaskoczeniem dla rynków. Restrukturyzacja długów Aten niespodzianką nie będzie i rynki zdają się dostrzegać plusy tego rozwiązania.

Emil Szweda
 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj