S&P zanotował kolejną silną zwyżkę, która wypchnęła indeks powyżej 1200 pkt, co z kolei ogromnie zwiększa szanse na wypełnienie formacji podwójnego dna i wzrost do 1280 pkt (o kolejne 5,8 proc.). Wall Street, która nadaje ton notowaniom światowym, jako pierwsza przełamała szczyty sprzed dwóch tygodni i tym samym mocno uwiarygodniła scenariusz realizacji formacji technicznej podwójnego dna (dołki z wyprzedaży na początku sierpnia i drugiej fali spadków sprzed półtora tygodnia). 

S&P zanotował kolejną silną zwyżkę, która wypchnęła indeks powyżej 1200 pkt, co z kolei ogromnie zwiększa szanse na wypełnienie formacji podwójnego dna i wzrost do 1280 pkt (o kolejne 5,8 proc.).
 
Wall Street, która nadaje ton notowaniom światowym, jako pierwsza przełamała szczyty sprzed dwóch tygodni i tym samym mocno uwiarygodniła scenariusz realizacji formacji technicznej podwójnego dna (dołki z wyprzedaży na początku sierpnia i drugiej fali spadków sprzed półtora tygodnia). Warto zwrócić uwagę, że inwestorom w decyzjach o zakupie akcji pomogły twarde dane o wzroście wydatków Amerykanów o 0,9 proc. Tym samym inwestorzy zdają się kwestionować niepokojące dane o nastrojach – czy to przedsiębiorców czy konsumentów – które licznie napływają w ostatnich tygodniach, a zaczynają koncentrować się właśnie na twardych danych (w poprzednim tygodniu równie pozytywną wymowę miały dane o wydatkach na dobra trwałe). Rynek osiągnął więc już stadium, w którym przestaje się bać własnego cienia, a inwestorzy zaczynają wypatrywać sygnałów przemawiających za lepszą końcówką półrocza.
 
Symptomatyczne było też zachowanie rynku w Japonii, gdzie Nikkei wzrósł o 1,2 proc. pomimo informacji o wzroście stopy bezrobocia do 4,7 proc. i liczbie etatów skurczonej o 40 tys. Z kolei wydatki detaliczne spadły o 0,3 proc. – wszystko to są liczby gorsze od oczekiwań i choć również reprezentują twarde dane, giełda zyskała. Zatem rynek spodziewał się figur jeszcze słabszych, bądź też inwestorzy w Japonii liczą, że ewentualne ożywienie w USA przełoży się także na wyniki japońskich firm. Kospi wzrósł tym razem o 0,8 proc., ale koreański indeks wczoraj skoczył o 2,8 proc. Indeks giełdy w Szanghaju spadał o 0,2 proc. na pół godziny przed końcem notowań.
 
Indeksy europejskie powinny zacząć dzień od wzrostów (zwłaszcza brytyjski FTSE, który wczoraj pauzował), ale nie od euforii. Co prawda szanse na pozytywny scenariusz na Wall Street wzrosły, ale nie są przesądzone – S&P bardziej naruszył niż przełamał opór w okolicach 1205 pkt, a do tego zrobił to przy niewielkich obrotach. Inwestorzy zachowają więc pewną rezerwę wobec wyczynów amerykańskiego indeksu (przy okazji – wzrosły notowania 497 spółek wchodzących w skład S&P500). Żaden z kluczowych indeksów europejskich nie jest tak bliski przekroczenia szczytów sprzed półtora tygodnia, co S&P, więc można liczyć na mały krok do przodu ze strony Europy. Dalej pozostaje czekać na kolejne publikacje makro, które rozwieją obawy o katastrofę gospodarczą, lub je wzmocnią.
 
Dziś poznamy dane o PKB za II kwartał w Polsce (o 10:00), choć wiadomo już, że to dane za III kwartał będą bardziej interesujące. Niemniej już czerwiec przyniósł wyraźne osłabienie w gospodarce i jakiś wpływ może być zauważalny w danych o PKB. Z pewnego źródła wiem :), że Open Finance opublikuje dziś raport o liczbie kredytów hipotecznych w II kwartale, co może w pewnym stopniu uzupełnić obraz gospodarki w wiosną. Warto jednak zwrócić uwagę na informacje przedstawiane przez Bloomberga, o aferze w amerykańskiej SEC związanej z niszczeniem dokumentów w kluczowych śledztwach (m.in. dotyczących afery Madoffa, ale także banków inwestycyjnych), ponieważ potencjalnie jest to bomba zdolna do wywołania kolejnej implozji notowań banków w USA. Możliwe jednak, że rynki zachowają się stabilnie aż do czwartku, kiedy poznamy dane o indeksach PMI, lub nawet piątku, kiedy opublikowane zostaną raporty z rynku pracy w Stanach.
 
 
Emil Szweda
 
 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj