Giełdy azjatyckie zanotowały wzrost dziś rano, po atakach koalicji na wojska Kaddafiego i przy poprawie sytuacji w Fukushimie. Jednak wzrost miał miejsce zaraz po otwarciu i nie był kontynuowany w ciągu dnia. Piątkowe notowania w USA przyniosły skromną kontynuację wcześniejszego odbicia, ale warto odnotować, że zwyżka miała miejsce w pierwszej godzinie sesji, a później ceny stopniowo schodziły. Ostatecznie S&P zyskał 0,4 proc., ale trudno przesądzić, że rynek otrząsnął się już z wrażeń z

Giełdy azjatyckie zanotowały wzrost dziś rano, po atakach koalicji na wojska Kaddafiego i przy poprawie sytuacji w Fukushimie. Jednak wzrost miał miejsce zaraz po otwarciu i nie był kontynuowany w ciągu dnia.

Piątkowe notowania w USA przyniosły skromną kontynuację wcześniejszego odbicia, ale warto odnotować, że zwyżka miała miejsce w pierwszej godzinie sesji, a później ceny stopniowo schodziły. Ostatecznie S&P zyskał 0,4 proc., ale trudno przesądzić, że rynek otrząsnął się już z wrażeń z ubiegłego tygodnia. Z pewnością dobrze zakończyły go banki, po komunikacie Fed, który „zezwolił” największym bankom komercyjnym do powrotu polityki wypłacania dywidend i prowadzenia buy backu, ponieważ ich sytuacja kapitałowa i w gospodarce, uległa radykalnej poprawie.

W weekend rozpoczęły się operacje wojskowe w Libii, których cel jest jasny – obalenie reżimu i ułatwienie drogi do władzy rebeliantom. Na razie nie wiadomo do końca jaki będzie układ sił po obaleniu Kadafiego, ale nie ulega wątpliwości, że dyktator zostanie odsunięty od władzy, przy tak potężnej liczbie wrogów. Póki co jedynym wymiernym skutkiem działań wojskowych jest wzrost notowań ropy. Ale sama ofensywa jest przynajmniej w krótkim terminie wyjaśnieniem sytuacji, nakreśla jasny scenariusz na najbliższe dni. Przy braku negatywnych doniesień z japońskiej elektrowni atomowej, gdzie udaje się zażegnać niebezpieczeństwo dalszych eksplozji, inwestorzy w Azji poczuli się na tyle bezpiecznie by kupować akcje. Jednak zapału wystarczyło tylko na godzinę notowań, później ceny tylko utrzymywały się w miejscu, lub rosły bardzo nieznacznie. Odwagi inwestorom dodawał też Warren Buffet, który stwierdził, że ostatnia przecena była okazją do kupowania akcji. Hang Seng wzrósł o 1,5 proc., Kospi o 1,1 proc., a SCI o 0,1 proc. Giełda w Tokio nie pracowała z powodu święta.

Rosnące notowania ropy i surowców rolnych (zapasy pszenicy spadły do najniższego poziomi od 2007 r.) będą hamowały zwyżki w Europie, ale powinniśmy zobaczyć jakąś formę ich kontynuacji. Pustawe kalendarium na dziś, a nawet na cały tydzień, ponownie zmusi inwestorów do wypatrywania impulsów z rynków towarowych i ze strony polityków. Ze sfery makro dominować będą dane o kondycji rynku sprzedaży domów w USA, które raczej nie będą ważyły na działaniach inwestorów.

W Warszawie piątkową sesję udało zakończyć się mocnym akcentem przy wysokich obrotach, ale wiadomo, że był to efekt wygasania marcowych kontraktów terminowych. Jeśli siła GPW z ostatnich dni kryła się głównie w pilnowaniu rynków pod zamknięcie kontraktów, to nic nie uratuje nas przed przeceną. Ale to wariant mało prawdopodobny. WIG20 ma do pokonania 15 punktów, co dałoby rekord hossy (w cenach zamknięcia). Z nowymi spółkami w składzie (Bogdanka i Kernel), których notowania są w dużej części zależne od sytuacji na rynkach surowcowych i po raporcie kwartalnym PGNiG, które zyskiem netto przekroczyło oczekiwania analityków niemal o połowę, jest to scenariusz całkiem możliwy. Po oświadczeniu Fed dobra atmosfera może otaczać też banki, zwłaszcza że KNF spodziewa się dalszej poprawy ich wyników w tym roku. Dobre miny robią też – w dzisiejszej prasie – przedstawiciele deweloperów i firm odzieżowych, a przed sesją opublikowano kolejną porcję raportów kwartalnych. W takich okolicznościach rekord hossy wydaje się jak najbardziej do pomyślenia, zwłaszcza, że kontrakty na S&P rosną o 0,9 proc.

Emil Szweda

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj