Wczorajsze notowania na giełdach amerykańskich przyniosły pogorszenie nastrojów, ale w Azji obserwowano odbicie dziś rano. Parkiety w Warszawie i Stambule wciąż przyciągają kapitał międzynarodowy. Wtorkowy finisz na giełdach europejskich przyniósł przyspieszenie spadków na większości rynków, a tendencji tej oparły się giełdy w Warszawie i Stambule. Jak się okazało,

Wczorajsze notowania na giełdach amerykańskich przyniosły pogorszenie nastrojów, ale w Azji obserwowano odbicie dziś rano. Parkiety w Warszawie i Stambule wciąż przyciągają kapitał międzynarodowy.

Wtorkowy finisz na giełdach europejskich przyniósł przyspieszenie spadków na większości rynków, a tendencji tej oparły się giełdy w Warszawie i Stambule. Jak się okazało, optymizm na tych dwóch rynkach miał swoje podstawy – giełdy w USA zdołały powstrzymać spadki w drugiej części notowań (choć nie udało się to na rynkach Ameryki Południowej).

Sytuacja na parkietach azjatyckich jest już zgoła odmienna, dziś rano przeważały zwyżki. Nikkei zyskał 0,9 proc. dzięki drożejącym akcjom producentów samochodów, które bank inwestycyjny Nomura określił wcześniej jako wyprzedane. Kospi wzrósł o 1,6 proc. po tym jak bank centralny utrzymał prognozy wzrostu gospodarczego na ten rok i nieznacznie podniósł je na 2012 r. mimo oczekiwanego wzrostu inflacji w tym roku do 3,9 proc. (wcześniej oczekiwano 3,5 proc.). Kwadrans po ósmej o 0,6 proc. rósł Hang Seng, a o 0,3 proc. SCI. Inwestorzy mają nadzieję, że publikowane jutro wstępne dane o wzroście chińskiego PKB wskażą na dalszy wzrost gospodarczy.

Wczorajsza poprawa nastrojów na Wall Street w końcówce notowań także związana jest z oczekiwaniami na dane makro. Dziś poznamy dynamikę sprzedaży detalicznej w Stanach (oczekiwany jest wzrost o 0,5 proc. w porównaniu do marca) i – co nie mniej istotne – raport kwartalny JP Morgana. Dodatkowo inwestorzy mogą spodziewać się opublikowania awizowanego wcześniej „plany Obamy” czyli nowej propozycji cięć w wydatkach USA.
Po wczorajszych spadkach inwestorzy w Europie mogą dziś liczyć na lepszy dzień związany z oczekiwaniami na dane z USA, ale nie można zapominać, że wtorkowe sesje przyniosły silne sygnały słabości rynków akcji na Starym Kontynencie. Gra toczy się więc raczej o odreagowanie, a nie o powrót do trwałych zwyżek. Być może nawet ewentualny wzrost cen zostanie wykorzystany do dalszej sprzedaży akcji.

W Warszawie sytuacja pozostaje niewyjaśniona. WIG20 obronił wczoraj poziom 2 890 pkt. I choć było to zadanie wyrysowane we wczorajszym komentarzu porannym, nie można być do końca zadowolonym ze stylu, ponieważ indeks zanotował nowe dołki intra-day. Postawa GPW jest co prawda zdecydowanie lepsza niż większości giełd europejskich (to samo można powiedzieć o parkiecie w Turcji), ale pod prąd nie da się płynąć zbyt długo. Dziś czeka nas zapewne otwarcie w pobliżu poziomów z wczorajszych notowań. Atak na szczyty hossy wydaje się nieprawdopodobny, więc najlepszym, co może nas spotkać to obrona obecnych poziomów. Linia trendu wzrostowego rozpoczętego pod koniec lutego (w jego ramach WIG20 zyskał prawie 11 proc.) jest ostro nachylona i poziom wsparcia szybko się podnosi (o ok. 10 pkt dziennie). Dziś jest już w okolicach 2830 pkt i dopiero jego przełamanie byłoby sygnałem do niepokoju w przypadku naszych inwestorów.

Emil Szweda

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj