Pierwszy dzień nowego miesiąca GPW rozpoczęła od mocnego spadku. Nie pomogły ani wczorajszej amerykańskie wzrosty, ani echa weekendowej pomocy dla greckiego rządu, który w końcu ma zapewnione co najmniej 110 miliardów euro na najbliższe trzy lata. Najgorsze w całym dniu było to, że z początku nie zapowiadało się na większe kłopoty, ale wraz z upływem czasu na parkiecie pojawiało się coraz więcej nerwowości i emocji.

Pierwszy dzień nowego miesiąca GPW rozpoczęła od mocnego spadku. Nie pomogły ani wczorajszej amerykańskie wzrosty, ani echa weekendowej pomocy dla greckiego rządu, który w końcu ma zapewnione co najmniej 110 miliardów euro na najbliższe trzy lata.

Najgorsze w całym dniu było to, że z początku nie zapowiadało się na większe kłopoty, ale wraz z upływem czasu na parkiecie pojawiało się coraz więcej nerwowości i emocji. Niedawno analogiczne zachowanie obserwowaliśmy po stronie kupna dziś przyszła kolej na podaż.

Sygnał do ataku niedźwiedzie dostały już w drugiej godzinie handlu kiedy na niemieckim rynku dokonał się szybki spadek. Potem pogarszanie się sytuacji następowało już lawinowo. Plotki o ewentualnym obniżeniu raitingu inwestycyjnego Hiszpanii wpływały na osłabianie się euro i jednocześnie na pogarszanie atmosfery. Wtedy już nawet dementowanie tych doniesień ze strony samych agencji raitingowych nie miało już większego znaczenia, bo inwestorzy zapragnęli wrócić do gotówki i indeksy schodziły coraz niżej i niżej.

W końcówce przecena zaczęła się dynamicznie powiększać, a w takiej atmosferze lepsze dane o wzroście zamówień w amerykańskim przemyśle jak i większa od oczekiwań liczba umów kupna domów w USA nie miała żadnego znaczenia. WIG20 sięgając poziomu najniższego od końca marca po łącznym spadku o 3,7 proc. znalazł się na podium słabości europejskich giełd. Poza nami większe problemy w Europie miały tylko rynek hiszpański i grecki. Ten pierwszy dotknęła przecena ponad 4,5 proc., a drugi stracił aż 6,5 proc.

Znalezienie się w takim gronie to na pewno nie wyróżnienie. Intrygować może bardzo silna przecena greckiego sektora finansowego, który ma zostać objęty funduszem bezpieczeństwa rzędu 20 mld dolarów. W teorii zatem gracki system bankowy jest więc bezpieczny, ale gracze bardzo boją się możliwych trupów w szafach i ewentualnych upadłości, bo jak zawsze w takich przypadkach w razie zagrożenia pieniędzy nie starczy dla wszystkich i ktoś będzie musiał zbankrutować.

Poza spadkiem na krajowym parkiecie bardzo znaczącemu osłabieniu został poddany złoty. Dolar jest już wyraźnie droższy niż 3 złote, a euro szybkimi krokami zbliża się do granicy 4 złotych. Poza tymi ruchami szczególne wrażenie robi obrót jaki dziś miał miejsce na rynku terminowym. Ponad 5 mld złotych jakimi obracali gracze na kontraktach to ponad 3 razy więcej niż na rynku kasowym i łącząc te dwa fakty można spodziewać się, że zbliżamy się do przełomowego momentu. Albo rozpoczyna się tak wyczekiwana korekta, albo jest to ostatni ruch podaży przed kolejnym kilkunasto procentowym skokiem. Jedna sesja to za mało by uzyskać odpowiedź, ale do końca tygodnia jedna ze stron będzie musiała skapitulować.

Paweł Cymcyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj