WIG20 wzrósł po raz czwarty z rzędu i zakończył sesję na najwyższym poziomie od niemal trzech miesięcy (od 30 kwietnia), po tym jak obawy o korektę spadkową w USA zostały zażegnane. Przynajmniej chwilowo. Po krótkich wahaniach na początku sesji w USA, indeksy ruszyły zdecydowanie w górę, w czym wyraźnie pomogły dane z rynku nieruchomości – w ujęciu zaanualizowanym w czerwcu sprzedano w Stanach 330 tys. nowych domów, a nie 320 tys. jak oczekiwano (o 10 tys. do 310 tys. zrewidowano też dane za maj). Wyniki trudno uznać za oszałamiające (to ok. jeden nowy dom na tysiąc mieszkańców), ale inwestorom wystarczyły – z braku innych impulsów.
WIG20 wzrósł po raz czwarty z rzędu i zakończył sesję na najwyższym poziomie od niemal trzech miesięcy (od 30 kwietnia), po tym jak obawy o korektę spadkową w USA zostały zażegnane. Przynajmniej chwilowo.
Po krótkich wahaniach na początku sesji w USA, indeksy ruszyły zdecydowanie w górę, w czym wyraźnie pomogły dane z rynku nieruchomości – w ujęciu zaanualizowanym w czerwcu sprzedano w Stanach 330 tys. nowych domów, a nie 320 tys. jak oczekiwano (o 10 tys. do 310 tys. zrewidowano też dane za maj). Wyniki trudno uznać za oszałamiające (to ok. jeden nowy dom na tysiąc mieszkańców), ale inwestorom wystarczyły – z braku innych impulsów. W efekcie także końcówka notowań w Europie wypadła pozytywnie. WIG20 ponownie w ostatnich dniach należał do najmocniejszych indeksów w Europie wyraźnie wyprzedzając niemiecki DAX czy londyński FTSE, które krótko po 16-tej oscylowały wokół zera.
Nadal więc polska giełda przyciąga kapitał, choć dzisiejsze doniesienia mogły w tym przeszkodzić (przedstawiciel rządu Michał Boni uznał, że podwyżka podatków może być nieunikniona). Z drugiej strony BIEC podało, że wyprzedzający wskaźnik koniunktury ponownie wzrósł i osiągnął wysokość sprzed załamania finansowo-gospodarczego. Dla inwestorów zagranicznych krajowe doniesienia nie są na ogół żadną przeszkodą, ani zachętą do kupowania akcji na GPW. A o ich obecności na naszym rynku świadczy postawa poszczególnych spółek – największy udział we wzroście WIG20 miały KGHM (plus 2,8 proc.), Pekao (2,4), PKO BP (3,1) i PZU (3,0), a więc najpłynniejsze papiery notowane przy Książęcej.
Mimo stosunkowo wąskiego rynku przewaga kupujących jest niezaprzeczalna, trzecia z ostatnich czterech wzrostowych sesji zakończyła się w najwyższym punkcie notowań, obroty w czasie zwyżki utrzymują się na wyższym poziomie niż w okresie spadków, a sam indeks przełamał już lokalne szczyty z maja i czerwca, które pełniły rolę oporów. Dalej jednak poziomów, na których wzrost może się zakończyć także nie brakuje, zaś kluczowe będzie przełamanie 2620 pkt – jeśli WIG20 dokona tej sztuki znajdzie się najwyżej od dwóch lat. Euro wzrosło dziś nieznacznie (1,294 USD) i szykuje się najwyraźniej do kolejnej próby przełamania 1,30 USD.
Protestami dotyczącymi metodologii stress-testów w największych instytucjach finansowych nikt się nie przejął, media podkreślają odporność sektora na ewentualne kolejne odpisy i straty. O to zdaje się chodziło. U nas dolar spadł o 1,6 proc. do najniższego poziomu od 13 maja (3,11 PLN), euro potaniało o 0,8 proc. (4,03 PLN) i jest najtańsze od miesiąca, frank natomiast po spadku o 1,1 proc. po raz pierwszy od miesiąca spadł poniżej 3 PLN (do 2,97 PLN). Na rynku surowcowym trwa stabilizacja notowań złota i ropy (z tym, że złoto ma większe szanse na wybicie dołem, a ropa górą z kilkudniowej konsolidacji), natomiast miedź podrożała po raz szósty z kolei – tym razem o 1,2 proc. i jest najdroższa od 13 maja.
Emil Szweda