Warszawska Giełda na przestrzeni ostatnich lat dojrzewa do miana lidera wśród giełd w Europie Środkowo-Wschodniej. Na taki tytuł zasługuje nie tylko dzięki rosnącym obrotom i kapitalizacji, ale przede wszystkim dzięki coraz większej ilości notowanych spółek. Nie da się ukryć, że rynek kapitałowy w naszym kraju wciąż rozkwita. Otwarciu naszej Giełdy 16 kwietnia 1991 r. towarzyszyły bowiem debiutowały 5 spółek, natomiast w połowie br. roku główny rynek GPW liczy już 383 spółek.
Warszawska Giełda na przestrzeni ostatnich lat dojrzewa do miana lidera wśród giełd w Europie Środkowo-Wschodniej. Na taki tytuł zasługuje nie tylko dzięki rosnącym obrotom i kapitalizacji, ale przede wszystkim dzięki coraz większej ilości notowanych spółek.
Nie da się ukryć, że rynek kapitałowy w naszym kraju wciąż rozkwita. Otwarciu naszej Giełdy 16 kwietnia 1991 r. towarzyszyły bowiem debiutowały 5 spółek, natomiast w połowie br. roku główny rynek GPW liczy już 383 spółek. Od stycznia 2005 roku na warszawskim parkiecie zadebiutowało 209 spółek, co daje średnią na poziomie 38 debiutów co rok. W przeciągu ostatnich 5 lat najwięcej spółek (81) zadebiutowało w 2007 roku, natomiast najmniej (13) w 2009 roku. Z pewnością wpływ na to miała jednak koniunktura na rynku.
Każde IPO (Initial Public Offering – pierwsza oferta publiczna) niesie ze sobą ryzyko ceny rynkowej, która może okazać się niższa od ceny emisyjnej. Inwestorzy w ramach oferty na rynku pierwotnym płacą bowiem cenę emisyjną – ustalaną m.in. przez spółkę – natomiast sprzedaż akcji spółki odbywa się już według kursu ustalanego przez rynek. Inwestorzy muszą się więc liczyć z ryzykiem poniesienia straty, która uzależniona jest od tego ile gracze giełdowi gotowi będą zapłacić za papiery danej spółki. Niepewność jaka dominuje wśród inwestorów znika jednak pierwszego dnia notowań, kiedy możliwe jest już porównanie ceny emisyjnej z ceną rynkową nowych walorów na rynku giełdowym.
Statystyki wyraźnie wskazują, że po 2004 roku dużo więcej spółek (72,73 proc.) po pierwszym dniu notowań osiągnęła wzrosty. Jest to dobry sygnał płynący do inwestorów, który wskazuje na dobrą kondycję rynku pierwotnego. Statystycznie daje on bowiem dużo częściej zarobić, niż stracić. Największy odsetek wzrostów zanotowano w 2006 i 2009 roku – w obu przypadkach było to 92 proc., natomiast najmniejszy procent spółek wzrastających na debiucie, w granicach 50 proc. odnotowano w 2008 i w 2010 roku (przy czym w 2010 roku dane były analizowane na dzień 28 czerwca).
Kolejnym bardzo ciekawym zestawieniem jest ranking debiutantów z najwyższą stopą zwrotu w dniu debiutu. Do tego grona można zaliczyć spółki, które odnotowały ponad 10 proc. wzrost na zamknięcie w dniu pierwszego notowania akcji spółki. Na wykresie wyraźnie widać, że najwięcej debiutów mających 2-cyfrowy wzrost było w 2007 i 2006 roku. Są to bardzo dobre wyniki, ponieważ w 2007 roku ogółem wzrosło 56 debiutów z czego 37 zanotowało wzrost powyżej 10 proc. W 2008 roku 2-cyfrowy wynik zanotowała połowa rosnących spółek, w 2009 było to już 9 z 12 wzrostowych debiutantów, natomiast w połowie 2010 roku 3 z 4 plusowych spółek. Najciekawszym zestawieniem są jednak największe wzrosty i największe spadki w dniu debiutu. Tutaj zdecydowanie widać, że najlepsze oferty w 2006 i 2007 roku przyniosły inwestorom nawet 3-cyfrowy zysk.
W 2005 roku najlepszym debiutantem okazał się PC Guard, który osiągnął wzrost ceny na poziomie 60 proc. Najsłabszy wynik osiągnęła natomiast spóła Zetkama – spadek o prawie 9 proc. W kolejnym – 2006 roku – wśród debiutantów padł „piorunujący” wynik na rynku GPW. Cena PDA spółki INVESTcon GROUP SA (wcześniej Inwest Consulting) wzrosła bowiem o 236 proc. Największy spadek zanotowała natomiast spółka Central European Distribution Company, który wyniósł -2 proc. Rok 2007 to szczyt hossy oraz pierwsze poważniejsze spadki na warszawskim parkiecie. Podobne tendencje miały wyniki debiutantów. Największy wzrost zanotowała w połowie lipca firma Petrolinvest (prawie 160 proc.), najsłabszy wynik zanotowała natomiast spółka Arcus, która spadła we wrześniu o 19 proc. Rok 2008 przyniósł wśród IPO dużą niespodziankę.
Rok, który przesycony był złymi informacjami o kryzysie. Rok, w którym bez przerwy notowane były spadki cenowe. No i wreszcie rok, w którym niespodziewanie padł rekord IPO w ostatnich 5 latach. Spółka AD Drągowski zajmująca się pośrednictwem w obrocie nieruchomości osiągnęła pierwszego dnia notowań wzrost o 242 proc. W tym roku zanotowano też największy spadek w ostatnich 5 latach i ten niechlubny tytuł przypadł spółce IZNS Iława z sektora motoryzacyjnego. W 2009 roku najlepszy debiut przypadł w udziale firmie Centrum Klima, która przeszła na rynek regulowany z rynku NewConnect i pierwszego dnia osiągnęła wzrost o prawie 55 proc. Najsłabszy wynik i jedyny ujemny w 2009 roku zanotowała spółka Intakus z branży budowlanej. 2010 rok nie przyniósł do tej pory spektakularnych wyników. Największy wzrost do tej pory odniosła spółka Ferro (18 proc.), a najsłabszy Pragma Inkaso (-17 proc), która podobnie jak Centrum Klima przeszła na rynek regulowany z rynku NewConnect.
Podsumowując osiągnięcia debiutantów z lat 2005 – połowa 2010 należy stwierdzić, że wyniki IPO są zadowalające. Statystycznie występowało bowiem dużo więcej wzrostów niż spadków oraz relatywnie duży odsetek wśród wzrastających debiutantów osiągnęło wynik powyżej 10 proc. Oznacza to, że nie należy bać się ofert pochodzących z rynku pierwotnego w naszym kraju. Oczywistym faktem jednak jest, że prognozy zysków lub strat na debiucie trzeba zweryfikować o fundamentalną analizę spółki oraz sytuacji na rynku.
Paweł Sobczak