Inwestorzy na warszawskim parkiecie w czwartek jedynie w ciągu pierwszych minut handlu pozostawali pod wpływem niekorzystnego rozstrzygnięcia środowej sesji na Wall Street. Indeks naszych największych spółek tracił na otwarciu 0,6 proc., WIG zniżkował o 0,4 proc., a wskaźniki małych i średnich spółek zniżkowały po 0,2-0,3 proc. Sytuacja jednak bardzo szybko zaczęła się poprawiać. Po dwóch godzinach handlu WIG20 zyskiwał już 0,9 proc. To w dużej mierze zasługa mocno drożejących akcji KGHM. Po wczorajszej 5 proc. zwyżce dziś przed południem zyskiwały ponad 2 proc. Papiery pozostałych dużych spółek nie rosły aż tak dynamicznie. Po około 1 proc. zyskiwały walory BZ WBK, PKO i PZU. Słabo zachowywały się papiery Pekao, Telekomunikacji Polskiej, PKN Orlen i Lotosu.

Inwestorzy na warszawskim parkiecie w czwartek jedynie w ciągu pierwszych minut handlu pozostawali pod wpływem niekorzystnego rozstrzygnięcia środowej sesji na Wall Street.

Słowa szefa Fed o niepewnej sytuacji amerykańskiej gospodarki jedynie na krótko wystraszyły inwestorów i to tylko za oceanem. Dziś po niepokoju nie było śladu ani w Europie, ani na Wall Street. Indeksy rosły od rana i byki ani przez moment nie miały żadnych problemów. Nawet gorsze dane dotyczące liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych nie były w stanie popsuć im nastrojów. Seria lepszych, niż się spodziewano danych z rynku nieruchomości oraz odczyt indeksu wskaźników wyprzedzających spowodowała niemal euforię. Indeksy na Wall Street zyskiwały po ponad 2 proc.

Polska GPW

Inwestorzy na warszawskim parkiecie w czwartek jedynie w ciągu pierwszych minut handlu pozostawali pod wpływem niekorzystnego rozstrzygnięcia środowej sesji na Wall Street. Indeks naszych największych spółek tracił na otwarciu 0,6 proc., WIG zniżkował o 0,4 proc., a wskaźniki małych i średnich spółek zniżkowały po 0,2-0,3 proc. Sytuacja jednak bardzo szybko zaczęła się poprawiać. Po dwóch godzinach handlu WIG20 zyskiwał już 0,9 proc. To w dużej mierze zasługa mocno drożejących akcji KGHM. Po wczorajszej 5 proc. zwyżce dziś przed południem zyskiwały ponad 2 proc. Papiery pozostałych dużych spółek nie rosły aż tak dynamicznie. Po około 1 proc. zyskiwały walory BZ WBK, PKO i PZU. Słabo zachowywały się papiery Pekao, Telekomunikacji Polskiej, PKN Orlen i Lotosu. Przez większą część dnia indeks największych firm trzymał się blisko poziomu 2440 punktów. Końcówka sesji przyniosła kolejny atak byków. Akcje KGHM powtórzyły wczorajszy sukces i na zamknięciu zyskiwały kolejne 5 proc. WIG20 wzrósł ostatecznie o 1,68 proc., indeks szerokiego rynku o 1,43 proc., mWIG40 o 1,04 proc., a sWIG80 o 0,42 proc. Obroty wyniosły prawie 2,5 mld zł.

Giełdy zagraniczne

Byki polubiły Bena Bernanke we wtorek, niedźwiedzie w środę. Obie drużyny za to samo. Podobno za wtorkowym rajdem indeksów na Wall Street w górę stały pogłoski, że Fed szykuje się do podjęcia działań wspierających akcję kredytową, prowadzoną przez banki. Po początkowym dość zdecydowanym spadku indeksy poszły w górę. W środę, gdy w oficjalnym wystąpieniu Bernanke potwierdził gotowość do podjęcia działań wymierzonych w spowolnienie gospodarcze, a nawet recesję, wskaźniki po pewnym wahaniu poszły w dół o ponad 1 proc. S&P500 po poniedziałkowym i wtorkowym „zwodzie”, sugerującym chęć wzrostu, znów wyrysował czarną świecę pokaźnych rozmiarów, spadając poniżej 1070 punktów. Stwierdzenie szefa Fed, że perspektywy wzrostu amerykańskiej gospodarki są niezwykle niepewne mogło napędzić strachu, ale wielkim odkryciem raczej nie było.

Na giełdach azjatyckich, z wyjątkiem Chin, było dziś zdecydowanie spadkowo. Nikkei uparcie idzie w dół. Od 15 lipca stracił już ponad 6 proc., zbliżając się do dołka z początku miesiąca. Zachowanie się indeksu wiernie odzwierciedla to, co dzieje się z kursem jena. Każde umocnienie się japońskiej waluty przekłada się na spadek giełdowego wskaźnika. Dziś Nikkei stracił 0,6 proc. Na pozostałych parkietach skala spadków była nieco mniejsza. Shanghai B-Share zyskał natomiast prawie 0,8 proc., zaś Shanghai Composite zwiększył swoją wartość o niemal 1,1 proc. Oba wskaźniki zaszły już dość wysoko. Przekroczyły szczyt z końca czerwca i znajdują się na poziomie z pierwszych dni maja, czyli odrobiły połowę strat powstałych w wyniku silnej kwietniowo-majowej fali spadków.

Główne giełdy europejskie zaczęły czwartkową sesję od spadków o 0,3-0,6 proc. Najgorzej radził sobie paryski CAC40, jednak indeksy we Frankfurcie i Londynie już po godzinie handlu zdołały nieznacznie wyjść nad kreskę. Na parkietach naszego regionu sytuacja była dość zróżnicowana. W Bukareszcie, Pradze i Moskwie rano notowano niewielkie zwyżki. W Budapeszcie i Sofii wskaźniki nieznacznie traciły na wartości. Informacje o wzroście wskaźnika aktywności gospodarczej w europejskim przemyśle oraz niespodziewanie wysokim wzroście zamówień w przemyśle aż o 3,8 proc., podczas gdy spodziewano się zwyżki o jedynie 0,1 proc., spowodowały eksplozję optymizmu, w wyniku czego DAX i CAC40 zyskiwały po 1,7-1,8 proc. Tuż po godzinie 16.00 zwyżka przekraczała już 2 proc. Jedynie FTSE zyskiwał nieco ponad 1 proc.

Waluty

Kurs euro w środę korygował swój wcześniejszy wzrost i uparte ataki na poziom 1,3 dolara w dwóch turach. Pierwsza miała miejsce do południa. W jej wyniku wspólna waluta została zepchnięta w okolice 1,28 dolara. Wieczorem tuż po godzinie 20.00 niemal pękła kolejna „figura”, bowiem kurs euro dotarł do 1,273 dolara. Dziś przed południem wspólna waluta znów zyskiwała wyraźną przewagę odrabiając straty i wychodząc ponownie powyżej poziomu 1,28 dolara. Widać więc zwiększoną zmienność na światowym rynku walutowym i rosnącą nerwowość. Podobnie dzieje się taż na naszym rynku. Po w miarę spokojnym środowym handlu dziś rano dolar dynamicznie zdrożał, osiągając niemal 3,23 zł, by po kilkudziesięciu minutach znaleźć się w okolicach 3,19 zł. Kurs euro po początkowym skoku do ponad 4,11 zł szybko wrócił do 4,09 zł. Jedynie kurs franka po dojściu do ponad 3,07 zł nie był specjalnie skłonny do powrotu na niższe poziomy. Dopiero po południu zniżył się do poziomu 3,05 zł.

Podsumowanie

Dziś bykom udało się wywindować indeks naszych największych spółek do poziomu niemal 2340 punktów. Od dołka z początku miesiąca zyskał on więc ponad 8 proc. i zbliżył się na odległość zaledwie 15 punktów do szczytu z 12 maja. Można to uznać za spore osiągnięcie, biorąc pod uwagę, że S&P500 w tym czasie wzrósł o 4,7 proc. Jeśli za oceanem zwyżka będzie kontynuowana, mamy szansę na wakacyjny rajd. Bardziej trwałe utrzymanie się powyżej 2450 punktów zdecydowanie poprawiłoby obraz naszego rynku.

Roman Przasnyski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj