Czas nieubłaganie ucieka amerykańskim politykom, ale kolejna doba ani trochę nie zbliżyła partii w Kongresie do kompromisu. Patrząc na rynek finansowy, brak jednak paniki z tego powodu. Choć początek handlu na forexie w tym tygodniu wprawdzie przyniósł nerwowe reakcje w postaci silnych wzrostów cen złota oraz nowych rekordowych minimów dolara do franka szwajcarskiego, to jednak w kolejnych godzinach inwestorzy woleli przyjąć strategię wyczekiwania.

Czas nieubłaganie ucieka amerykańskim politykom, ale kolejna doba ani trochę nie zbliżyła partii w Kongresie do kompromisu. Patrząc na rynek finansowy, brak jednak paniki z tego powodu. Choć początek handlu na forexie w tym tygodniu wprawdzie przyniósł nerwowe reakcje w postaci silnych wzrostów cen złota oraz nowych rekordowych minimów dolara do franka szwajcarskiego, to jednak w kolejnych godzinach inwestorzy woleli przyjąć strategię wyczekiwania. Sentyment na rynku pozostaje negatywny, jednak daleko by jeszcze mówić o panice.

Inaczej natomiast będzie, jeśli impas w rozmowach między Demokratami i Republikanami nie zostanie przerwany i nie uda się stronom dojść od porozumienia przed 2 sierpnia (już pojawiają się pierwsze głosy, że teoretycznie dałoby się przeciągnąć realizację zobowiązań rządu USA jeszcze o 2-3 tygodnie). Wówczas konsekwencje dla rynków mogą być poważniejsze, a silny wzrost awersji do ryzyka dotknie rynków finansowych na całej szerokości, negatywnie odbijając się również na notowaniach złotego. Na razie jednak inwestorzy czekają, licząc w tym melodramacie na happy end.

W między partyjnym sporze na szali leży groźba niewypłacalności USA oraz obniżka najwyższego ratingu kredytowego. Choć nikt nie wierzy, że politycy nie dojdą do porozumienia (choćby w ostatniej chwili), to już brak takiej pewności w kwestii utrzymania przez kraj ratingu „AAA”. Unaocznione różnice poglądów między Demokratami i Republikanami pokazują, że bardzo trudno będzie znalezienie długoterminowego rozwiązania reformy fiskalnej USA, aby powstrzymać przyrost długu w przyszłości. Republikanie chcą dwustopniowej redukcji deficytu, w pierwszym etapie o 1,2 bln dolarów przez pierwsze 10 lat. Takie rozwiązanie jednak spowoduje, że za kilka miesięcy będzie trzeba znów powrócić do rozmów o podwyższenie limitu zadłużenia. Plan Demokratów zakłada redukcję w wysokości 2,7 bln dolarów, dzięki czemu problem limitu zadłużenia nie powróci już przed przyszłorocznymi wyborami. Odmienne zdanie ma agencja ratingowa S&P, która poinformowała, że oczekuje planu redukcji deficytu budżetowego o 4 bln dolarów w ciągu najbliższej dekady, grożąc obniżeniem ratingu, jeśli tak się nie stanie. Prezydent Barack Obama we wczorajszym wystąpieniu wskazał na poważne konsekwencje bankructwa lub utraty topowego ratingu, m.in. głęboki kryzys gospodarczy, za który w całości winę będzie ponosił Waszyngton. Obama nawoływał do kompromisu i redukcji deficytu o 4 bln dolarów poprzez oszczędności w równym stopniu dotykające całe społeczeństwo. A zatem zarówno podwyżki podatków uderzające w najbogatszych, jak i cięcia wydatków na programy socjalne, z których w głównej mierze korzysta biedniejsza część społeczeństwa. Prezydent wyraził też wiarę w to, że partiom w Kongresie uda się osiągnąć kompromis. Pytanie na ile są to rzeczywiste przekonania, a na ile puste hasła dla wyborców?

We wtorek handel na rynku walutowym powinien być spokojny bez przejawów szybkiej poprawy nastrojów. Publikowane dziś raporty są średnio istotne, a jeśli już wskazywać tzw. „market movers”, to mogą nimi być popołudniowe dane o sprzedaży nowych domów w USA oraz indeks zaufania konsumentów (oba raporty o 16:00). W Polsce GUS poda dane o sprzedaży detalicznej i stopie bezrobocia, jednak nie będą one miały przełożenia na notowania złotego. Eurozłoty powinien dziś poruszać się w przedziale 3,98-4,01.

Konrad Białas

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj