Raport z rynku pracy USA zwykle bywa ważny, ale dzisiejszy jest wyjątkowy, gdyż może zdecydować o tym, co Fed zrobi na wrześniowym posiedzeniu. Jedna liczba (przyrost zatrudnienia) może przekręcić rynki finansowe o 180 stopni. A przynajmniej da inwestorom podstawy, by budować oczekiwania na szybszą podwyżkę, lub jej odroczenie do grudnia. Rynek jest świadomy dwustronnego ryzyka, a po wczorajszym słabym ISM dla przemysłu napięcie wzrasta. I nie zapominajmy, że w poniedziałek jest dzień wolny w USA.
Mijający tydzień przebiegał pod dyktando gorącej dyskusji o tym, jak duży musi być przyrost zatrudnienia w sektorze pozarolniczym USA w sierpniu, aby zagwarantować podwyżkę Fed we wrześniu, a jak niski, by ją całkowicie przekreślić? Konsensus prognoz ustawiony jest na 180 tys., a wartości mocniej ruszające rynkowymi oczekiwaniami leżą gdzieś blisko 200 tys. (podwyżka we wrześniu) i 150 tys. (brak podwyżki). Jesteśmy zdania, że nawet 200 tys. nowych miejsc pracy może nie wystarczyć, by skłonić Fed do podwyżki, ale nie to się będzie dziś liczyć. Wszystko rozbija się o głód inwestorów związany z uczestnictwem w reaktywacji rajdu dolara, niezależnie jak bardzo będzie on trwały. Niemal każdy jest zdania, że kiedyś musi on nastąpić, gdyż gospodarka USA ma się relatywnie dobrze, a Fed podąża w przeciwnym kierunku do innych banków centralnych. Kwestią sporną jest timing, a odroczenie podwyżki stóp procentowych do grudnia opóźni ten proces.
Ryzyka przeważają na niekorzyść USD, choć nie jakoś silnie. Po pierwsze sierpniowe dane z rynku pracy mają tendencję do rozczarowywania. Po drugie oczekiwania ostudził wczorajszy spadek indeksu ISM dla przemysłu poniżej 50 (49,4), pierwszy raz od lutego. Komponent dotyczący zatrudnienia spadł do 48,3 (najniżej od marca), choć trzeba pamiętać, że przemysł odpowiada zaledwie za 8 proc. miejsc pracy w gospodarce USA, więc jego istotność dla raportu Departamentu Pracy jest relatywnie niska. Ważniejszy jest sektor usługowy (ale te dane dopiero we wtorek). Jednocześnie regionalne wskaźniki zatrudnienia pozostawały w sierpniu stabilne, a wnioski o zasiłek dla bezrobotnych utrzymują się przy historycznych minimach. Stąd nie są przekreślone szanse na odczyt powyżej oczekiwań. Taka mieszanka powoduje, że inwestorzy w większości siedzą z założonymi rękami i czekają, co faktycznie dane przyniosą. Jest tyle samo chętnych dołączyć się do kupowania USD, jeśli dane wyjdą dobrze, co tych, którzy od czasu Jackson Hole siedzą na długich pozycjach w dolarze. Ryzyka dla USD związane z raportem NFP są dwustronne, a fakt, że poniedziałek jest dniem wolnym w USA, może dodatkowo podkręcić zmienność. USD/JPY zdaje się być najbardziej wrażliwy, ale EUR/USD nie powinien pozostawać daleko w tyle.
W raporcie z rynku pracy zdrowy przyrost zatrudnienia powinien pozwolić na spadek stopy bezrobocia o 0,1 pkt proc. do 4,8 proc. Dla odbioru raportu duże znaczenie będzie mieć dynamika wynagrodzeń, gdyż nawet przy spodziewanym wzrośnie płac o 0,2 proc. m/m dynamika roczna spowolni do 2,5 proc. z 2,6 proc., a brak presji płacowej będzie narzędziem w rękach gołębi z FOMC. Z USA otrzymamy też dane o bilansie handlowym i zamówieniach fabrycznych, które jednak będą mieć dziś znaczenie drugorzędne. Przed południem uwagę przyciągnie PMI dla sektora budowlanego z Wielkiej Brytanii z podwyższonymi oczekiwaniami na pozytywną niespodziankę podobną do wczorajszego odczytu z przemysłu.