W czasie gdy w Warszawie odbywały się burzliwe obchody Święta Niepodległości, na giełdach byki świętowały zwycięstwo nad niedźwiedziami. Choć Grecja ma nowy rząd, a włoski senat przyjął ustawę o stabilizacji finansów, hossa nie jest przesądzona. Piątkowy handel zakończył się w piątek dużymi zwyżkami na giełdach. W Paryżu indeks wzrósł o 2,8 proc., a DAX zyskał 3,2 proc. Pierwsza część sesji nie zapowiadała wielkich wydarzeń.
W czasie gdy w Warszawie odbywały się burzliwe obchody Święta Niepodległości, na giełdach byki świętowały zwycięstwo nad niedźwiedziami. Choć Grecja ma nowy rząd, a włoski senat przyjął ustawę o stabilizacji finansów, hossa nie jest przesądzona.
Piątkowy handel zakończył się w piątek dużymi zwyżkami na giełdach. W Paryżu indeks wzrósł o 2,8 proc., a DAX zyskał 3,2 proc. Pierwsza część sesji nie zapowiadała wielkich wydarzeń. Indeksy trzymały się na niewielkim plusie. Późniejsze informacje o przyjęciu przez włoski senat ustawy o stabilizacji finansów państwa oraz powołaniu w Grecji rządu z Lukasem Papademosem na czele, popchnęły wskaźniki w górę. W Mediolanie indeks wzrósł o prawie 3,4 proc., jednak w Atenach wskaźnik zniżkował o 0,9 proc. Zachowanie greckiej giełdy może sugerować, że prawdopodobna jest powtórka scenariusza, z jakim mieliśmy do czynienia zarówno po zakończeniu przepychanki, związanej ze zwiększeniem limitu zadłużenia amerykańskiego budżetu, jak i po targach o pakiet antykryzysowy dla Europy. W obu przypadkach wkrótce po pomyślnych rozstrzygnięciach rynki ruszyły w dół. Tak może się stać i tym razem, tym bardziej, że zmiana rządu w Grecji nie rozwiązuje żadnego problemu, podobnie jak przyjęcie planu oszczędności przez Włochy. Dziś giełdy mogą jeszcze reagować zwyżkami na informację o rezygnacji Silvio Berlusconiego ze stanowiska premiera rządu.
Nerwowe i nieskoordynowane wahania, jakie obserwujemy od końca października, jak na razie nie dają żadnych wskazówek w kwestii przyszłej koniunktury na giełdach. DAX po wyskoku w okolice 6350 punktów 28 października, od prawie dwóch miesięcy oscyluje wokół 6000 punktów. Bardzo podobna jest sytuacja na giełdzie nowojorskiej. Tam S&P500 stabilizuje się w okolicach 1250 punktów od 24 października. W przypływie złych nastrojów spadł do 1215 punktów, a w euforii dotarł do 1292 punktów. Po piątkowej sesji, na której zyskał 1,95 proc., znalazł się mniej więcej w połowie tego zakresu. Dow Jones wzrósł o 2,2 proc., powracając powyżej 12 tys. punktów. Można powiedzieć, że giełdy po październikowym rajdzie weszły w stan płaskiej korekty. Jak na niezwykle nerwową atmosferę wokół Grecji, Włoch i całej strefy euro, poszukującej rozwiązań pozwalających przezwyciężyć narastający kryzys finansowy, takie zachowanie się można interpretować na korzyść byków. Kontynuacja wzrostowej fali wcale jednak nie jest przesądzona. Gdy inwestorzy ochłoną już po emocjach związanych z politycznymi przepychankami, znów zaczną się uważniej przyglądać sygnałom płynącym z gospodarki.
Te z Japonii były zachęcające. Tamtejsza gospodarka wzrosła w trzecim kwartale o 1,5 proc. i był to pierwszy wzrost od roku. Zmniejszyła się o 3,3 proc. wrześniowa produkcja przemysłowa, jednak spadek był mniejszy niż się spodziewano. Nikkei zyskał 1 proc., a zwyżka w Hong Kongu i na Tajwanie przekraczała 2 proc. W Szanghaju indeksy szły w górę po 1,8 proc.
Dziś jeszcze czeka nas informacja o dynamice produkcji przemysłowej w strefie euro. Analitycy oczekują jej spadku o 2,1 proc. Kontrakty na amerykańskie indeksy zyskiwały rano po 0,4 proc. Pochodne na wskaźniki w Paryżu i Frankfurcie wskazywały na nieco większy optymizm, rosnąc po 0,6-0,9 proc.
Roman Przasnyski