Ostatnio nie ma dnia, w którym inwestorzy dowiadują się, że przypada termin ustalenia prawa do dywidendy lub jej wypłaty przez kolejne spółki. W tym roku dywidendowe żniwa będą wyjątkowo obfite. Giełdowe spółki wypłacą akcjonariuszom około 16 mld zł. Na naszym rynku mamy coraz więcej firm, które regularnie dzielą się zyskami z posiadaczami ich akcji. W wielu przypadkach dywidenda stanowi znaczące źródło przychodów akcjonariuszy. Ci zaś coraz częściej w swych strategiach
Ostatnio nie ma dnia, w którym inwestorzy dowiadują się, że przypada termin ustalenia prawa do dywidendy lub jej wypłaty przez kolejne spółki. W tym roku dywidendowe żniwa będą wyjątkowo obfite. Giełdowe spółki wypłacą akcjonariuszom około 16 mld zł.
Na naszym rynku mamy coraz więcej firm, które regularnie dzielą się zyskami z posiadaczami ich akcji. W wielu przypadkach dywidenda stanowi znaczące źródło przychodów akcjonariuszy. Ci zaś coraz częściej w swych strategiach inwestycyjnych i portfelach uwzględniają dywidendy. Z reguły te strategie mają charakter długookresowy. Są one szczególnie popularne wśród inwestorów instytucjonalnych, posiadających spore pakiety akcji. W ich przypadku kwoty uzyskiwane z dywidend mają istotne znaczenie dla wzrostu wartości portfela. W przypadku inwestorów indywidualnych, szczególnie tych bardziej aktywnych, przychody z dywidend wciąż są niedoceniane i pozostają w cieniu perspektyw o wiele większych zysków pochodzących ze wzrostu kursów akcji.
Warto zwrócić uwagę na możliwości osiągania krótkoterminowych korzyści, związanych z uchwalaniem przez władze spółek wysokości dywidendy i ustaleniem praw do niej. Kursy akcji spółek reagują bowiem na wszelkie decyzje w tych kwestiach, a procedury ustalania praw i korygowania kursu odniesienia po odjęciu prawa do dywidendy dają dodatkowe możliwości wykorzystania ich do osiągania krótkoterminowych zysków. Pierwsza pojawia się już w momencie publikowania przez zarząd spółki swej rekomendacji w sprawie podziału zysku i wysokości dywidendy. Kurs akcji często reaguje na tę publikację, więc jest to moment rozpoczęcia krótkoterminowej gry dywidendowej przez inwestora. Ma on nieco mniejsze znaczenie w przypadku spółek mających ustaloną długofalową, przewidywalną i konsekwentnie realizowaną politykę dywidendową. Tu zazwyczaj nie ma zaskoczenia, gdyż inwestorzy wiedzą w przybliżeniu, czego się spodziewać. Kurs więc na ogłoszenie proponowanej kwoty dywidendy nie reaguje zbyt mocno, choć i w wielu przypadkach zdarzają się też niespodzianki. Zarówno pozytywne, jak i negatywne. Gdy dywidendowe karty zostają przez zarząd częściowo odkryte, inwestorzy mogą podejmować decyzję, czy warto kupić akcje spółki. Niektórzy, lubiący większe ryzyko, próbują grać w ciemno, czyli kupować akcje jeszcze przed pojawieniem się propozycji zarządu, licząc na miłą niespodziankę. Niespodzianki zdarzają się także na etapie uchwalania wysokości dywidendy przez walne zgromadzenie akcjonariuszy. Przykład tego mieliśmy w tym roku w przypadku KGHM. Zarząd proponował wypłatę dywidendy w wysokości 8 zł na akcję, zaś akcjonariusze, głównie głosami przedstawicieli skarbu państwa, podwyższyli tę kwotę do 14,9 zł. Ta dość radykalna zmian spowodowała niewielką, sięgającą zaledwie 0,3 proc. zwyżkę kursu akcji spółki. Trzeba jednak pamiętać, że w tym czasie rynek znajdował się w fazie spadkowej korekty, a w dniu pojawienia się informacji o podwyższeniu kwoty dywidendy WIG20 zniżkował o 0,4 proc. Można się spodziewać, że kurs akcji miedziowego kombinatu na tę decyzję jeszcze zareaguje zwyżką. Będzie na to czas do dnia ustalenia prawa do dywidendy, który został wyznaczony na 11 lipca.
Okres między uchwaleniem wysokości dywidendy i określeniem dnia ustalenia prawa do niej nie kończy możliwości stosowania krótkoterminowej strategii. Przedłuża się on do czasu wahań notowań akcji po odjęciu prawa do dywidendy i skorygowaniu kursu odniesienia. Ta procedura daje szansę na osiągnięcie korzyści w wysokości zbliżonej do kwoty dywidendy, bez konieczności zrealizowania jej wypłaty, co dodatkowo odracza konieczność uiszczenia podatku od dochodów kapitałowych. Najczęściej zdarza się tak, że w ciągu następnych sesji kurs akcji spółek wraca do poziomu sprzed dnia korygowania kursu odniesienia po odjęciu dywidendy, co daje kolejne korzyści.
Można ten mechanizm prześledzić na przykładzie akcji Telekomunikacji Polskiej. Dniem ustalenia prawa do dywidendy wynoszącej 1,5 zł na akcję jest 22 czerwca. Żeby mieć prawo do jej wypłaty, trzeba było mieć tego dnia akcje na rachunku. Biorąc pod uwagę obowiązujący trzydniowy termin rozliczania transakcji, papiery ostatni raz były notowane z prawem do dywidendy 17 czerwca po kursie 18,9 zł (na zamknięciu). 20 czerwca już bez dywidendy kosztowały 16,76 zł. Sprzedając je 17 czerwca i odkupując 20 czerwca można było mieć wciąż jedną akcję spółki i 2,14 zł na rachunku. W 2010 r. analogiczna operacja sprzedaży akcji 14 czerwca po 15,65 zł i odkupienia 15 czerwca po 14,4 zł dawała co prawda różnicę zaledwie 1,25 zł, co w porównaniu z 1,5 zł dywidendy wydawało się niezbyt korzystne. Jednak odliczając od dywidendy 19 proc. podatku i tak mieliśmy z tej operacji korzyść wynoszącą 3,5 grosza. Dodatkowo już 29 lipca 2010 r. kurs akcji wrócił do poziomu sprzed operacji i wynosił 15,77 zł, co daje zysk w wysokości 1,37 zł plus wcześniejsze 1,25 zł, czyli łączny wynik 2,65 zł, a więc 18 proc. w porównaniu do kursu zakupu z 15 czerwca. A ewentualny podatek od zysków kapitałowych zapłaciliśmy dopiero wiosną 2011 r.
Taka strategia sprawdzała się w ubiegłym roku w przypadku sporej części spółek płacących dywidendę, choć dawała zróżnicowane efekty. Jej skuteczność zależna jest jednak zarówno od sytuacji rynkowej poszczególnych spółek, jak i stanu ogólnej koniunktury giełdowej.
Roman Przasnyski