Zajmujące się od trzech dni obroną swoich pozycji byki w środę uzyskały nieco większą przewagę. Dziś mają szansę na jej powiększenie. Jednak wzrost budowany jest na kruchych podstawach. Wciąż widać głównie chęci, a sprzyjających warunków niewiele. W środę handel za oceanem przebiegał w niemal równie zmiennych nastrojach, jak w Europie. Początek na niewielkim minusie, po dwóch godzinach wyjście nad kreskę i kilkugodzinny marazm. W końcówce wyskok S&P500 do 1325

Zajmujące się od trzech dni obroną swoich pozycji byki w środę uzyskały nieco większą przewagę. Dziś mają szansę na jej powiększenie. Jednak wzrost budowany jest na kruchych podstawach. Wciąż widać głównie chęci, a sprzyjających warunków niewiele.

W środę handel za oceanem przebiegał w niemal równie zmiennych nastrojach, jak w Europie. Początek na niewielkim minusie, po dwóch godzinach wyjście nad kreskę i kilkugodzinny marazm. W końcówce wyskok S&P500 do 1325 punktów, czyli o 0,7 proc. i powrót do 1320 punktów, a więc wzrost o 0,3 proc. Dow Jones poruszał się w identycznym rytmie i zakończył dzień podobną zwyżką. S&P500 trzeci dzień z rzędu bronił się przed spadkiem poniżej poziomu 1310 punktów i w środę zdołał się od niego oddalić na nieco bardziej bezpieczną odległość.

Analogia do sytuacji naszego indeksu blue chipów, gdzie również od trzech sesji byki z determinacją starały się uciec od 2800 punktów, jest uderzająca. Ta bardziej bezpieczna odległość to jednak w przypadku S&P500 zaledwie 10 punktów, a dla WIG20 ledwie 50 punktów. Byki nie mogą więc być niczego pewne. Jedna gorsza sesja i strach znów może zajrzeć im w oczy. Różnica między tymi indeksami polega na tym, że jedna dobra sesja mogłaby doprowadzić nasz wskaźnik w okolice 2900 punktów. A to już zmieniłoby obraz rynku wyraźniej na korzyść byków. Problem w tym, że bez Ameryki dokonać tego będzie trudno, a nie wiadomo, czy Ameryka ma ochotę iść w górę. W przypadku S&P500 sytuacja poprawiłaby się po zwyżce dopiero o 30 punktów. Na razie można mówić jedynie o wyhamowaniu spadkowej korekty. Zgaszenie wczorajszego wieczornego wyskoku S&P500 nie wróży najlepiej trwałości odbicia, jednak dziś rano kontrakty zwyżkujące po 0,3 proc. dają nadzieję, że nie osłabienie nie musi być kontynuowane.

Jako powód wczorajszej poprawy nastrojów podaje się powszechnie wzrost cen surowców, w tym szczególnie ropy naftowej, której notowania skoczyły wczoraj o 2,5 proc. oraz miedzi, drożejącej o 2,3 proc. Jednak zwyżki na rynku surowcowym raz są uznawane jako bodziec do kupna akcji, innym razem wręcz przeciwnie. A sytuacja na rynku ropy i miedzi jest bardzo zmienna. W środę rano notowania szły w dół, dziś ropa także nieznacznie tanieje.

Inwestorów czekają dwie ważne publikacje makroekonomiczne. Wczesnym popołudniem opublikowana zostanie zaktualizowana dynamika amerykańskiego PKB w pierwszym kwartale. Oczekuje się, że wyniosła ona 2,1 proc., wobec zwyżki o 3,1 proc. w ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku. W napięciu czekać też będziemy na informację o liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Analitycy mają nadzieję, że sięgnie ona niewiele ponad 400 tys.

Czwartkowe nastroje w Azji były niezłe. Przeważały wzrosty, jednak tylko w trzech przypadkach przekraczały one 1 proc. Nikkei zyskiwał na godzinę przed końcem handlu 1,4 proc. Towarzyszyły mu wskaźniki w Korei i Tajlandii. W Szanghaju indeksy rosły o 0,2-0,6 proc.

Roman Przasnyski

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj