Silne wzrosty można było w środę obserwować na większości parkietów. Tym razem Warszawa nie stanowiła wyjątku, a wskaźnik naszych blue chipów dotrzymywał kroku najlepszym. Początek środowej sesji na warszawskim parkiecie nie zapowiadał większych emocji. Pojawiły się one jednak dość szybko i były przyjemne dla posiadaczy akcji. Wskaźnik szerokiego rynku i indeks największych spółek zaczęły dzień od wzrostów po około 0,3 proc.
Silne wzrosty można było w środę obserwować na większości parkietów. Tym razem Warszawa nie stanowiła wyjątku, a wskaźnik naszych blue chipów dotrzymywał kroku najlepszym.
Początek środowej sesji na warszawskim parkiecie nie zapowiadał większych emocji. Pojawiły się one jednak dość szybko i były przyjemne dla posiadaczy akcji. Wskaźnik szerokiego rynku i indeks największych spółek zaczęły dzień od wzrostów po około 0,3 proc. Bliskość poziomu 2400 punktów, wbrew obawom, nie sprowokowała podaży. Wręcz przeciwnie, jego pokonanie już w trakcie pierwszej godziny handlu, podziałała mobilizująco na kupujących. WIG20 bez przeszkód szedł w górę, docierając wczesnym popołudniem do prawie 2440 punktów i zyskując 1,9 proc. Wskaźniki małych i średnich firm pozostawały daleko w tyle, idąc w górę po zaledwie 0,4-0,5 proc.
W gronie blue chipów do nielicznych spadkowiczów należały akcje PGNiG, przeceniane o ponad 4 proc. po publikacji rozczarowujących wyników finansowych. O prawie 5 proc. w dół szły też z tego samego powodu walory Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Na drugim biegunie znalazły się akcje Bogdanki, zyskujące ponad 5 proc. Niewiele ustępowały im papiery Asseco, a tuż za nimi plasowały się rosnące o 4 proc. walory Pekao. Po ponad 2,5 proc. zyskiwały akcje obu naszych rafinerii oraz KGHM. Szerokość rynku idących w górę papierów oraz większe niż ostatnio obroty każą przypuszczać, że możemy mieć do czynienia z poważniejszym ruchem.
Na głównych giełdach europejskich nastroje były także bardzo dobre, ale do południa zwyżki nie były imponujące. Indeksy w Paryżu, Londynie i Frankfurcie zyskiwały po ponad 1 proc. i po kilkugodzinnym marazmie mocniej ruszyły w górę dopiero około godziny 14.00, zwiększając skalę wzrostu do ponad 2 proc. Dane makroekonomiczne nie stanowiły zbyt wielkiej zachęty do kupowania akcji. W Niemczech w lipcu sprzedaż detaliczna nie zwiększyła się w porównaniu do czerwca, zaś w skali roku była niższa o 1,6 proc. Te wyniki były nieco lepsze niż się spodziewano. Nie wzrosła stopa bezrobocia, jednak w strefie euro wyniosła 10 proc. i była nieznacznie wyższa niż oczekiwano. Rozczarowały nieco informacje o spadku liczby wniosków o kredyt hipoteczny za oceanem i mniejszy szacowany wzrost liczby etatów w sektorze prywatnym. Nie popsuło to jednak nastrojów.
Na Wall Street indeksy na otwarciu zyskiwały po 0,7-0,8 proc. Kolejna seria danych makroekonomicznych dostarczyła bykom impulsu do działania. Wskaźnik aktywności gospodarczej w rejonie Chicago obniżył się z 58,8 do 56,5 punktu, jednak był to spadek znacznie mniejszy niż się obawiano. Zamówienia na dobra trwałego użytku zwiększyły się o 4,1 proc., nieco mocniej niż się spodziewano. I wreszcie pozytywnie zaskoczyła dynamika zamówień amerykańskiego przemysłu, sięgając 2,4 proc. Te informacje przyczyniły się do zwiększenia skali wzrostów w Europie.
WIG20 zyskał ostatecznie 2,5 proc., WIG wzrósł o 2,23 proc., mWIG40 o 2,45 proc., a sWIG80 o 1,04 proc. Obroty wyniosły ponad 1,6 mld zł.
Roman Przasnyski