długopis

Wybory w Birmie to próba umocnienia autorytarnej władzy wojska – nie ukrywa przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. W jego pierwszej ocenie niedzielne wybory nie dały możliwości Birmańczykom podjęcia prawdziwego wyboru. Przebieg wyborów krytykuje też szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton i Werner Langen, przewodniczący delegacji PE ds. Azji Południowo-Wschodniej.

Wybory w Birmie to próba umocnienia autorytarnej władzy wojska – nie ukrywa przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. W jego pierwszej ocenie niedzielne wybory nie dały możliwości Birmańczykom podjęcia prawdziwego wyboru. Przebieg wyborów krytykuje też szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton i Werner Langen, przewodniczący delegacji PE ds. Azji Południowo-Wschodniej.

Niedzielne wybory były pierwszymi od 20 lat. W poprzednich, w 1990 r., zwyciężyła opozycyjna partia Aung San Suu Kyi, Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD). Wyników wyborów nigdy nie uznano, a liderka opozycji, późniejsza laureatka nagrody Sacharowa i Pokojowej Nagrody Nobla, na wiele lat trafiła do aresztu domowego. W 2007 r. protesty buddyjskich mnichów zostały krwawo stłumione. W 2008 r. wojskowa junta zorganizowała referendum konstytucyjne, na mocy którego przeprowadzono tegoroczne wybory.

Aung San Suu Kyi, pozostająca w areszcie domowym, nie mogła kandydować w tych wyborach, m.in. dlatego NLD je zbojkotowało. – Same wybory nie czynią jeszcze kraju demokratycznym – uważa szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. – UE żałuje, że władze nie powzięły odpowiednik kroków by zapewnić wolne, uczciwe i dostępne dla wszystkich wybory – podkreśla Ashton w oświadczeniu wydanym w imieniu całej Unii.

Wojskowa junta ogłosiła, że frekwencja wyborcza była wysoka i wyniki głosowania poznamy w najbliższych dniach. Jednak dziennikarze będący na miejscy donoszą o zupełnie innej sytuacji. Ich zdaniem udział Birmańczyków w wyborach był niewielki, a władza dopuściła się do fałszerstw.

– Nie można mówić o wolnych i uczciwych wyborach, gdy media donoszą o poważnych nieprawidłowościach, a część miejsc w Parlamencie została z góry zarezerwowana dla przedstawicieli wojska – argumentuje Werner Langen, przewodniczący delegacji PE ds. Azji Południowo-Wschodniej.

Aung San Suu Kyi ciągle pozostaje w areszcie domowym. Teoretycznie powinna wyjść z niego 13 listopada, wtedy oficjalnie kończy się jej kara. UE powtarza apele o jej uwolnienie. – Wzywam władze by natychmiastowo i bezwarunkowo zwolniły Aung San Suu Kyi i innych więźniów politycznych – mówił dzisiaj Jerzy Buzek.

Tekst i zdjecie – Parlament Europejski

Zobacz także:

Ocieplenie klimatu

Recepta na cyberataki

konferencja Via Carpatia w Łańcucie

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj