Grupowe_zwolnienia_chorobowe_ludzie

Grupowe korzystanie ze zwolnienia chorobowego przez pracowników stało się niejako metodą nieformalnego strajku. Metodą skuteczną, bo trudną do zakwestionowania. Czy, i jak przed tym procederem mogą się bronić pracodawcy? Mikołaj Zając, prezes Conperio, największej polskiej firmy doradczej zajmującej się problematyką absencji chorobowych, wskazuje, iż zupełnie inne narzędzia dostępne są w sektorze prywatnym i publicznym.


Brak komunikacji i błędy w zarządzaniu


Grupowe korzystanie z „L4” w ramach strajku, to bez wątpienia wyraźny sygnał, że w proces zarządzania organizacją wkradły się poważne błędy. Popularność takiej formy protestu ma jedną podstawową przyczynę – łatwość realizacji.


– Gdyby pracownicy chcieli przeprowadzić legalny strajk, musieliby najpierw zrealizować całą procedurę formalną, a to zadanie czasochłonne. Pobieranie w tym celu zwolnień chorobowych jest formą o wiele bardziej przystępną. Co więcej, część grup zawodowych, takich jak m.in. pracownicy administracji rządowej, służby wojskowe, sędziowie i prokuratorzy czy pracownicy krajowej administracji skarbowej, nie mają prawa do strajku – tłumaczy Mikołaj Zając.


Jego zdaniem, powodem masowych absencji nie są jedynie lawirujący pracownicy, ale przede wszystkim błędy popełniane przez przedsiębiorstwa oraz ich kadry zarządzające. Jako przykład posłużyć może popularna sieć dyskontów spożywczych, której ponad 240 sklepów w Polsce jest otwieranych od kilku tygodni w każdą niedzielę, a coraz więcej pracowników w ramach protestu ucieka na zwolnienia lekarskie.


– Absencja chorobowa wynika głównie z przerwania więzów międzyludzkich i społecznych w przedsiębiorstwie. Bardzo ważna jest także w tym przypadku przejrzysta komunikacja i dialog menedżerów z załogą, wypracowanie rozwiązań dostosowanych pod poszczególne grupy pracowników. W tym przypadku nikt nie ustalał wcześniej z załogą możliwości pracy w niedziele, a ludzi postawiono przed faktem dokonanym. Dla przykładu w sklepach sieci pracują matki, które samotnie wychowują dzieci, jak mają one z dnia na dzień przeorganizować opiekę nad nimi? – analizuje ekspert.


Zadbać o podstawowe potrzeby pracowników


W lipcu w Warszawie wstrzymał działanie śródmiejski SOR na Solcu – informowali w mediach społecznościowych medycy. Cała załoga oddziału ratunkowego – pielęgniarki i ratownicy oficjalnie chciała podreperować zdrowie, ale nieoficjalnie – był to, jak sami przyznają, protest. Pracownicy od dłuższego czasu skarżyli się na braki w personelu, przemęczenie oraz brak tzw. dodatku covidowego. Masowe przejścia na „L4” zapowiadają także pracownicy ZUS-u, którzy domagają się podwyżek, obsadzenia wakatów i nieprzymuszania ich do nadgodziny. Skarżą się również na trudne warunki pracy, takie jak m.in. doskwierający upał i brak klimatyzatorów w pokojach biurowych.


Grupowe „L4” – sektor publiczny, a prywatny


Zdaniem Mikołaja Zająca zdecydowanie trudniej radzić sobie z grupowymi zwolnieniami w sektorze publicznym, niż w prywatnym, a w praktyce kluczowe są też okoliczności samego strajku nieformalnego:


– W sektorze publicznym, w wielu przypadkach, przełożonym powinno zależeć na skutecznej mediacji i jak najszybszym rozwiązaniu konfliktu, a nie na jego eskalacji. Dzieje się tak, ponieważ gdy nieformalny strajk dotyczy ważnej społecznie jednostki i zaangażowana jest w niego znaczna część załogi, to często protest przybiera inny wymiar – staje się bardzo medialny, niekiedy powodując dodatkowe zaangażowanie kolejnych stron sporu lub próbę podjęcia interwencji, np. przez polityków.


Nieco inaczej sytuacja wygląda w sektorze prywatnym, w którym grupowe zwolnienia lekarskie często bywają nadużywane, stanowiąc wymierny problem i straty finansowe dla właścicieli przedsiębiorstw. Jak przekonuje ekspert, w tym przypadku, w praktyce jedynym sposobem na przeciwdziałanie takiemu procederowi jest weryfikacja zwolnień lekarskich.

– Jak wskazują przepisy, każdy pracodawca jest uprawniony do przeprowadzania kontroli prawidłowości wykorzystywania przez pracowników zwolnień lekarskich od pracy, za które wypłaca z własnych środków wynagrodzenie za czas choroby na podstawie art. 92 Kodeksu pracy. Weryfikacja podwładnych przebywających na „L4”, która realizowana jest przez wyspecjalizowane firmy już w 24 godziny od przyjęcia zgłoszenia, nie tylko pokazuje załodze, iż pracodawca nie godzi się na proceder w swojej firmie, ale jest też bardzo cennym feedbackiem mówiącym, co w funkcjonowaniu zakładu pracy działa źle i wymaga wdrożenia natychmiastowych działań naprawczych – mówi Mikołaj Zając.

Od właściciela danej firmy zależą dalsze kroki podjęte w stosunku do pracownika, którego kontrolerzy nie zastaną pod adresem podanym w druku zwolnienia chorobowego lub który przyłapany zostanie na wykonywaniu innych czynności, niezgodnych ze wskazaniami zwolnienia. Konsekwencje oraz odpowiedzialność grozić mogą również nakłaniającym do korzystania ze zwolnień, które okażą się niezasadne.

 

Źródło: Conperio

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj