Pierwsze półrocze 2016 roku przyniosło wzrost wpływów podatkowych aż o 8 miliardów złotych w porównaniu do analogicznego okresu roku poprzedniego. Rząd zapowiada dalszy wzrost ściągalności podatków – w 2017 roku ma on osiągnąć prawie 9%. Ale choć w polskich podatkach dzieje się ostatnio dużo, głównie w wymiarze personalnym za sprawą dymisji ministra Pawła Szałamachy, szanse na realizację takiego celu są niewielkie.
W pierwszym półroczu 2016 roku odnotowano wzrost wpływów z tytułu wszystkich kluczowych podatków. Najwięcej dodatkowych środków wpłynęło z VAT (wzrost o 7,9%; w ujęciu nominalnym ok. 4,5 mld zł). W przypadku innych podatków wzrosty były niższe, ale wciąż odczuwalne: z PIT wpłynęło ok. 1,7 mld zł więcej (wzrost o 8,4%), z podatku akcyzowego ok. 1,5 mld zł (4,9%), a z CIT ok. 0,3 mld zł (2,1%). Łącznie daje to kwotę 8 mld złotych.
Jak wytłumaczyć ten wzrost wpływów podatkowych? Są co najmniej trzy przyczyny: zmiany legislacyjne, zmiany w zakresie kontroli podatkowych i wzrost gospodarczy. Po pierwsze, wzrost wpływów (zwłaszcza w VAT) to częściowo efekt zmian legislacyjnych ‒ mowa tu przede wszystkim o rozszerzeniu tzw. solidarnej odpowiedzialności oraz zakresu „odwróconego VAT”, który objął szczególnie podatne na przestępstwa karuzelowe i wyłudzenia branże elektroniczną oraz stalową. Warto jednak pamiętać, że powyższe zmiany zostały wprowadzone w 2013 i 2015 roku, a zatem jeszcze przez poprzednią ekipę. Co więcej, to również poprzedni rząd wprowadził zmiany w akcyzie oraz w PIT, które zatamowały pewne optymalizacje podatkowe i możliwość wykorzystania luk podatkowych.
Biorąc pod uwagę zmiany legislacyjne wprowadzone przez obecny rząd, pochwalić należy odważną decyzję o przywróceniu do polskiego prawa klauzuli o unikaniu opodatkowania. Niemniej zmiany, które uchwalił rząd PiS, nie weszły jeszcze w życie, więc nie mogły wpłynąć na zwiększenie wpływów podatkowych. Ponadto na ich efekty trzeba będzie poczekać, czego dowodzi choćby opóźnienie, z jakim pojawiły się skutki zmian podatkowych wprowadzanych przez poprzedni rząd.
Nie sposób jednak zapomnieć, że poza przywróceniem klauzuli o unikaniu opodatkowania obecny rząd wprowadził również dwa nowe podatki: podatek bankowy oraz podatek od sprzedaży detalicznej. Ten pierwszy raczej nie spełnia oczekiwań ministerstwa. Rząd planował wpływy rzędu 5,5 mld złotych, dziś już wiemy, że spodziewane wpływy nie przekroczą 4 mld. Jeszcze większą porażkę zanotował w przypadku podatku od sprzedaży. Najpierw przedłużające się prace legislacyjne sprawiły, że ustawa weszła w życie dopiero 1 września 2016 roku. Następnie, na skutek działań Komisji Europejskiej resort finansów zawiesił jej obowiązywanie. W rezultacie budżet z tytułu tego podatku nie dostanie w tym roku nawet złotówki.
Drugą przyczyną zwiększenia ściągalności podatkowych jest obserwowalny od początku roku wzrost liczby kontroli z zakresu VAT i cen transferowych (czyli kontroli korporacji międzynarodowych). Choć przepisy dotyczące kontroli skarbowej nie uległy jeszcze zmianie, jednak aparat skarbowy otrzymał wytyczne z Ministerstwa Finansów co do obszarów, na które szczególnie należy zwrócić uwagę. Jak bowiem wskazują badania empiryczne, im większa szansa trafienia na kontrolę podatkową, tym większa chęć uczciwego wykazywania podatków. Właśnie w tym zjawisku upatrywać należy przyczyn lekkich wzrostów w zakresie wpływów z CIT i dużego wzrostu wpływów z VAT ‒ przestępstwa podatkowe stają się po prostu coraz bardziej ryzykownym przedsięwzięciem. Jednocześnie trzeba jednak pamiętać, że natężenie kontroli oznacza również wzrost obciążeń administracyjnych wszystkich przedsiębiorców.
Podsumowując działalność ministerstwa finansów w pierwszym roku rządów PiS, można ją ocenić na trójkę z plusem, bowiem administracja realizuje założone wpływy podatkowe. Na plus należy ocenić też kontrole podatkowe oraz wprowadzenie klauzuli antyabuzywnej, czyli przepisów redukujących tzw. agresywne optymalizacje podatkowe. Ocenę zdecydowanie obniża jednak zamieszanie z podatkiem od sprzedaży detalicznej oraz nieudany podatek bankowy.
Pojawia się pytanie, czy powyżej opisane działania wystarczą do osiągnięcia rządowego celu w postaci dalszego zwiększenia wpływów podatkowych o prawie 9% w stosunku do i tak większych wpływów z 2016 roku? Raczej nie. Wzrost nie powstaje bowiem sam z siebie. Tu wymagana jest aktywna polityka podatkowa oraz działania administracji. Dlatego zadanie to może okazać się nierealne, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że jedyna zmiana dotyczy skuteczniejszego przeciwdziałania wyłudzeniom VAT.
Na czym owa zmiana ma polegać? Projekt zakłada, że organ podatkowy będzie mógł uzależnić rejestrację na VAT od spełnienia szeregu warunków, z czego najważniejszym jest zapłata kaucji rejestracyjnej w wysokości 20‒200 tys. PLN. Choć cel nowelizacji jest zrozumiały, to jednak projekt daje organowi podatkowemu bardzo dużą swobodę w stosowaniu restrykcyjnych przepisów (np. odmowa zarejestrowania podatnika, nałożenie maksymalnej kaucji). A to może stanowić istotną barierę wejścia na rynek nowym przedsiębiorstwom. Dlatego też warto doprecyzować warunki, kiedy organ podatkowy może żądać wspomnianej kaucji.
Niezależnie jednak od tego wspomniane zmiany, choć mogą uszczelnić system VAT, nie zapewnią wzrostu wpływów podatkowych aż o 9%.