W oczekiwaniu na głosowanie w sprawie programu pomocy dla Grecji waluty zaczynają się stabilizować. Złoty pozostaje nieco słabszy, ale wkrótce zacznie odzyskiwać straty. Zakładamy pozytywny dla przyszłości Aten w strefie euro wynik głosowania, powrót do rozmów i wyciszenie kryzysu z końcem lipca.

Jak ujawniły wczoraj osoby zaangażowane w rozmowy w sprawie pomocy dla Grecji, piątkowe negocjacje były bliskie finalizacji, a nagłe ogłoszenie przez premiera A. Ciprasa referendum w sprawie przyjęcia warunków programu, było dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem. Wskazuje to, że o ich zerwaniu zdecydowały względy czysto polityczne, ideologiczne. Kto wie, czy taki scenariusz nie był przez stronę grecką założony z góry na wypadek, gdy trzeba będzie choć na jotę ustąpić w kluczowej kwestii emerytur, podatku VAT czy innych oszczędności opartych o cięcia kosztów, a nie zwiększenie obciążeń. Cipras podjął ryzykowną (i raczej mało rozsądną) grę w twardego negocjatora z wizerunkiem zaciętego obrońcy greckich interesów oraz piewcy demokracji (niech zdecyduje lud). Tymczasem już wcześniej dostał on mandat, by wraz ze swoim ugrupowaniem rządzić krajem, a zasłanianie się referendum jest raczej wyrazem niechęci do podejmowania odważnych, czasem niepopularnych, decyzji.

Skonfrontowani z rzeczywistością niemożliwości otrzymania własnych pieniędzy, a w dłuższym horyzoncie z ciężką recesją, która zbierać będzie żniwo dobrych kilka kolejnych lat, obywatele, raczej po raz drugi Syrizy jako swoich reprezentantów nie wybiorą. Nie trzeba wybitnego myśliciela, by już dziś odgadnąć, jaką rolę Cipras przyjmie po przegranym (nie spodziewamy się innego wyniku jak ten, w którym Grecy w większości powiedzą „tak” pozostaniu w strefie euro) referendum. Chciałem utrzeć nosa bezdusznym, pazernym wyzyskiwaczom greckiego narodu, ale większość zdecydowała inaczej – rzeknie. 5 lipca pod głosowanie ma zostać poddana ostatnia oferta przedłożona przez kredytodawców. Zakładamy znaczącą przewagę zwolenników utrzymania integralności strefy i stopniowe podupadanie w sondażach partii obecnego premiera.

Wczorajsza reakcja rynków na wzrost niepewności wywołany wydarzeniami końcówki ubiegłego tygodnia była umiarkowanie negatywna. Zgodnie z przewidywaniami traciły akcje i obligacje peryferyjnych państw strefy euro, lecz sama wspólna waluta, po słabym otwarciu, mozolnie odrabiała straty do dolara. Powstała w nocy na otwarciu „wyrwa” na wykresach została zniwelowana. Kurs wzrósł powyżej wartości z piątku (ponad 1,1250). Obraz rynku nie uległ zmianie, tj. osłabienie euro jest w krótkim terminie wciąż najbardziej prawdopodobnym scenariuszem, jednak sytuacja nie przybrała wczoraj dramatycznego obrotu. Złoty pozostał słaby, lecz nie pogłębił strat z pierwszych kilkudziesięciu minut płynnego handlu. Kurs USD/PLN szybko powrócił poniżej 3,80, GBP/PLN pod 5,95, zaś CHF/PLN – osłabiany interwencją Narodowego Banku Szwajcarii spadł poniżej 4,05. W drugiej części sesji frank był ponownie mocniejszy. EUR/PLN oscylował w paśmie 4,1850-4,2000.

Najbliższe dni od czasu referendum i będące jego efektem wznowienie rozmów rządu z wierzycielami będzie czasem niepewności i utrzymania wysokiego poziomu awersji do ryzyka. Płynność na rynku może być niska, a wahania kursów gwałtowne. Grecja stoi na drodze uspokojenia notowań, które mogło mieć miejsce w związku z wejściem w okres wakacyjny oraz wciąż względnie odległym terminem początku cyklu podwyżek stóp w USA. Czas względnej stabilizacji może zostać w takim układzie skrócony lub, w sytuacji przedłużania się napięcia, w ogóle nie nastąpić. III kw. wciąż jednak ma szansę stać się czasem zmiany dominującego wiosną trendu deprecjacji złotego.

Autor:Damian Rosiński

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj