Publikacja kluczowych dla krótkoterminowej sytuacji na rynku danych z amerykańskiego rynku pracy zdołała jedynie powstrzymać spadek indeksów na Wall Street. Do kontynuacji hossy trzeba znacznie poważniejszych powodów. Na razie ich nie widać. W piątek inwestorzy na Wall Street niezbyt długo cieszyli się z rewelacyjnych informacji dotyczących poprawy sytuacji na rynku pracy. Tak dużego przyrostu miejsc pracy w sektorze pozarolniczym nie notowano od dwóch lat, a wzrost etatów w
Publikacja kluczowych dla krótkoterminowej sytuacji na rynku danych z amerykańskiego rynku pracy zdołała jedynie powstrzymać spadek indeksów na Wall Street. Do kontynuacji hossy trzeba znacznie poważniejszych powodów. Na razie ich nie widać.
W piątek inwestorzy na Wall Street niezbyt długo cieszyli się z rewelacyjnych informacji dotyczących poprawy sytuacji na rynku pracy. Tak dużego przyrostu miejsc pracy w sektorze pozarolniczym nie notowano od dwóch lat, a wzrost etatów w prywatnych firmach był najwyższy od pięciu lat. Wcześniejsze informacje ADP o zmianie liczby miejsc pracy oraz skokowo rosnącej liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych rysowały całkiem inny obraz. Niezbyt spójny z nim jest także wzrost stopy bezrobocia z 8,8 do 9 proc. Jest jasne, że wszystkie te wskaźniki liczone są według różnej metodologii. Ale jasne jest też, że do wszystkich należy podchodzić bez nadmiernej atencji. A tym bardziej do podejmowania na ich podstawie ważkich decyzji inwestycyjnych. To podejście widoczne chyba było w zachowaniu indeksów na Wall Street w czasie piątkowej sesji. W pierwszej części czuć było westchnienie ulgi i entuzjazm mierzony ponad 1 proc. wzrostem indeksów. Od godziny 18.00 mieliśmy korygowanie optymizmu, które doprowadziło do jego niemal całkowitego wymazania. W końcówce byki zdobyły się na niewielki zryw. W efekcie Dow Jones wzrósł o 0,43 proc., a S&P500 o 0,38 proc. Nadal więc sytuacja daleka jest od wyjaśnienia. Tym bardziej, że rynki surowcowe wciąż są mocno rozchwiane, a na horyzoncie pojawiło się kolejne widmo. Pogłoski o zamiarze opuszczenia strefy euro przez Grecję. O tym, że sprawa jest poważna świadczy to, że w piątkowy wieczór doszło do tajnego, kryzysowego spotkania ministrów finansów państw eurolandu i przedstawicieli Komisji Europejskiej. Tym razem skończyło się na strachu. Ale na tym strach się nie kończy. Obawy wciąż pozostają, a niektórzy są przekonani, że do restrukturyzacji greckiego długu prędzej, czy później jednak dojdzie.
Dziś na giełdach azjatyckich poprawa sytuacji po kilku gorszych sesjach. Na godzinę przed końcem handlu indeksy w Hong Kongu, na Tajwanie i w Szanghaju zyskiwały po 0,7-0,9 proc. Kontrakty na amerykańskie indeksy szły w górę po 0,5 proc., na rynku surowcowym trwało odrabianie strat. Początek handlu w Europie powinien więc być pomyślny dla posiadaczy akcji. Także w Warszawie, gdzie drożejąca o ponad 2 proc. miedź powinna sprzyjać notowaniom KGHM. Choć bardziej znaczące dane makroekonomiczne zaczną pojawiać się dopiero w drugiej części tygodnia, to w najbliższych dniach na nudę nie powinniśmy narzekać.
Roman Przasnyski