Po optymizmie inwestorów sprzed tygodnia nie ma już śladu. Mocno tanieją akcje (w Chinach o 5 proc., w Japonii o ponad 2 proc.) i surowce (ropa poniżej 70 USD za baryłkę), drożeje dolar, jen i złoto (1239 USD za uncję).

Coraz więcej analogii do lat 2007 i 2008 r. można doszukać się w zachowaniu różnych wskaźników, które na co dzień nie przykuwają uwagi inwestorów. Jeśli w prasie gospodarczej zaczyna zwracać uwagę np. na TED spread (różnica między kosztem kapitału na rynku międzybankowym a rentownością amerykańskich bonów skarbowych), jest to wyraźny sygnał, że problemy zaczynają mieć charakter systemowy i nie dotyczą już pojedynczych podmiotów.

Po optymizmie inwestorów sprzed tygodnia nie ma już śladu. Mocno tanieją akcje (w Chinach o 5 proc., w Japonii o ponad 2 proc.) i surowce (ropa poniżej 70 USD za baryłkę), drożeje dolar, jen i złoto (1239 USD za uncję).

Coraz więcej analogii do lat 2007 i 2008 r. można doszukać się w zachowaniu różnych wskaźników, które na co dzień nie przykuwają uwagi inwestorów. Jeśli w prasie gospodarczej zaczyna zwracać uwagę np. na TED spread (różnica między kosztem kapitału na rynku międzybankowym a rentownością amerykańskich bonów skarbowych), jest to wyraźny sygnał, że problemy zaczynają mieć charakter systemowy i nie dotyczą już pojedynczych podmiotów.

W ubiegłym tygodniu koszt ubezpieczenia na wypadek niewypłacalności europejskich banków był o 63 proc. wyższy niż przed miesiącem. Rośnie koszt krótkoterminowych pożyczek na rynku międzybankowym: trzymiesięczna stopa LIBOR (USD) wynosiła pod koniec ubiegłego tygodnia 0,455 proc.- to najwyższy poziom od sierpnia 2009 r. Jak podaje agencja Bloomberg, w lutym koszt kapitału na tym rynku wynosił 0,252 proc.

Wiele banków europejskich napotyka poważne utrudnienia w pozyskiwaniu środków nie tylko ze względu na ekspozycję na obligacje krajów o dużym ryzyku niewypłacalności, ale także z powodu dużego udziału walutowych kredytów w portfelu. Prawdopodobnie w ciągu najbliższych tygodni wyjdzie na jaw, że nie wszystkie instytucje w pełni ujawniły straty poniesione na spadku wartości tzw. „toksycznych aktywów”, ponieważ nie było to konieczne, kiedy ECB czy Bank Anglii udostępniły tanie finansowanie. Teraz, gdy banki znowu zaczynają z podejrzeniem patrzeć sobie na ręce, jakość aktywów wnoszonych jako zabezpieczenie finansowania znowu będzie mieć niebagatelne znaczenie.

Podczas, gdy prasa koncentruje się na problemach Grecji i innych krajów strefy euro, warto obecnie ze szczególną uwagą obserwować brytyjskie banki. W ostatnich dniach Barclays oraz RBS najdotkliwiej odczuły wzrosty ceny kapitału. W ich przypadku dodatkowym czynnikiem ryzyka może być kurs funta, którego wyprzedaż przyspieszyła w ostatnich dniach.
Chociaż na rynku nie brakuje analityków oczekujących do końca roku wzrostu giełdowych indeksów ok. 20 proc., sądzę, że w obecnej sytuacji im większy udział gotówki w portfelu, tym lepiej. Samo przeforsowanie tzw. zasady Volckera przez amerykański senat może spowodować kilkuprocentową wyprzedaż na Wall Street, a przecież innych czynników ryzyka nie brakuje.

Łukasz Wróbel

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj