Wtorkowa sesja nie różniła się istotnie od wczorajszej. Chociaż Amerykanie wrócili już do gry po trzydniowym weekendzie to po rynkowej aktywności i zmienności trudno było dostrzec jakiekolwiek zmiany. WIG20 otworzył się na niewielkim spadku, który utrzymał się do samego końca, ale w skali innej niż dzienna cały dzisiejszy handel można uznać za nieistotny dla dalszego rozwoju wydarzeń. Kolejny dzień pusto było w kalendarium. Jedyne dziś twarde dane dotyczyły niemieckich danych o

Wtorkowa sesja nie różniła się istotnie od wczorajszej. Chociaż Amerykanie wrócili już do gry po trzydniowym weekendzie to po rynkowej aktywności i zmienności trudno było dostrzec jakiekolwiek zmiany. WIG20 otworzył się na niewielkim spadku, który utrzymał się do samego końca, ale w skali innej niż dzienna cały dzisiejszy handel można uznać za nieistotny dla dalszego rozwoju wydarzeń.

Kolejny dzień pusto było w kalendarium. Jedyne dziś twarde dane dotyczyły niemieckich danych o zamówieniach przemysłowych, które w lipcu skurczyły się w skali miesięcznej o 2,2 proc., a w ujęciu rocznym wzrosły „tylko” o 17,7 proc., a nie ponad 20 proc. jak szacowano. Częściowo za spowolnienie można winić okres wakacyjny, ale nie da się ukryć, że lipiec był już okresem kiedy euro zyskiwało w stosunku do dolara, a to jest czynnik przez który cierpią zamówienia u naszych zachodnich sąsiadów.

Te informacje spadły na drugi plan, bo zdecydowanie istotniejsze dla inwestorów były krążące na rynku od rana plotki, że stress-testy europejskich banków odbiegały od rzeczywistości znacznie bardziej niż mogłoby to wynikać z poprzednich przypuszczeń. Część banków miała nie przyznawać się do faktycznie ponoszonego ryzyka i ilości posiadanych toksycznych aktywów. Gdyby okazało się to prawdą, to i tak już słabe zaufanie do instytucji finansowych zupełnie przestałoby istnieć i przez rynki przelałaby się fala wyprzedaży. Na razie udało się jej uniknąć, bo w prasowe doniesienia nikt za bardzo nie chce uwierzyć, bo wszyscy zdają sobie sprawę z konsekwencji ewentualnej paniki. Temat będzie jednak dobrym straszakiem na popyt, bo każda dodatkowa informacja w tej sprawie silnie wzmocni podaż.

Przy dzisiejszym marazmie ciekawie było poza WIG20, na co świetnie wskazuje statystyka spółek o największych obrotach. W 10 najchętniej handlowanych znalazły się aż cztery spoza grona blue chips. Mimo swojej aktywności i wzrostów cała druga linia, a więc mWIG40 spadł zdecydowanie mocniej niż WIG20. Nuda na warszawskim parkiecie trwa i na tą chwilę brakuje koncepcji co dalej z wrześniowymi wzrostami. Poruszamy się w całkowitej korelacji z zachodnimi parkietami bez najmniejszej szansy na samodzielny ruch przez brak kapitału. Dopiero przebicie 2500 pkt. powinno skłonić graczy do wzmożonych zakupów, a spadek poniżej 2440 pkt. do sprzedaży.

 

Paweł Cymcyk

 

,21,5270,1283895566

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj