Mijający tydzień upłynął pod znakiem umocnienia złotego. Kursy EUR/PLN i CHF/PLN odnotowały spadek o ponad 5 groszy natomiast GBP/PLN oraz USD/PLN zniżkowały nawet o ponad 10 groszy. Z punktu widzenia analizy technicznej istnieje jeszcze kilkugroszowa przestrzeń do spadków tych par walutowych w krótkim terminie. Kluczowa dla notowań złotego będzie jednak sytuacja panująca na światowych giełdach. W ostatnich dniach wzrosty głównych indeksów wspierały polską walutę. Na parkietach została zanegowana część powstałych ostatnio sygnałów spadkowych, co poprawiło nieco perspektywy notowań ryzykowniejszych aktywów w tym złotego.
Mijający tydzień upłynął pod znakiem umocnienia złotego. Kursy EUR/PLN i CHF/PLN odnotowały spadek o ponad 5 groszy natomiast GBP/PLN oraz USD/PLN zniżkowały nawet o ponad 10 groszy.
Z punktu widzenia analizy technicznej istnieje jeszcze kilkugroszowa przestrzeń do spadków tych par walutowych w krótkim terminie. Kluczowa dla notowań złotego będzie jednak sytuacja panująca na światowych giełdach. W ostatnich dniach wzrosty głównych indeksów wspierały polską walutę. Na parkietach została zanegowana część powstałych ostatnio sygnałów spadkowych, co poprawiło nieco perspektywy notowań ryzykowniejszych aktywów w tym złotego. W najbliższych dniach na światowych giełdach może dojść do istotnych rozstrzygnięć, bowiem na rynek zaczną napływać wyniki kwartalne z największych amerykańskich spółek, ponadto z gospodarki USA poznamy kilka istotnych wskaźników.
W bieżącym tygodniu nie poznaliśmy żadnych istotnych danych makroekonomicznych. Lepiej pod tym względem przedstawiać się będą kolejne dni, kiedy to na rynek napłyną m.in. szacunki salda na rachunku obrotów bieżących, dynamiki wynagrodzeń i zatrudnienia oraz inflacji CPI. Szczególnie interesujące będą doniesienia z rynku pracy, z którego dane w ostatnim czasie pozytywnie zaskakiwały. Trudno jednak oczekiwać, by w krótkim terminie wskaźniki te wpłynęły na notowania złotego. Dane makro budują wizerunek Polski, który odgrywa kluczową rolę w dłuższym terminie. W krótszej perspektywie o wartości polskiej waluty decyduje przede wszystkim poziom awersji do ryzyka na światowych rynkach, który dobrze obrazuje sytuacja panująca na giełdach.
Podobnie jak złoty, w ostatnich dniach na wartości zyskiwały inne waluty naszego regionu. Kurs euro względem korony czeskiej zszedł do najniższego poziomu od połowy maja (w okolice 25,30). Forint węgierski z kolei odrobił straty poniesione w stosunku do europejskiej waluty pod koniec czerwca, umacniając się przy tym o ponad 2 proc. (dla porównania kurs EUR/PLN spadł o nieco mniej niż 2 proc.). Pozytywnie na wizerunek naszego regionu w ostatnich dniach wpłynęły m.in. lepsze od prognoz dane na temat produkcji przemysłowej z Węgier i z Czech oraz odnośnie sprzedaży detalicznej z drugiego z wymienionych krajów. Przestał również oddziaływać negatywny czynnik regionalny w postaci obaw o to, iż zostanie wstrzymana pomoc Rumunii ze strony MFW, po tym jak Fundusz zdecydował się wypłacić kolejną transzę wsparcia finansowego.
W dobiegającym końca tygodniu notowania eurodolara zachowywały się relatywnie stabilnie. Kurs głównej pary walutowej poruszał się w przedziale 1,2500-1,2700. W dalszym ciągu na rynku obserwować możemy poprawę sentymentu inwestycyjnego, co sprzyja także sytuacji na światowych giełdach. Z technicznego punktu widzenia kurs EUR/USD znalazł się w bardzo istotnym miejscu. Na zakończenie tygodnia testował on istotny poziom oporu, wyznaczony przez linie trendu spadkowego, który trwa od początku grudnia 2009 roku. Przełamanie tej bariery oznaczałoby kontynuację większych wzrostów. Prawdopodobnie rozstrzygnięcie poznamy w przyszłym tygodniu, kiedy to będą miały miejsce istotne publikacje danych makroekonomicznych, a także rozpoczyna się sezon publikacji rezultatów kwartalnych z amerykańskich spółek.
W mijającym tygodniu poznaliśmy odczyt indeksu ISM dla sektora usług, który rozczarował inwestorów.
Wyniósł on 53,8 pkt wypadając zarówno gorzej od oczekiwań, jak i poprzedniego odczytu. Wprawdzie uzyskany rezultat plasuje się powyżej granicy 50 pkt oddzielającej recesję od ekspansji w danym sektorze, jednak jego spadek oznacza wolniejsze tempo rozwoju sektora usług odpowiadającego za 90% amerykańskiego PKB. Eurodolar na dane te zareagował fundamentalnie, czyli lekkim osłabieniem amerykańskiej waluty. Dość ciekawe dane w tym tygodniu poznaliśmy z niemieckiej gospodarki. Eksport w tym kraju wzrósł w maju o 9,2% m/m, przy oczekiwanej zwyżce jedynie o 3,8% m/m.
Pozytywnie zaskoczyła także produkcja przemysłowa, które wzrosła o 2,6% m/m, podczas gdy spodziewano się wyniku w okolicach 0,9% m/m. Dobre dane niemiecka gospodarka w dużej mierze zawdzięcza słabości euro, która sprawiła, że towary denominowane we wspólnej walucie stały się atrakcyjniejsze dla zagranicznych nabywców. To z kolei przełożyło się na wzrost ich produkcji. W mijającym tygodniu na rynek napłynęła informacja, która z pewnością ucieszyła polskich kredytobiorców, którzy zaciągnęli dług w szwajcarskiej walucie. Inflacja CPI w Szwajcarii wzrosła w czerwcu jedynie o 0,5% r/r i spadła o 0,4% m/m.
Odczyt ten pokazał, że zagrożenie wystąpienia deflacji w tym kraju ciągle istnieje, co po części kłóci się z ostatnimi zapewnieniami SNB. Z tego też względu wśród inwestorów pojawiły się obawy, że szwajcarski bank centralny może zdecydować się na interwencje walutową osłabiającą franka. Tuż po publikacji obserwować można było spadek wartości szwajcarskiej waluty względem euro, jednak praktycznie do końca tygodnia notowania EUR/CHF zachowywały się stabilnie poruszając się w przedziale 1,3300-1,3400.
Tomasz Regulski
Michał Fronc