Dzisiaj po południu kanclerz Niemiec Angela Merkel przyznała, iż jakiekolwiek rozmowy nt. restrukturyzacji greckiego długu przed rokiem 2013 miałyby dość negatywny wpływ na zaufanie inwestorów do strefy euro. Tym samym wyraźnie ucięła rynkowe spekulacje, które pojawiały się wcześniej przy okazji wystąpień ministra finansów Schaublego, czy też były podsycane przez prasę – zwłaszcza piątkowego „Die Welt”, który szacował, że Niemcy porozumiały się w kwestii restrukturyzacji długu
Dzisiaj po południu kanclerz Niemiec Angela Merkel przyznała, iż jakiekolwiek rozmowy nt. restrukturyzacji greckiego długu przed rokiem 2013 miałyby dość negatywny wpływ na zaufanie inwestorów do strefy euro. Tym samym wyraźnie ucięła rynkowe spekulacje, które pojawiały się wcześniej przy okazji wystąpień ministra finansów Schaublego, czy też były podsycane przez prasę – zwłaszcza piątkowego „Die Welt”, który szacował, że Niemcy porozumiały się w kwestii restrukturyzacji długu Grecji z Międzynarodowym Funduszem Walutowym.
Angela Merkel może mieć w takim postawieniu sprawy swój interes. Rok 2013 nie padł tutaj przypadkowo – w jego połowie ma zacząć funkcjonować Europejski Mechanizm Stabilizacyjny, którego Niemcy są jednym z głównych pomysłodawców. Ma on zastąpić obecny „prowizoryczny” EFSF (Europejski Fundusz Stabilności Finansowej). Oba modele różni nie tylko kwota, w ESM dopuszczona jest możliwość kontrolowanej restrukturyzacji długu, a także przesunięcie systemowego ryzyka także w stronę inwestorów prywatnych (tego domagali się ostatnio Finowie głosując w parlamencie nad pomocą dla Portugalii). Niemiecka kanclerz zdaje sobie sprawę z tego, że restrukturyzacja Grecji przeprowadzona teraz (mimo, że i być może słuszna) byłaby długim i męczącym procesem (na bazie indywidualnych negocjacji z wierzycielami) i mogłaby tylko spotęgować strach inwestorów przed potencjalnym scenariuszem dla innych krajów PIIGS. Takie postawienie sprawy przybliża nas do scenariusza wynegocjowania dodatkowej transzy pomocy finansowej dla Aten, co może mieć miejsce już w czerwcu, czyli po oficjalnej publikacji raportu z misji kontrolnej MFW, KE i ECB. Oczywiście najpewniej pokaże ona niedociągnięcia greckiego rządu – już dzisiaj Angela Merkel wezwała Greków do większej prywatyzacji (specjaliści wskazują, że tkwi w niej potencjał do zmniejszenia nadmiernego zadłużenia i większego uelastycznienia gospodarki) – ale czego się nie robi dla jedności strefy euro?
Słowa Angeli Merkel sprawiły, że po południu kurs EUR/USD naruszył okolice 1,42. Przed nami jeszcze spotkanie ministrów finansów państw strefy euro, które rozpocznie się o godz. 17:00. Najpewniej uda się uzgodnić warunki pomocy finansowej dla Portugalii i postawić ją do dyspozycji Lizbony, co może jeszcze nieco pomóc notowaniom euro. A temat grecki został w pewnym sensie „ustawiony” przez słowa niemieckiej kanclerz. Z kolei na zamieszanie wokół osoby Dominique Strauss-Kahna, rynki finansowe zwracają już coraz mniejszą uwagę. Temat najpewniej powróci przy spekulacjach wokół nowego szefa MFW. Niemcy, już rozpoczęły dyplomatyczną inicjatywę, aby był to Europejczyk. Być może ceną za mianowanie na szefa Europejskiego Banku Centralnego Włocha Mario Draghiego (co może mieć miejsce już jesienią tego roku), będzie forsowanie Niemca, Axela Webera na szefa MFW? Czas pokaże. A wracając do sytuacji na rynkach – zwyżka EUR/USD uspokoiła też nastroje wokół złotego – najbardziej zyskał na tym kurs USD/PLN, który spadł po południu w okolice 2,7650.
EUR/USD: Wygląda na to, że perspektywa spadku poniżej dzisiejszego nocnego minimum na 1,4050 nam się wyraźnie oddala. Załagodzenie emocji wokół Grecji sprawia, że rynek skoncentruje się teraz na publikacji zapisków z ostatniego posiedzenia FED, które poznamy w środę. Dzisiaj mieliśmy też słabsze dane z USA (indeks NY FED Mfg w maju), które też przemawiają przeciwko dolarowi. Wygląda, więc na to, że rozpoczęliśmy ruch, który w tym tygodniu powinien doprowadzić nas w okolice 1,44-1,45.
Marek Rogalski
DM BOŚ (BOSSA FX)