Złoty wzrósł do najwyższego poziomu od września 2014 r. w relacji do 4 najważniejszych walut. Stabilizuje się na wysokich poziomach do euro i dolara, mocno zyskuje do franka i funta. Na świecie mocny także chiński juan, a waluta USA nie znajduje trwałego wsparcia, pomimo dobrych danych bieżących z gospodarki i rosnących oczekiwać na podwyżki stóp procentowych.
Chiński juan umocnił się w ostatnich godzinach do dolara do najwyższego poziomu w tym miesiącu i pozostaje blisko 2,5-letnich rekordów siły względem amerykańskiej waluty, pomimo obniżki stopy rezerw obowiązkowych banków oraz niedawnego tweet’a prezydenta D. Trumpa o tym, że Chiny wraz z Rosją manipulują walutą. Był to, według późniejszych słów sekretarza skarbu S. Mnuchina, „strzał ostrzegawczy”, by Pekin był świadomy konsekwencji nieuczciwych praktyk handlowych. Juan zyskuje, choć od środy na parach dolarowych to waluta USA jest w ofensywie. Dobra postawa CNY wspiera notowania złotego, który w najbliższych dniach będzie utrzymywał względnie stabilną wartość.
Dalsze spłaszczenie amerykańskiej krzywej rentowności to w ostatnich dniach dominujący temat na rynkach finansowych. Spread między dochodowością 10- i 2-letnich obligacji skarbowych USA spadł do niewiele ponad 40 pkt, co jest najniższym poziomem od 2007 r. Inwersja krzywej, czyli ujemne różnice między rentownością długo- i krótkoterminowych obligacji, jest uważane za zwiastun nadciągającej recesji. Ostatni raz z taką sytuacją mieliśmy do czynienia na początku 2006 r. po serii podwyżek stóp procentowych FED za kadencji A. Greenspana. Recesja nadeszła dopiero 2 lata później (w grudniu 2007 r.). Z podobną sytuacją możemy mieć do czynienia i tym razem. Odwrócenie krzywej nie musi automatycznie oznaczać załamania aktywności. Może on też mieć miejsce bez ujemnych spread’ów 2s10s. Uważamy, że w obecnej sytuacji, kiedy proces zacieśniania polityki pieniężnej w USA przebiega powoli i ma łagodny charakter, a jednocześnie dużego nagłośnienia sprawy inwersji krzywej, wskaźnik ten nie spełni swej prognostycznej funkcji.
Suma bilansowa Europejskiego Banku Centralnego zwiększyła się w ubiegłym tygodniu o 16,7 mld EUR do rekordowych 4,55 bln EUR (największy skok od listopada). Jest to już blisko 41 proc. rocznego PKB strefy euro. Dla porównania w efekcie działań QE maksymalny pułap sumy bilansowej banku Rezerwy Federalnej wyniósł 4,5 bln USD, co odpowiadało 25,5 proc. rocznego PKB. Od tego czasu (końca 2014 r.) FED zmniejszył tę relację do 22,2 proc. W Stanach Zjednoczonych inflacja bazowa przekroczyła w marcu 2 proc. i jest na drodze do osiągnięcia tej bariery na wskaźniku opartym o wydatki na konsumpcję. W strefie euro natomiast, jak podał wczoraj Eurostat, inflacja CPI wzrosła mniej niż zakładano we wstępnym szacunku, do 1,3 proc. r/r w marcu, a w ujęciu bazowym nie zmieniła się (1,0 proc. r/r). Jak dotąd, działania EBC nie przynoszą zakładanych rezultatów, tj. trwałego przyspieszenia inflacji konsumenckiej. Opóźnienie cyklu koniunkturalnego między USA a EU19 jest szacowane na 1,5-2 lata.