Wczorajszy dość słaby odczyt amerykańskiego indeksu ISM w usługach, który spadł w kwietniu do 52,8 pkt. z 57,3 pkt. w marcu, rzeczywiście zaszkodził Wall Street. Zaczęto się obawiać, iż zaszkodzi to perspektywom zysków amerykańskich spółek, gdyż gospodarka może przez dłuższy czas, niż to do tej pory sądzono, wychodzić na prostą. Stąd już blisko do „rozważań” na temat ograniczonej roli FED, który tak naprawdę nie ma już możliwości zorganizowania QE3 z prawdziwego zdarzenia (to co
Wczorajszy dość słaby odczyt amerykańskiego indeksu ISM w usługach, który spadł w kwietniu do 52,8 pkt. z 57,3 pkt. w marcu, rzeczywiście zaszkodził Wall Street. Zaczęto się obawiać, iż zaszkodzi to perspektywom zysków amerykańskich spółek, gdyż gospodarka może przez dłuższy czas, niż to do tej pory sądzono, wychodzić na prostą. Stąd już blisko do „rozważań” na temat ograniczonej roli FED, który tak naprawdę nie ma już możliwości zorganizowania QE3 z prawdziwego zdarzenia (to co obecnie niektórzy tak nazywają, jest jedynie reinwestowaniem środków z dotychczasowych programów).
Niemniej rynki nie mają jeszcze powodów do paniki i tym samym głębszej korekty, która doprowadziłaby do wyraźnego wzrostu globalnej awersji do ryzyka – ta może pojawić się w sytuacji dość słabego odczytu nowych miejsc pracy w sektorach pozarolniczych (bliżej 50 tys. wobec spodziewanych 200 tys.). Dzisiaj jednak uwagę rynków zdominuje posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego. Jednak ci, którzy liczą na optymistyczny obrót spraw mogą się zawieść. Istotna nie będzie sama decyzja (nie oczekuje się zmian w polityce monetarnej), a to co powie J.C.Trichet podczas konferencji prasowej.
Słowem kluczem może być „wzmożona czujność”, co może sugerować bliskość terminu kolejnej podwyżki stóp procentowych. ECB powinien dać też jasno do zrozumienia, że kwietniowa podwyżka była początkiem cyklu. Jeżeli tego nie będzie to euro może mocno potanieć. Biorąc pod uwagę fakt, iż euro wyraźnie podrożało ma przestrzeni ostatniego miesiąca względem głównych walut, a także niepewność związaną z ostatnimi danymi makroekonomicznymi, szef ECB może dzisiaj być bardziej „gołębi”. Więcej na temat pozostałych publikacji (m.in. decyzji Banku Anglii i cotygodniowych danych z amerykańskiego rynku pracy) piszę w subiektywnym kalendarzu makro.
Na wczorajsze wieczorne pogorszenie się nastrojów na Wall Street zareagował złoty, chociaż osłabienie naszej waluty nie jest zbyt duże. Zresztą od rana próbuje ona nieznacznie odrabiać straty. I tak o godz. 9:00 za euro płaci się 3,9420 zł, dolar jest wart 2,6490 zł, a frank 3,0880 zł. Od kilku dni uwagę przykuwa konsekwentne umacnianie się franka, co ma związek z ubiegłotygodniową „jastrzębią” wypowiedzią szefa SNB. Philip Hildebrand przyznał, iż szybkie osłabienie franka byłoby szkodliwe dla gospodarki, gdyż generowałoby nadmierne ryzyka inflacyjne. Dodał też, że bank centralny zrobi wszystko, co będzie możliwe, aby utrzymać stabilność cen. To sygnał, że SNB będzie „dbał” o mocnego franka, czy przez tego typu werbalne wypowiedzi, czy też przez eskalowanie oczekiwań na podwyżkę stóp procentowych. W tym ostatnim względzie istotne mogą okazać się odczyty kwietniowej inflacji CPI w Szwajcarii, którą poznamy 10 maja.
EUR/PLN: Trudno określić, czy wczorajszy wieczorny ruch do 3,9540 był właśnie tym oczekiwanym ruchem w „okolice” 3,96, czy też rynek spróbuje ponownie przetestować ten poziom. Biorąc pod uwagę możliwy komunikat ECB w dniu dzisiejszym może być to trudne, ale w przypadku słabych danych z amerykańskiego rynku pracy w dniu jutrzejszym, taki scenariusz jest dość prawdopodobny. W takiej sytuacji mocnym krótkoterminowym wsparciem powinien stać się rejon 3,93-3,9350.
USD/PLN: Rynek nadal kręci się w konsolidacji 2,6350-2,67, chociaż rośnie prawdopodobieństwo wyjścia z niej górą i testowania oporu na 2,68, łącznie z możliwością podejścia w rejon 2,70 jutro. Tak stałoby się w sytuacji, kiedy na EUR/USD pojawiłaby się poważniejsza korekta spadkowa.
EUR/USD: Przedstawiony wczoraj po południu scenariusz powrotu poniżej 1,4880 sprawdził się. Rynek zszedł znacznie głębiej, dotykając okolic 1,48. Wprawdzie w późniejszych godzinach euro odrobiło straty i dzisiaj po godz. 9:00 notowania wróciły w okolice 1,4880, to takie zachowanie się rynku w ostatnich dniach zaczyna świadczyć o tym, że rośnie ryzyko korekty (porównywalnej z ruchem z połowy kwietnia). W takiej sytuacji możnaby spodziewać się spadku EUR/USD w ciągu kilku dni to 1,45-1,46. Oczywiście wcześniej musiałoby dojść do złamania strefy wsparcia 1,4750-1,4800. Dzisiaj przed decyzją ECB nie można wykluczyć próby podejścia nawet pod poziom 1,4940.
GBP/USD: Wczoraj wieczorem funt oddał wcześniejsze zwyżki, ale dzisiaj rano podejmuje kolejną próbę wzrostu. Jeżeli jednak dane PMI o godz. 10:30 będą słabe, to nic z niej nie będzie. Analiza techniczna daje przewagę negatywnemu scenariuszowi, który zakłada zejście poniżej wczorajszego minimum na 1,6450. Silny opór to rejon 1,66, ale jego test wydaje się być dzisiaj mało realny.