Niewątpliwie najistotniejszym wydarzeniem na globalnym rynku finansowym w ostatnich godzinach było przemówienie prezydenta Baracka Obamy, który o 1.00 w nocy czasu polskiego przedstawił swój plan pomocy dla amerykańskiego rynku pracy. Wagę tego wystąpienia podkreśla fakt, iż w ciągu ostatnich 20-stu lat prezydent USA występował jedynie trzykrotnie przed połączonymi izbami Kongresu (nie uwzględniając standardowych, corocznych przemówień o stanie państwa).
Niewątpliwie najistotniejszym wydarzeniem na globalnym rynku finansowym w ostatnich godzinach było przemówienie prezydenta Baracka Obamy, który o 1.00 w nocy czasu polskiego przedstawił swój plan pomocy dla amerykańskiego rynku pracy. Wagę tego wystąpienia podkreśla fakt, iż w ciągu ostatnich 20-stu lat prezydent USA występował jedynie trzykrotnie przed połączonymi izbami Kongresu (nie uwzględniając standardowych, corocznych przemówień o stanie państwa). Ostatni raz takie przemówienie miało miejsce we wrześniu 2001 r., kilka dni po zamachu terrorystycznym na WTC.
Wartość pomocy w planie Obamy wynosi 447 mld dolarów, co jest sumą znacznie większą od tej, której oczekiwał rynek (było to 300 mld dolarów). Naturalnie należy się liczyć z tym, że Republikanie mogą chcieć zablokować niektóre postulaty programu – dla rynków istotne będzie to, jak szybko uda się dogadać Demokratom z Republikanami. Jest to istotne szczególnie w kontekście zawirowań politycznych podczas uchwalania zwiększenia limitu zadłużenia USA na początku sierpnia.
Sam plan zakłada m. in. zmniejszenie stawek podatków dla przedsiębiorstw i pracowników oraz wsparcie przedsięwzięć infrastrukturalnych. Według niektórych kalkulacji ekonomistów, jeżeli plan zostanie zatwierdzony, to w 2012 r. można spodziewać się zwiększenia tempa rozwoju gospodarczego o 1-3 punkty procentowe, zmniejszenia stopy bezrobocia o 0,5 punktu procentowego oraz stworzenia 1 miliona nowych miejsc pracy. Administracja Obamy wyraziła nadzieję, że plan ten zostanie zatwierdzony przez Kongres do końca bieżącego roku.
Uczestnicy rynku w Azji nie wykazali się jednak wielkim optymizmem. Tuż po ogłoszeniu planu notowania eurodolara i kontraktu terminowego na indeks S&P 500 zwyżkowały, jednak wzrosty te nie były znaczące, a z rana zostały praktycznie całkowicie zniesione. Kurs EUR/USD znajduje się w godzinach porannych w okolicach 1,3900, a wspomniany kontrakt terminowy na S&P 500 kształtuje się poniżej 1190 punktów. Kluczowa dla rynków będzie interpretacja planu Obamy przez giełdy europejskie, a przede wszystkim amerykańskie.
Inwestorzy azjatyccy poznali w nocy istotne dane dotyczące chińskiej gospodarki. Inflacja konsumencka (CPI), która w lipcu była na najwyższym od 3 lat poziomie (6,5 proc. r/r), w sierpniu wyniosła 6,2 proc. r/r, co było zgodne z oczekiwaniami rynkowymi. Niższa inflacja oznacza, że zacieśnianie polityki monetarnej w Państwie Środka może odłożyć się – przynajmniej tymczasowo – w czasie. Jest to dobra informacja dla notowań surowców przemysłowych, głównie zaś miedzi. Oprócz inflacji opublikowano dane dotyczące chińskiej produkcji przemysłowej, która wzrosła w sierpniu o 13,5 proc. r/r, co było wartością niższą od prognoz i poprzedniego odczytu.
Wobec niepewności inwestorów na światowych parkietach, rykoszetem oberwał złoty. Polska waluta jest najsłabsza wobec euro od listopada 2009. Z rana złoty nadal traci na wartości wobec waluty strefy euro. Kurs EUR/PLN wzrasta do poziomu 4,2800. Złoty jest naturalnie również niezmiernie słaby względem dolara amerykańskiego. Kurs USD/PLN zyskuje dzisiaj do poziomu powyżej 3,0750. Na rynku umacnia się nieznacznie frank, również względem złotego. Kurs CHF/PLN zwyżkuje do 3,5300, a kurs EUR/CHF zniżkuje po raz pierwszy od usztywnienia kursu – kurs ten jednak nadal oscyluje powyżej poziomu 1,2100, czyli o 1 centym powyżej wartości minimalnej, ustalonej przez SNB. Na dzisiejsze notowania złotego wpływ będą mieć nastroje na globalnym rynku, które kształtować się mogą pod wpływem interpretacji planu wsparcia gospodarki USA.
Adam Mizera