Czwartek jest jak na razie piątym już z kolei dniem handlu, podczas którego to ceny akcji na szerokim rynku GPW idą w górę – dziś o godz. 15:45 indeks WIG zyskiwał na wartości 0,45%. Od ostatniego piątku wzrosty te są raz mniejsze, raz większe, ale jednak następują, co pokazuje, że po sześciu tygodniach spadków, nastroje na warszawskim parkiecie mamy obecnie nienajgorsze. Pytanie tylko, czy da się tą dobrą passę utrzymać?
Czwartek jest jak na razie piątym już z kolei dniem handlu, podczas którego to ceny akcji na szerokim rynku GPW idą w górę – dziś o godz. 15:45 indeks WIG zyskiwał na wartości 0,45%. Od ostatniego piątku wzrosty te są raz mniejsze, raz większe, ale jednak następują, co pokazuje, że po sześciu tygodniach spadków, nastroje na warszawskim parkiecie mamy obecnie nienajgorsze. Pytanie tylko, czy da się tą dobrą passę utrzymać?
Notowana w Warszawie zwyżka, to oczywiście nie tylko wynik wcześniejszej bardzo silnej przeceny walorów spółek, ale również, a może raczej przede wszystkim, pokłosie wyraźnie lepszej niż ostatnio atmosfery panującej na zagranicznych rynkach. Inwestorzy na Starym Kontynencie i w Stanach Zjednoczonych zwiększają dziś swoje zaangażowanie w akcje już czwarty dzień z rzędu (o godz. 15:45 paneuropejski indeks STOXX Europe 600 zwyżkował o 0,26%, a indeks S&P500 rósł o 0,43%), zakładając, że Ben Bernanke podczas swojego jutrzejszego wystąpienia na dorocznej konferencji w Jackson Hole da jakikolwiek sygnał co do możliwego uruchomienia trzeciej rundy luzowania ilościowego w USA. Choć oczywiście kompletnie nie jest wiadomym, czy w obecnych warunkach taka decyzja pomogłaby w dłuższym okresie i wyraźnie rynkowi akcji, to biorąc pod uwagę historię, nie jest to wykluczone. Warto pamiętać, że zakończona w czerwcu br. druga runda tego programu (QE2) została zasugerowana przez Bena Bernanke 27 sierpnia ub.r. właśnie w Jackson Hole i stała się ona głównym motorem ok. 28% wzrostu światowych indeksów pomiędzy tym właśnie dniem a otwarciem maja br. – o tyle poszedł w górę globalny indeks MSCI AC World.
Tyle tylko, że biorąc pod uwagę ostatnie dane makro z USA, szanse na otrzymanie przez rynek sygnału co do QE3 już jutro wydają się być raczej znikome. Dla Fedu podjęcie decyzji o kolejnym luzowaniu ilościowym jest obecnie bardzo problematyczne, bo po pierwsze informacje napływające z amerykańskiej gospodarki i owszem wskazują na jej spowolnienie, ale jak na razie nie jakieś tam gigantyczne, a po drugie wzrost cen w USA jest coraz bardziej widoczny – w lipcu inflacja bazowa znalazła się na poziomie 1,8% r/r, najwyższym od ponad roku. Co więcej wielu ekonomistów i analityków ma też duże wątpliwości, co do samego ekonomicznego sensu wprowadzenia QE3. O ile poprzedni program miał bez wątpienia pozytywny wpływ na rynek akcji, to już jak widać gospodarce USA za bardzo już nie pomógł.
Przedstawione dziś o godz. 14:30 słabsze tygodniowe dane amerykańskiego rynku pracy (liczba nowych podań o zasiłki dla bezrobotnych wzrosła do 417 tys., choć oczekiwano odczytu na poziomie 405 tys.) nie zdołały zbytnio zaszkodzić światowym indeksom, w tym także tym polskim, po części dlatego, że jak podkreślono powyżej jest ogólne oczekiwanie globalnych inwestorów na ogłoszenie QE3, ale także z racji tego, że niedługo po nich światło dzienne ujrzała informacja o tym, że Warren Buffett, a dokładnie to jego fundusz Berkshire Hathaway zgodził się zainwestował w Bank of America, aż 5 miliardów dolarów.
Marek Nienałtowski