Giełda nie ustaje w tworzeniu wskaźników odzwierciedlających koniunkturę w poszczególnych segmentach spółek. Najmłodszym z nich jest indeks grupujący firmy regularnie wypłacające dywidendę. Można mieć nadzieję, że nie podzieli losu TechWIG-u, który nie miał szczęścia dotrwać do dziś. Od początku 2011 roku rodzina giełdowych indeksów liczy sobie już 19 wskaźników. Najpilniej śledzone przez inwestorów są cztery podstawowe o najdłuższej historii, czyli WIG20, WIG, mWIG40 i
Giełda nie ustaje w tworzeniu wskaźników odzwierciedlających koniunkturę w poszczególnych segmentach spółek. Najmłodszym z nich jest indeks grupujący firmy regularnie wypłacające dywidendę. Można mieć nadzieję, że nie podzieli losu TechWIG-u, który nie miał szczęścia dotrwać do dziś.
Od początku 2011 roku rodzina giełdowych indeksów liczy sobie już 19 wskaźników. Najpilniej śledzone przez inwestorów są cztery podstawowe o najdłuższej historii, czyli WIG20, WIG, mWIG40 i sWIG80. Dziesięć wskaźników branżowych pełni rolę uzupełniającą, obrazując koniunkturę w poszczególnych sektorach gospodarki poprzez zmianę kursów ich giełdowych przedstawicieli. Co do stopnia ich reprezentatywności można mieć sporo zastrzeżeń, ale taki już los młodych rynków.
Najnowszy, publikowany od początku 2009 roku WIG-Energia, liczy zaledwie siedmiu przedstawicieli, spośród których PGE i Tauron stanową aż dwie trzecie jego składu. Podobnie jest w przypadku WIG-Paliwa, zdominowanego przez Orlen i PGNiG oraz jeszcze bardziej zmonopolizowanego WIG-Telekomunikacja, w którego portfelu akcje samej tylko Telekomunikacji Polskiej stanowią prawie 79 proc. Inny branżowy ewenement to WIG-Spożywczy, zdominowany przez spółki zagraniczne.
Największy w nim udział mają ukraińskie firmy Kernel, Astrata, Milkiland i Agroton w towarzystwie Kofoli. W pierwszej piątce znalazł się jedynie nasz rodzimy Wawel. Po naszych wielkich niegdyś browarach nie ma już na giełdzie śladu, poza notującym obroty rzędu kilkudziesięciu akcji na sesję Żywcem, zaś miejsce niegdysiejszych koncernów takich jak Agros, Animex czy Sokołów, zajmuje całkiem świeżej daty Duda.
Spośród pozostałych uwagę zwracają dwa najmłodsze – wyliczany od 31 grudnia 2008 roku RESPECT Index oraz właśnie dywidendowy WIGdiv. Na temat tego ostatniego na razie trudno wiele powiedzieć ze względu na bardzo krótką historię. W ciągu pierwszych sześciu sesji 2011 roku zniżkował o 2,7 proc., a więc minimalnie mniej niż WIG20, który stracił 3 proc. Sądząc po składzie i udziale poszczególnych spółek wchodzących w skład WIGdiv, oba wskaźniki będą zachowywać się podobnie. Spośród 20 firm o największym udziale w WIGdiv, aż dziewięć wchodzi jednocześnie w skład WIG20 z PKO BP, KGHM, PGE, Telekomunikacją Polską i PGNiG na czele.
Taka konstrukcja indeksu może nieco osłabiać jego specyfikę. Z obserwacji zachowania podobnych indeksów, funkcjonujących na rozwiniętych rynkach o znacznie dłuższej niż nasza giełda historii wynika bowiem, że portfele złożone ze spółek regularnie i chętnie dzielących się zyskami z akcjonariuszami dają znacznie lepsze wyniki, niż indeksy grupujące spółki nie tylko dywidendowe. W skład typowych indeksów dywidendowych wchodzą tam jednak spółki, które mają bardzo długą tradycję ich wypłacania, sięgającą nawet 25 lat. W przypadku naszego wskaźnika kryteria te są bardzo liberalne. Trudno bowiem mówić o regularności, gdy do spełnienia wymogów indeksu WIGdiv wystarcza trzykrotne wypłacenie dywidendy w ciągu ostatnich pięciu lat.
Być może jednak wskaźnik ten zaskoczy nas swoją skutecznością, tak jak stało się to w przypadku indeksu RESPECT, grupującego spółki spełniające określone przez giełdę kryteria odpowiedzialności społecznej i standardy ładu korporacyjnego. Ten dość egzotyczny wydawałoby się wyróżnik spółek, daje jednak niezłe wyniki inwestycyjne. RESPECT Index od początku swego istnienia, czyli od 19 listopada 2009 roku wzrósł o prawie 36 proc., podczas gdy WIG20 w tym czasie zwiększył swoją wartość o 15 proc. W 2010 roku indeks godnych szacunku spółek zyskał 29,5 proc., a WIG20 nieco ponad 12 proc. Ale udział KGHM, lokomotywy wzrostu wszystkich wskaźników, w których składzie akcje miedziowego koncernu się znajdują, wyniósł w RESPEK-cie aż 31 proc., podczas gdy w WIG20 tylko 14 proc.
W indeksowym portfelu kolejne 27 proc. stanowiły papiery PKN Orlen. Można z tego wywnioskować, że oprócz respektu, większy wpływ na zmiany tego indeksu miał surowcowy charakter obu tych jego liderów i hossa na rynkach ropy i miedzi w ciągu ostatnich dwóch lat. Przewagę społecznej odpowiedzialności spółki wchodzące w skład RESPECT Indeksu będą miały szansę pokazać w czasach bardziej zrównoważonych rynków.
Przy okazji krytycznego przeglądu giełdowych indeksów nie sposób nie wspomnieć o kilku wcześniejszych niewypałach. Aż osiem lat trwała wegetacja wprowadzonego w maju 2000 roku, a więc u schyłku internetowego szaleństwa, indeksu spółek innowacyjnych technologii TechWIG. Zakończył on swój żywot w czerwcu 2008 roku, a wraz z nim kontrakty terminowe na ten wskaźnik. Do września 2002 roku wartość indeksu spadła o 80 proc. Liczba chętnych na kontrakty terminowe na ten wskaźnik topniała równie szybko, jak pieniądze w nie inwestowane.
Na koniec 2007 roku, ostatniego pełnego roku istnienia TechWIG-u, w jego skład wchodziło 45 spółek, w tym sześć giełdowych tuzów, takich jak Telekomunikacja Polska, Prokom, TVN czy Asseco, połowę zaś stanowił rynkowy plankton. W ciągu ośmiu lat istnienia liczba wchodzących w jego skład spółek zwiększyła się trzykrotnie, odwrotnie proporcjonalnie do znaczenia indeksu. Z pierwotnego składu, liczącego 16 spółek, do dziś na parkiecie we w miarę niezmienionej formie pozostało na parkiecie zaledwie sześć.
Niespełnione ambicje warszawskiej giełdy posiadania indeksu spółek nowych technologii spełnić stara się wprowadzony we wrześniu 2010 roku wskaźnik NCX Life Science, grupujący pięć firm notowanych na NewConnect. W 2011 roku traci jak dotąd 5 proc., podczas gdy indeks całego rynku NewConnect NCIndex zniżkuje o 3,5 proc.
Niezbyt szczęśliwa też była pora wprowadzenia przez giełdę dwóch indeksów, obrazujących wyniki strategii gry na wzrost i na spadek rynku akcji, czyli WIGlev i WIGshort. Zaczęły one być liczone i publikowane w maju 2009 roku. Przypomnijmy, że na warszawskim parkiecie w połowie lutego, a na światowych rynkach w marcu 2009 roku, zakończyła się jedna z najbardziej spektakularnych od czasu Wielkiego Kryzysu z lat 30-tych XX wieku fala spadków na giełdach. Indeks typu WIGshort byłby wielce przydatny, gdyby pojawił się dwa lata wcześniej. Ale pewnie jeszcze się przyda. Podobnie jak WIGdiv.