Wczorajsze wydarzenia na rynkach finansowych potwierdziły ciekawą tendecję. W ostatnim czasie europejskie indeksy zachowują się lepiej niż indeksy na Wall Street. Podobnie sytuacja wyglądała na giełdach we wtorek. Ciężko jest wskazać jednoznaczną przyczynę zahamowania spadków, nie były to z pewnością dane makroekonomiczne, ani kolejne doniesienia dotyczące poprawy sytuacji zadłużonych państw strefy euro. Być może inwestorzy po prostu stwierdzili, że najgorsze jest już za nami i trzeba patrzeć w przyszłość.
Wczorajsze wydarzenia na rynkach finansowych potwierdziły ciekawą tendecję. W ostatnim czasie europejskie indeksy zachowują się lepiej niż indeksy na Wall Street. Podobnie sytuacja wyglądała na giełdach we wtorek.
Ciężko jest wskazać jednoznaczną przyczynę zahamowania spadków, nie były to z pewnością dane makroekonomiczne, ani kolejne doniesienia dotyczące poprawy sytuacji zadłużonych państw strefy euro. Być może inwestorzy po prostu stwierdzili, że najgorsze jest już za nami i trzeba patrzeć w przyszłość. Efekt wtorkowej sesji był całkiem zadowolający, giełda w Londynie urosła o 0,85%, a w przypadku parkietów w Paryżu i Frankfurcie skala wzrostów była jeszcze większa i wyniosła odpowiednio 2,08% i 1,47%.
Wtorek przyniósł drugi dzień wzrostów na GPW, co można powiązać z lepszym sentymentem inwestorów do rynków wschodzących w Europie. Indeks WIG20 zyskał na zamknięciu 0,75% i oddalił się chwilowo od poziomu 2400 punktów. Wraz za indeksem dużych spółek rosły małe i średnie przedsiębiorstwa, a wzrosty indeksów mWIG40 oraz sWIG80 wyniosły blisko 0,5%. Kosmetycznie w dniu wczorajszym umocnił się także złoty, kurs euro nadal oscyluje w okolicy 4,02 zł, a dolar kosztuje 3,26 zł. Na rynku surowcowym nadal mocno tanieje ropa, cena baryłki surowca zniżkowała wczoraj o prawie 1,5% i przebiła poziom 73 dolarów, bez wątpienia ma to związek z umacniającym się cały czas dolarem.
Ciężko wytłumaczyć wczorajsze zachowanie indeksów na Wall Street. W zasadzie nie wydarzyło się nic wielkiego, co mogłoby sprowokować graczy za Oceanem do mocnej wyprzedaży. Przecena stała się jednak faktem, a indeksy straciły odpowiednio: S&P500 (-1,42%), a Nasdaq (-1,57%).
Wczorajsze wzrosty na giełdach europejskich można cały czas traktować, jako chwilową poprawę nastrojów, która we wtorek wiązała się z zahamowaniem spadków kursu EUR/USD. Miało to jednak tylko charakter przejściowy, ponieważ już po południu kurs euro zaczął dalej spadać. Na poprawie sytuacji skorzystała GPW, która małymi kroczkami, wraca do poziomów z poprzedniego tygodnia. W najbliższym czasie oczekuję dalszej batalii między bykami i niedźwiedziami, sytuacja nadal pozostaje niewyjaśniona
Maciej Dyja