Poniedziałkową sesję na europejskim rynku akcji wyraźnie zdominowali kupujący. Od solidnych wzrostów rozpoczął się także handel za oceanem. Doszło do tego pomimo utrzymujących się ciągle wśród inwestorów obaw o sytuację finansową Hiszpanii, na fali których to jeszcze dziś rano rentowności 10-let. obligacji tego kraju wzrosły maksymalnie do 6,156%, czyli do najwyższego poziomu od 1 grudnia, a kurs euro względem dolara spadł nawet do 1,2995, przebijając w dół barierę 1,30 po raz pierwszy od 16 lutego.
Poniedziałkową sesję na europejskim rynku akcji wyraźnie zdominowali kupujący. Od solidnych wzrostów rozpoczął się także handel za oceanem. Doszło do tego pomimo utrzymujących się ciągle wśród inwestorów obaw o sytuację finansową Hiszpanii, na fali których to jeszcze dziś rano rentowności 10-let. obligacji tego kraju wzrosły maksymalnie do 6,156%, czyli do najwyższego poziomu od 1 grudnia, a kurs euro względem dolara spadł nawet do 1,2995, przebijając w dół barierę 1,30 po raz pierwszy od 16 lutego.
Zwiększony popyt na walory spółek notowanych na Starym Kontynencie zdaje się być przede wszystkim wynikiem ich wcześniejszej silnej czterotygodniowej przeceny, na fali której to benchmarkowy indeks Stoxx Europe 600 zniżkował łącznie o blisko 7% (tylko w zeszłym tygodniu o 2,19%), przy okazji notując też swoją najdłuższą serię spadków od sierpnia ub.r.
Podobnie rzecz wygląda z rynkiem amerykańskim, gdzie w ostatnim tygodniu indeks S&P500 został przeceniony o 2,01%, czyli najmocniej od 16 grudnia, a był to zarazem jego drugi tydzień spadków z rzędu, co przydarzyło mu się ostatnio w listopadzie.
Dla dzisiejszych wzrostów na parkietach nie bez znaczenia pozostawała jednak także gra rynku pod zaplanowaną na poniedziałkowe popołudnie serię danych makro ze Stanów Zjednoczonych, w tym przede wszystkim pod doniesienia dotyczące sprzedaży detalicznej za marzec. Gra ta okazała się być grą zyskowną, bo o godz. 14:30 podano, że w trzecim miesiącu br. sprzedaż wzrosła m/m o 0,8%, nie jak sądzono jedynie o 0,3%, a jej dynamika była tylko ciut mniejsza niż w lutym (+1,0% po korekcie w dół z +1,1%).
GPW słabsza od rynku
Pomimo silnego ruchu w górę obserwowanego na rynkach Starego Kontynentu i za oceanem, na warszawskim parkiecie w poniedziałek euforii zakupowej nie było. Za obserwowaną po południu niewielką zwyżką na szerokim rynku stały zyskujące – i to wcale nie tak bardzo – największe i najbardziej płynne spółki, a wszystko to odbywało się przy niewielkich tylko obrotach.
Słabsze zachowanie się dziś GPW może być skutkiem jej niezłego jak nie patrzeć wyniku osiągniętego w ubiegłym tygodniu. W dniach 5-13 kwietnia najszerszy wskaźnik giełdy przy u. Książęcej w Warszawie, czyli WIG, stracił na wartości jedynie 0,33%, a ten obrazujący zachowanie blue-chipów, czyli WiG20, poszedł w dół tylko o 0,59%. W tym samym czasie globalny rynek akcji spadł o 1,60% (indeks MSCI AC World), co nastąpiło przy 1,69% ruchu w dół na parkietach w krajach rozwiniętych (indeks MSCI World) i 1,04% deprecjacji na tych w gospodarkach wschodzących (indeks MSCI Emerging Markets).
Bieżąca sytuacja rynkowa
W poniedziałek o godz. 15:35 indeks WIG20 szedł w górę o 0,43% do 2259,51 pkt, ale już indeks WIG zwyżkował jedynie o 0,13%, a indeksy mWIG40 i sWIG80 handlowane były wręcz na widocznym minusie (odpowiednio: 0,49% i 0,56%). W tym samym czasie paneuropejski indeks STOXX Europe 600 rósł o 1,10% do 256,19 pkt., a amerykański indeks S&P500 poprawiał swoje notowania o 0,62% do 1378,69 pkt.