W czwartek nastroje inwestorów operujących na rynkach akcyjnych Starego Kontynentu, w tym także na warszawskim uległy widocznemu pogorszeniu. Prawdziwa euforia zakupowa obserwowana w ostatnich trzech dniach handlu na światowych pakietach, w trakcie których to globalny indeks MSCI AC World zyskał na wartości ponad 7,6%, została zastąpiona negatywną reakcją na dzisiejsze dane makro oraz niepewnym wyczekiwaniem na dalszy rozwój wydarzeń w Eurolandzie.

W czwartek nastroje inwestorów operujących na rynkach akcyjnych Starego Kontynentu, w tym także na warszawskim uległy widocznemu pogorszeniu. Prawdziwa euforia zakupowa obserwowana w ostatnich trzech dniach handlu na światowych pakietach, w trakcie których to globalny indeks MSCI AC World zyskał na wartości ponad 7,6%, została zastąpiona negatywną reakcją na dzisiejsze dane makro oraz niepewnym wyczekiwaniem na dalszy rozwój wydarzeń w Eurolandzie. Czwartkowe aukcje hiszpańskich i francuskich obligacji należy uznać za udane (oba kraje sprzedały papiery za 8,1 mld euro), ale nie ma co ukrywać, że dla rynku obecnie najważniejszy jest rezultat przyszłotygodniowego szczytu liderów Unii Europejskiej.
 
Co prawda jeszcze w trakcie dzisiejszej sesji azjatyckiej lokalne dla regionu Azji i Pacyfiku indeksy siłą rozpędu po wyśmienitym wyniku wczorajszego handlu w Europie i w USA, poszły w górę średnio o ok. 3,2% (o tyle zwyżkował indeks MSCI AC AP), ale potem już tak dobrze nie było. Główny indeks warszawskiego parkietu, czyli WIG20, otworzył czwartkową sesję na 0,40% minusie, a o godz. 14:40 znajdował się 0,82% pod kreską (2269,38 pkt). Również wtedy na europejskich parkietach ceny akcji szły w dół średnio o 0,19% (indeks STOXX Europe 600 wynosił wtedy 239,63 pkt), a kontrakty terminowe na amerykański indeks S&P500 handlowane były na 0,21% minusie (1242,65 pkt).

Słabe dane makro
 
Przedstawione dziś dane dotyczące aktywności sektora wytwórczego Chin i Eurolandu za listopad nie natchnęły inwestorów optymizmem, a słabsze niż się spodziewano były także analogiczne doniesienia z naszego kraju. Indeks PMI dla Państwa Środka sporządzany przez HSBC i Markit Economics zniżkował w ostatnim miesiącu do poziomu 47,7 pkt z 51,0 pkt w październiku, czyli do najniższego od marca 2009 r. i był niższy od wstępnych szacunków (48,0 pkt). Z kolei wskaźnik ten dla strefy euro poszedł w dół do poziomu 46,4 pkt wobec 47,1 pkt w październiku, czyli zgodnie ze wstępnymi wyliczeniami. W przypadku Polski indeks PMI wyniósł w listopadzie 49,5 pkt wobec 51,7 pkt w październiku, był wyraźnie niższy od oczekiwanego przez rynek (50,75 pkt) i znalazł się po raz pierwszy od października 2009 r. poniżej bariery 50 pkt, rozdzielającej wzrost sektora od jego regresu. 
 
Gorsze od spodziewanych okazały się być także czwartkowe doniesienia zza oceanu dotyczące liczby nowo zarejestrowanych bezrobotnych, która w ostatnim tygodniu wzrosła do poziomu 402 tys. z 396 tys. po korekcie tydzień wcześniej. Na rynku oczekiwano, że wyniesie ona 390 tys. wobec 393 tys. przed rewizją.
 
Środowa euforia   
 
W środę inwestorzy w Europie i w Stanach Zjednoczonych zareagowali zmasowanymi zakupami akcji na: skoordynowane działania głównych światowych banków centralnych (Fed, EBC, Bank Szwajcarii, Bank Kanady i Bank Japonii) zwiększające płynność w światowym systemie finansowym, decyzję Banku Chin o obniżeniu stopy rezerw obowiązkowych dla banków o 50 pkt bazowych oraz całą paczkę pozytywnych danych makro z USA (raport ADP i indeks Chicago PMI za listopad oraz liczba zawartych przedwstępnych umów sprzedaży domów za październik). W Polsce do tego wszystkiego doszła publikacja lepszych niż oczekiwano danych o PKB naszego kraju za III kw., który wzrósł r/r o 4,2%, czyli o 0,2 pkt proc. więcej niż prognozowano.
 
Marek Nienałtowski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj