Po dwóch dobrych sesjach przyszedł czas na gorszy dzień. Byki rozgrzane wczorajszymi wzrostami rynku w Stanach od razu chciały wykorzystać ten fakt do wypchnięcia WIG20 powyżej 2400 pkt. Z rana ten scenariusz wydawał się jeszcze możliwy i prawdopodobny, ale coraz słabsze zachowanie europejskich rynków sprawiło, że nasz rynek konsekwentnie osuwał się w kierunku poziomu wczorajszego zamknięcia. Trudno obarczać dzisiejsze dane makro winą za rynkowe spadki. Co prawda wszystkie publikowane dziś informacje były słabsze niż oczekiwano, ale trudno było po nich zobaczyć bezpośrednią reakcję.

Po dwóch dobrych sesjach przyszedł czas na gorszy dzień. Byki rozgrzane wczorajszymi wzrostami rynku w Stanach od razu chciały wykorzystać ten fakt do wypchnięcia WIG20 powyżej 2400 pkt.

Paweł CymcykZ rana ten scenariusz wydawał się jeszcze możliwy i prawdopodobny, ale coraz słabsze zachowanie europejskich rynków sprawiło, że nasz rynek konsekwentnie osuwał się w kierunku poziomu wczorajszego zamknięcia. Trudno obarczać dzisiejsze dane makro winą za rynkowe spadki. Co prawda wszystkie publikowane dziś informacje były słabsze niż oczekiwano, ale trudno było po nich zobaczyć bezpośrednią reakcję. Europejskie parkiety nawet nie drgnęły po danych o produkcji przemysłowej w strefie euro, która byłą słabsza niż oczekiwano, bo w skali ostatniego roku wzrost wyniósł 9,4 proc. a nie aż o 11 proc.

Analogicznie, a więc bez reakcji, zachowali się Amerykanie po ujawnieniu, że sprzedaż detaliczna w USA była w czerwcu gorsza niż się spodziewano i skurczyła się o 0,5 proc. Bez uwzględnienia samochodów sprzedaż również wypadła słabo, bo w tym ujęciu spadła o 0,1 proc. Spadek sprzedaży drugi miesiąc z rzędu może niepokoić, ale na razie jego skala jest na tyle niewielka, że rynki przyjmują go ze spokojem. Zwłaszcza, że dokładnie takiego zachowania inwestorów można było oczekiwać, ponieważ ostatnio nadchodzące informacje makro z Stanów pokazują wciąż utrzymującą się słabość na rynku pracy i wstrzemięźliwość kredytową.

Bez tych dwóch czynników o stabilnym wzroście wydatków konsumentów można zapomnieć. Dzisiejsza sesja choć w skali dnia była dla WIG20 spadkowa to styl jak i skala tego spadku bardziej przemawiają za tym, że mamy do czynienia z chwilowym postojem niż z zagrożeniem przeceną. W sumie główny indeks może jeszcze spokojnie zyskać 3 proc., bo tyle dzieli go od pierwszego ważnego oporu jakim jest 2440 pkt. Dopiero wybicie ponad tą barierę będzie na tyle znaczącym sygnałem zakończenia trwającego od miesiąca trendu bocznego, że następne kilka tygodni będzie mogło być uznane za letnią hossę.

Paweł Cymcyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj