Wczorajsza przecena w USA może mieć dziś wyraźny wpływ na przebieg notowań w Europie, w Azji zanotowano wyraźne zniżki indeksów. Popołudniowe dane o sprzedaży detalicznej zyskują na znaczeniu. Inwestorzy na Wall Street wystraszyli się spadających cen surowców – głównie srebra i ropy – i sprzedawali wczoraj akcje, a główny impet przeceny wypadł już po zakończeniu handlu w Europie. Sięgający 1,1 proc. spadek S&P może zrobić wrażenie na inwestorach z innych rynków, ale
Wczorajsza przecena w USA może mieć dziś wyraźny wpływ na przebieg notowań w Europie, w Azji zanotowano wyraźne zniżki indeksów. Popołudniowe dane o sprzedaży detalicznej zyskują na znaczeniu.
Inwestorzy na Wall Street wystraszyli się spadających cen surowców – głównie srebra i ropy – i sprzedawali wczoraj akcje, a główny impet przeceny wypadł już po zakończeniu handlu w Europie. Sięgający 1,1 proc. spadek S&P może zrobić wrażenie na inwestorach z innych rynków, ale warto też dodać, że w drugiej części dnia został zatrzymany i to na poziomie dołków z poniedziałku. Sytuacja nie wygląda więc jeszcze na bardzo złą.
Niemniej inwestorzy w Azji nie widzieli dziś rano podstaw do optymizmu. Kospi spadł o 2 proc. do najniższego poziomu od miesiąca, przyspieszając tempo zniżki w ostatnich minutach. Nikkei stracił 1,5 proc., Hang Seng 1,2 proc., SCI 0,8 proc. (kwadrans po ósmej). Większość obaw inwestorów bierze się z oczekiwań wpływu drożejących surowców na postawę konsumentów na całym świecie. Już wczorajszy wzrost zapasów paliw w USA pokazał, że popyt na paliwa słabnie przy obecnych cenach. Dlatego dzisiejsze dane o sprzedaży detalicznej w USA zyskują na znaczeniu – mogą potwierdzić obawy rynku lub je rozwiać. Analitycy są optymistami, liczą na 0,6-proc. wzrost sprzedaży w ujęciu miesięcznym. Dane poznamy o 14:30 (razem z liczbą wniosków o zasiłki dla bezrobotnych) i mogą mieć one duży wpływ na końcówkę notowań.
Jednak do tego czasu inwestorów w Europie może czekać zimny prysznic na otwarciu. Wczorajsze notowania na głównych parkietach zakończyły się niewielkimi spadkami (0,1 proc. we Frankfurcie, 0,3 proc. w Londynie), w Warszawie indeks ograniczał straty na końcowym fixingu. Ponieważ sesja w USA rozczarowała, a inwestorzy mogą obawiać się pęknięcia bańki na rynku surowców (wczoraj widzieliśmy już drugie tąpnięcie w krótkim czasie, od poprzedniego nie minął nawet tydzień, co zdradza spory niepokój inwestorów), możemy spodziewać się słabego otwarcia w Europie, w tym w Warszawie.
Oczy zwrócą się przede wszystkim w kierunku spółek surowcowych. Notowania miedzi są najniższe od pół roku, a srebra od trzech miesięcy i obawy przed zakończeniem hossy na tym rynku mogą zaszkodzić KGHM, nawet mimo oczekiwanych dobrych wyników za I kwartał, które zostaną opublikowane jutro. Lepsze od oczekiwanych wyniki mogą pomóc notowaniom PGNiG (podano je dziś przed sesją), ale już Lotos i PKN mogą odczuwać presję inwestorów zagranicznych, po tym jak to właśnie spółki paliwowe zostały mocno przecenione na Wall Street. Decyzja RPP o podniesieniu stóp może odcisnąć ślad na notowaniach banków (choć wynik odsetkowy powinien poprawić się dzięki niej). Opublikowane rano wyniki Pekao okazały się zgodne z oczekiwaniami i nie powinny mieć wpływu na notowania tego banku.
Od strony technicznej sytuacja WIG20 nie wygląda najlepiej. Wtorkowy wzrost jawi się tylko jako ruch powrotny do przełamanej w poniedziałek linii trendu wzrostowego. Najbliższym wsparciem indeksu jest minimum sesji poniedziałkowej (2 835). Po jego ewentualnym przełamaniu poziom 2 800 pkt będzie możliwy do przetestowania dość szybko. Najwięcej będzie zależało od nastrojów na światowych rynkach (a te ukształtują się po danych z USA). Warto w tej sytuacji nadmienić, że S&P swojej linii trendu wzrostowego jeszcze nie złamał, ale po wczorajszej przecenie znalazł się na jej krawędzi i niewielki spadek może okazać się wstępem do znacznie dłuższej sekwencji.
Emil Szweda