Przed piątkową sesji trudno o optymizm. Na Wall Street rozwija się korekta, a dzisiejsze zachowanie kontraktów terminowych wskazuje na jej kontynuację. Fatalne nastroje w Azji także zdecydowanie sprzyjają niedźwiedziom. Dane z Chin przypomniały o groźbie inflacji, co spowodowało w czwartek boom na rynku surowców. Ceny miedzi ustanowiły historyczny rekord. Za tonę tego metalu trzeba było płacić 8966 dolarów. Dynamika cen konsumpcyjnych w Państwie Środka wzrosła do zaskakująco
Przed piątkową sesji trudno o optymizm. Na Wall Street rozwija się korekta, a dzisiejsze zachowanie kontraktów terminowych wskazuje na jej kontynuację. Fatalne nastroje w Azji także zdecydowanie sprzyjają niedźwiedziom.
Dane z Chin przypomniały o groźbie inflacji, co spowodowało w czwartek boom na rynku surowców. Ceny miedzi ustanowiły historyczny rekord. Za tonę tego metalu trzeba było płacić 8966 dolarów. Dynamika cen konsumpcyjnych w Państwie Środka wzrosła do zaskakująco wysokiego poziomu 4,4 proc.
Ceny producentów były w październiku wyższe niż rok temu aż o 5 proc. Przy jednocześnie wysokim tempie wzrostu kredytów, można się spodziewać wkrótce kolejnych kroków zaostrzających politykę pieniężną. To zaś powinno pohamować nieco boom na surowcowych rynkach. Próbkę tego mamy już dziś rano. Mocno tanieje i ropa naftowa i miedź.
Indeksy na Wall Street kreślą coraz bardziej wyraźną korektę. Co prawda od niedawnego szczytu S&P500 spadł o zaledwie 12 punktów, czyli o 1 proc., ale tendencja jest doskonale widoczna. Czwartkowa sesja, w trakcie której wskaźnik zniżkował o 0,4 proc. była już czwartą z rzędu w tej sekwencji.
O ile nastroje w Stanach Zjednoczonych zdają się znajdować głównie pod wpływem doniesień ze szczytu państw G20, to w Europie kształtują je obawy, związane kondycją Irlandii, Portugalii i pozostałych, wchodzących w skład grupy PIIGS. Co ciekawe, nie wpłynęły one zupełnie na zachowanie giełdy we Frankfurcie, która jako jedna z nielicznych w Europie, zanotowała niewielki wzrost.
Na początku sesji inwestorzy będą z pewnością pod wrażeniem silnych spadków na giełdach azjatyckich. W Szanghaju indeksy poszły w dół aż o 5-6 proc., Nikkei zniżkował o 1,4 proc. Kontrakty na amerykańskie indeksy traciły rano po około 1 proc. Jeśli dodać do tego nie słabnące obawy o finanse europejskich państw, podstawy do wykreślenia poważniejszej korekty wydają się aż nadto solidne.
Roman Przasnyski