Dzisiejsza sesja na amerykańskiej giełdzie rozpoczęła się jednak pod kreską. Indeks S&P 500 po otwarciu na poziomie 1090 pkt. (-0.5%) niemalże od razu skierował się na południe do dziennego minimum 1081 pkt (-1.3%). Kolejne godziny handlu charakteryzowały się stopniowym, ale przytłumionym podnoszeniem się indeksu nowojorskiej giełdy. Dopiero w ciągu pół godziny przed zamknięciem byki zdominowały rynek i podjęły oczekiwaną na dzisiaj, ale niestety nieudaną próbę ataku na 1100 pkt.
Dzisiejsza sesja na amerykańskiej giełdzie rozpoczęła się jednak pod kreską. Indeks S&P 500 po otwarciu na poziomie 1090 pkt. (-0.5%) niemalże od razu skierował się na południe do dziennego minimum 1081 pkt (-1.3%).
Kolejne godziny handlu charakteryzowały się stopniowym, ale przytłumionym podnoszeniem się indeksu nowojorskiej giełdy. Dopiero w ciągu pół godziny przed zamknięciem byki zdominowały rynek i podjęły oczekiwaną na dzisiaj, ale niestety nieudaną próbę ataku na 1100 pkt. Ostatecznie indeks szerokiego rynku zakończył sesję na poziomie 1097 pkt. (+0.1%). Indeksy DJIA oraz Nasdaq niestety finiszowały na nieznacznym minusie – kolejno -0.11% i -0.03%.
Na słabsze otwarcie wpłynęło kilka wydarzeń. Przede wszystkim publikacja wyników kwartalnych przez JP Morgan (+0.3%), który mimo że wykazał znaczny wzrost zysku na akcję (1.09 dol. wobec 0.28 dol. w porównaniu do Q2 2009), znacznie przekraczając konsensus rynkowy (0.67 dol.), to część przychodów pochodziła z jego rezerw.
Dodatkowo znacznie słabsze od oczekiwań okazały się odczyty regionalnych indeksów wyprzedzających (NY Fed oraz Philly). Pierwszy z nich spadł do poziomu 5.1 pkt wobec 19.6 pkt. w czerwcu (najsilniejszy spadek od grudnia 2009 r.) a drugi także do 5.1 pkt z 10 miesiąc wcześniej. Znaczne ubytki kluczowych teraz komponentów nowych zamówień oraz zatrudnienia należy równoważyć utrzymywaniem się wymienionych wskaźników powyżej granicy boom/kontrakcja (0 pkt.).
Twarde dane makroekonomiczne okazały się nienajgorsze. Produkcja przemysłowa w czerwcu wzrosła o 0.1% m/m (poprzednio 1.3% – rewizja z 1%, prognoza -0.1%), jednak spadek dotknął przetwórstwa (-0.4% m/m), w tym produkcji samochodów (-1.9% m/m). Jasnym punktem raportu okazał się przyrost gałęzi high-tech (+1.2% m/m oraz 19.8% r/r), co jest dobrze wróży dynamice nakładów kapitałowych w drugim kwartale b.r. Wykorzystanie mocy produkcyjnych pozostało na poziomie 74.1%. Pozytywnym zaskoczeniem był także odczyt tygodniowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Spadek o 29 tys. do 429 tys okazał się znaczniejszy od oczekiwań (-8 tys.).
Ponadto Senat USA uchwalił wreszcie reformę systemu finansowego, z pewnością zdjęło z inwestorów obawy o jej przyszłość, a jak wiadomo ryzyko z tym związane wpływało do tej pory na zachowania inwestorów. Wśród największych amerykańskich spółek najbardziej straciły walory Bank of America (-1.8%) oraz Travellers (-2.1). Z kolei najokazalszymi wzrostami mogły pochwalić się Merck (+0.8%), Intel (+0.7) i Cisco (+0.8).
Piotr Zygmunt