Notowania banków pociągnęły S&P do najniższego poziomu od niemal trzech miesięcy. Azjatyckie rynki zachowały spokój, dziś oczy giełdowego świata zwrócą się w kierunku Bena Bernanke i jego oceny gospodarki. S&P spadł wczoraj o ponad 1 proc. przełamując poziom 1300 pkt, który uchodził za istotne wsparcie dla indeksu. Od szczytu na początku maja indeks spadł o 6,1 proc. Wczoraj słabiej od rynku zachowały się akcje banków, ponieważ pojawiły się sygnały, że wymagania adekwatności

Notowania banków pociągnęły S&P do najniższego poziomu od niemal trzech miesięcy. Azjatyckie rynki zachowały spokój, dziś oczy giełdowego świata zwrócą się w kierunku Bena Bernanke i jego oceny gospodarki.

S&P spadł wczoraj o ponad 1 proc. przełamując poziom 1300 pkt, który uchodził za istotne wsparcie dla indeksu. Od szczytu na początku maja indeks spadł o 6,1 proc. Wczoraj słabiej od rynku zachowały się akcje banków, ponieważ pojawiły się sygnały, że wymagania adekwatności kapitałowej wobec banków mogą wzrosnąć o 3 pkt proc. do 7 proc. Oznaczałoby to z pewnością zamrożenie dywidend bankowych, a dla części z nich konieczność dokapitalizowania (np. przez emisje akcji). Co prawda zyski banków w USA za I kwartał były równe tym z II kwartału 2007 r. (tuż przed załamaniem), ale osiągnięto je dzięki rozwiązywaniu rezerw, podczas gdy przychody z prowizji i odsetek spadały. Dlatego inwestorów niepokoi perspektywa podniesienia wskaźnika wypłacalności. Taniały także notowania spółek paliwowych, ponieważ ropa spadała pod wpływem spekulacji, że OPEC podniesie jutro kwoty wydobycia o 2,5 mln baryłek dziennie.

Azjatyckie rynki zachowały spokój, nie reagowały nerwowo na wydarzenia na Wall Street. Nikkei zyskał 0,7 proc., a SCI 0,6 proc. (pół godziny przed końcem notowań). Co prawda Kospi stracił 0,6 proc., a Hang Seng 0,2 proc., ale trzeba pamiętać, że giełdy te nie pracowały w poniedziałek (podobnie jak w Szanghaju) – ich reakcja na przecenę w USA jest więc nader skromna.
Czy równie stonowana będzie także reakcja rynków europejskich? Sytuacja jest poważnie skomplikowana, ponieważ podniesienie kryteriów wypłacalności może nadejść w momencie, w którym europejskie banki wciąż mają duże pozycje w greckich obligacjach. Co prawda prezes ECB zasygnalizował wczoraj, że bank centralny może „rolować” grecki dług, ale sytuacja finansowa Grecji będzie pozostawiać sporo do życzenia nawet po przyznaniu i wypłacie kolejnych transz pomocy finansowej. Dlatego notowania banków – zwłaszcza niemieckich i francuskich – mogą zaszkodzić indeksom w Europie.
W dalszej części dnia na nastroje mogą wpływać informacje o dynamice sprzedaży w strefie euro w kwietniu (11:00) i o zamówieniach w przemyśle niemieckim (12:00). Rynki będą też wrażliwe na przemówienie Bena Bernanke o 15:45. Jego ocena stanu gospodarki może być wskazówką co do uruchomienia kolejnego planu ilościowego luzowania polityki pieniężnej, którego druga tura wygasa w czerwcu, a która jest w dużym stopniu odpowiedzialna za podtrzymanie hossy na rynkach akcji i surowców.

Sytuacja na GPW robi się trudniejsza po wczorajszym spadku na Wall Street, ponieważ część inwestorów może zechcieć sprzedać akcje wobec potwierdzonej słabości amerykańskich i światowych indeksów. Sektor bankowy nie jest tak narażony jak w Europie czy w USA, ponieważ wskaźniki wypłacalności naszych banków są daleko wyższe niż większości europejskich czy amerykańskich, ale ze względu na powiązania kapitałowe, przecena może dotknąć także je. Słaby może być także sektor energetyczny ze względu na spadek cen surowców, a zniżka cen miedzi i srebra może odbić się na wycenie KGHM. Zejście w okolice 2 850 pkt wydaje się realnym scenariuszem na dziś, ale WIG20 ma solidny grunt pod nogami dopiero w okolicach 2 800 pkt.


Emil Szweda

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj