Nie można postawić znaku równości między ostatnim dniem kwartału i kolejnym dniem zwyżek na rynkach, ponieważ napływające dane z Azji rozczarowują, a politycy dalecy są od znalezienia rozwiązania problemów zadłużenia. Inwestorzy na Wall Street wykazali się sporym niezdecydowaniem. Dzień zaczął się od zwyżek, które zostały wykorzystane do wyprzedaży akcji mimo publikacji lepszych niż oczekiwano danych (o PKB w II kwartale, liczbie zasiłków dla bezrobotnych i indeksie umów kupna domów).
Nie można postawić znaku równości między ostatnim dniem kwartału i kolejnym dniem zwyżek na rynkach, ponieważ napływające dane z Azji rozczarowują, a politycy dalecy są od znalezienia rozwiązania problemów zadłużenia.
Inwestorzy na Wall Street wykazali się sporym niezdecydowaniem. Dzień zaczął się od zwyżek, które zostały wykorzystane do wyprzedaży akcji mimo publikacji lepszych niż oczekiwano danych (o PKB w II kwartale, liczbie zasiłków dla bezrobotnych i indeksie umów kupna domów). W końcówce notowań wstąpiły w nich nowe siły i udało się zakończyć dzień zwyżkami. Takie zachowanie inwestorów w USA nie dawało łatwych wskazówek inwestorom z Azji, choć uprawdopodobniało wersję, że jedną z przyczyn ostatnich zwyżek jest chęć podciągnięcia indeksów przed końcem kwartału.
O ile w USA może się to wydawać sensownym zabiegiem (strata S&P wynosi 12 proc.), o tyle indeksy w Azji mają za sobą najgorszy kwartał od trzech lat (MSCI Pacific spadł o 16 proc.) i ratowanie statystyk na siłę nic by nie dało. Do tego inwestorzy dostali serię nienajlepszych danych makro. Indeks PMI dla sektora produkcji w Japonii spadł do 49,3 z 51,9 na koniec sierpnia. Spadek poniżej 50 oznacza recesję sektora. Wartość poniżej 50 trzeci raz z kolei przyjął także indeks PMI dla Chin, a z Korei napłynęły także twarde dane świadczące o wyraźnym spowolnieniu fabryki świata, za którą uchodzi teraz Azja – produkcja przemysłowa spadła o 1,9 proc w sierpniu w porównaniu do lipca. Oczekiwano spadku o 0,3 proc. Nic dziwnego, że inwestorzy w Azji pozbywali się dziś akcji. Hang Seng spadał o 2 proc. (o ponad 20 proc. w kwartale) na trzy godziny przed końcem notowań, Kospi tracił 0,8 proc. na godzinę przed końcem, a Nikkei 0,3 proc. Straty rzędu 0,4 proc. notowano także w Szanghaju.
W Europie coraz liczniej prezentowane są głosy wskazujące na zbyt wolno powstający plan ratunku dla eurolandu, na zbyt małą świadomość polityków dotyczącą skali zagrożeń. Decyzja Bundestagu została przyjęta tylko jako krok w dobrym kierunku, a nie za rozwiązanie problemu. Tym samym cześć analityków wskazuje, że optymizm inwestorów widoczny na rynkach od początku tygodnia, był nieco na wyrost. Mimo to, sądzę że ostatni dzień kwartału nie przyniesie wyraźnego pogorszenia nastrojów w Europie, na co czas przyjdzie ewentualnie w następnym tygodniu, kiedy znanych będzie więcej szczegółów dotyczących wypłaty kolejnej transzy pomocy dla Grecji, lub jej wstrzymania. Na windows dressing także nie można liczyć – nie w sytuacji, w której CAC stracił w III kwartale 24 proc., DAX 23,5 proc., a FTSE 12,6 proc. Tych strat nie da się ukryć przed klientami funduszy inwestycyjnych.
Względny spokój na rynkach mogą zakłócić dzisiejsze publikacje – sprzedaż detaliczna w Niemczech i wydatki konsumentów we Francji znane będą jeszcze przed dzwonkiem, o 14:30 poznamy z kolei dynamikę wydatków i dochodów Amerykanów, o 15:45 indeks Fed z regionu Chicago, a 10 minut później indeks zaufania konsumentów mierzony przez Uniwersytet Michigan.
Emil Szweda