Rynki azjatyckie zanotowały silne wzrosty dziś rano za sprawą spekulacji, że utrzymają wzrost gospodarczy nawet w obliczu spowolnienia w USA czy w Europie. Niewiele jest bodźców, które mogą skłonić dziś inwestorów do aktywniejszego działania na rynkach akcji w Europie. Zwyżki w Azji mają raczej stricte lokalne powody, a są nimi czynione na bieżąco obserwacje. Mimo zauważalnego już w II połowie roku spowolnienia gospodarczego w Europie i w USA, rosną rezerwy walutowe Korei Północnej
Rynki azjatyckie zanotowały silne wzrosty dziś rano za sprawą spekulacji, że utrzymają wzrost gospodarczy nawet w obliczu spowolnienia w USA czy w Europie.
Niewiele jest bodźców, które mogą skłonić dziś inwestorów do aktywniejszego działania na rynkach akcji w Europie. Zwyżki w Azji mają raczej stricte lokalne powody, a są nimi czynione na bieżąco obserwacje. Mimo zauważalnego już w II połowie roku spowolnienia gospodarczego w Europie i w USA, rosną rezerwy walutowe Korei Północnej oraz indeks PMI sektora przemysłu w Chinach. To – wedle analityków – miałoby sugerować, że kraje te mogą liczyć na utrzymanie wzrostu gospodarczego, nawet jeśli kraje rozwinięte czeka kolejne spowolnienie. Nikkei spadł jednak o 0,2 proc., zaś Kospi wzrósł o zaledwie 0,1 proc. Najsilniej korzystał na tej teorii Hang Seng, który wspiął się o 1,4 proc.
Europa, dla której perspektywy rysowane są raczej w ołowianych niż różowych barwach, nie skorzysta zapewne na zapale chińskich inwestorów. Przewidziane na dziś publikacje makroekonomiczne raczej nie wstrząsną rynkiem, zwłaszcza że część inwestorów poczeka na dane z dalszej części tygodnia (m.in. na piątkowy raport z rynku pracy w USA). Co w zamian?
Zapowiedź premiera Chin, który zapewnił, że jego kraj jest gotów kupować greckie obligacje, kiedy tylko Ateny zdecydują się na powrót na rynek długu, może uspokoić sytuację na rynku papierów dłużnych. Będzie to być może także impulsem dla rynków akcji, ponieważ potrzebują one stabilizacji ceny pieniądza.
Z kolei Bloomberg podaje, że UBS i Credit Suisse mogą potrzebować podwojenia kapitałów przed 2019 r., aby sprostać wymogom kapitałowym, co może negatywnie wpływać nie tylko na wycenę tych dwóch banków, ale także całego sektora bankowego w Europie. Zapewne z biegiem czasu inwestorzy zaczną coraz bardziej różnicować banki, przed którymi stoi zadanie podniesienia kapitałów i takie, które współczynniki wypłacalności mają na odpowiednim poziomie (np. polskie). Na dobrą sprawę już teraz widzimy różnice w wycenach banków w zależności od ich potrzeb kapitałowych.
WIG20 nadal stoi więc w okolicach tegorocznego szczytu i niewiele wskazuje na to, aby akurat dziś ta sytuacja miała się zmienić. Zapewne w tym tygodniu sprawa się w jakiś sposób rozstrzygnie – to jest albo dojdzie do wybicia górą i kontynuacji wzrostów, albo do korekty i realizacji zysków. Impulsy przyjdą ze światowych rynków, więc trzeba im się przyglądać uważniej niż zazwyczaj.
Łukasz Wróbel
,21,5462,1286191445