Podaż pieniądza w Chinach wzrosła o 15,1 proc. – mniej niż oczekiwano, wzbudzając obawy o spowolnienie. Giełdy w Azji spadły, a Nouriel Roubini zyskał potwierdzenie swojej teorii „perfect storm”. Hasło robi już zawrotną karierę w mediach elektronicznych i pojawia się w treści niemal każdej depeszy dotyczącej rozwoju sytuacji na rynkach finansowych. Profesor nowojorskiego uniwersytetu zakłada w niej, że światowa gospodarka zostanie dotknięta spowolnieniem gospodarczym
Podaż pieniądza w Chinach wzrosła o 15,1 proc. – mniej niż oczekiwano, wzbudzając obawy o spowolnienie. Giełdy w Azji spadły, a Nouriel Roubini zyskał potwierdzenie swojej teorii „perfect storm”.
Hasło robi już zawrotną karierę w mediach elektronicznych i pojawia się w treści niemal każdej depeszy dotyczącej rozwoju sytuacji na rynkach finansowych. Profesor nowojorskiego uniwersytetu zakłada w niej, że światowa gospodarka zostanie dotknięta spowolnieniem gospodarczym ponieważ w tym samym czasie Europa zmagać się będzie z restrukturyzacją zatrudnienia, Japonia ze stagflacją po trzęsieniu ziemi, Chiny ze spowolnieniem gospodarczym związanym z nadmierną rozbudową mocy produkcyjnych, a USA z nadmiernym zadłużeniem. Dzisiejsze dane o wolniejszym tempie podaży pieniądza – nowe pożyczki sięgnęły 551,6 mld juanów, o 90 mld mniej niż przed rokiem i o 100 mld mniej niż oczekiwano – wskazują na możliwość spowolnienia w Chinach, a jeśli jutrzejsze dane o inflacji (oczekiwane 5,5 proc.) potwierdzą utrzymującą się presję cenową, ten element układanki Roubiniego może znaleźć potwierdzenie znacznie szybciej niż w zakładanym przez profesora 2013 roku.
Nikkei spadł dziś rano o 0,7 proc., nie tylko ze względu na opinię profesora, ale ze względu na spadek zamówień w przemyśle maszynowym o 3,3 proc. w kwietniu, a także ze względu na obniżoną prognozę zysku Toyoty. Kospi wzrósł dziś o 0,1 proc., i trzeba podkreślić, że obydwa indeksy rozpoczęły sesję z niższych poziomów. Również indeksy w Szanghaju (SSE Composite i B-Shares) apogeum zniżek minęły w trakcie sesji.
W Europie – po kolejnej zniżce na Wall Street – nastroje nie będą szampańskie, ale już w piątek większość indeksów zdołała zdyskontować przecenę w USA. Niektóre z nich, jak CAC40, znalazły się na najniższych poziomach od połowy marca, a więc po przecenie wywołanej trzęsieniem w Japonii. Z tak niskich poziomów rynki mogą spróbować odbicia zwłaszcza, że dziś rano rosną kontrakty na S&P.
Optymizm oparty tylko na nadziejach na odbicie po wcześniejszej wyprzedaży nie może być jednak trwały, więc jeśli w ogóle się pojawi – wzrost może być wątły. Ważniejszych publikacji makro dziś zabraknie – trzeba na nie poczekać do jutra. W obecnym układzie (kolejne dane raczej rozczarowują wskazując na spowolnienie) brak owych publikacji jest właśnie szansą na wzrost, która może zostać dziś wykorzystana. W kolejnych dniach napłyną dane o inflacji i sprzedaży detalicznej na całym świecie i dane te mogą ponownie zaszkodzić posiadaczom akcji.
WIG20 zatrzymał się w piątek na poziomie wsparcia w okolicy 2850 pkt i poprawa nastrojów w Europie może sprzyjać jego udanej obronie. Zbliżamy się do rozliczenia czerwcowej serii kontraktów (w piątek) terminowych i niebawem uzyskamy odpowiedź na pytanie, czy relatywna siła GPW ma związek z rozbudowanymi pozycjami na rynku terminowym, czy też z przewagą fundamentalną naszego rynku (np. brakiem zaangażowania polskich banków w finansowanie Grecji). Stawiam na to drugie rozwiązanie, ponieważ również inne rynki regionu cieszą się z lepszej postawy swoich indeksów niż rynków rozwiniętych. Ale oznacza to także, że rozwiązanie sprawy Grecji w najbliższych dniach, może relatywnej sile rynków regionu zaszkodzić (ewentualne odbicie będzie słabsze lub w ogóle się nie pojawi).
Emil Szweda