600 mld USD, które Fed przeznaczy na wykup obligacji do połowy przyszłego roku podziałało stymulująco na rynki akcji. W Europie większość indeksów giełdowych po południu rosło o ok. 2 proc. Tuż przed zakończeniem notowań w Warszawie WIG20 zyskiwał na wartości 2,1 proc., a wśród dwudziestu spółek tworzących ten indeks taniały akcje jedynie trzech spółek. W Europie lepszym wynikiem mogli cieszyć się tylko inwestorzy z Turcji, gdzie wzrosty przekraczały 3 proc. Zdecydowanym

600 mld USD, które Fed przeznaczy na wykup obligacji do połowy przyszłego roku podziałało stymulująco na rynki akcji. W Europie większość indeksów giełdowych po południu rosło o ok. 2 proc.

zdjecieTuż przed zakończeniem notowań w Warszawie WIG20 zyskiwał na wartości 2,1 proc., a wśród dwudziestu spółek tworzących ten indeks taniały akcje jedynie trzech spółek. W Europie lepszym wynikiem mogli cieszyć się tylko inwestorzy z Turcji, gdzie wzrosty przekraczały 3 proc. Zdecydowanym liderem wzrostów był dzisiaj PKN Orlen, którego akcje podrożały o ponad 6 proc. przy bardzo dużym zainteresowaniu kupujących (obroty akcjami spółki przekroczyły 400 mln PLN). Wyniki kwartalne banku PKO BP okazały się zbieżne oczekiwaniami analityków, a BRE Bank i Lotos zaskoczyły inwestorów na plus, jednak nie ma wątpliwości, że w czwartek największy wpływ na decyzje inwestorów miał rozwój sytuacji za granicą.

W pierwszej trójce najsilniej rosnących spółek z indeksu WIG20 przez większą część sesji znajdowały się spółki surowcowe – PKN Orlen, KGHM i Lotos. Na rynkach surowcowych, pośrednio w reakcji na wczorajszą decyzję Fed, a bezpośrednio w następstwie osłabienia dolara drożały wszystkie główne surowce i towary rolne z wyjątkiem gazu ziemnego i soku pomarańczowego. Miedź podrożała o ok. 3,4 proc., ropa naftowa o ok. 1,6 proc. O ponad 4,5 proc. w górę poszły ceny cukru i kawy, o ok. 3,5 proc. drożały metale szlachetne (srebro, platyna i pallad), a uncja złota była wyceniana na 1380 USD, czyli o ponad 40 USD więcej niż dzień wcześniej (+2,3 proc.).

Makroekonomiczne dane ze świata nie miały dzisiaj większego znaczenia dla inwestorów. Jeżeli byłoby inaczej, naturalą reakcją na spadek sprzedaży detalicznej w Szwajcarii, pogarszające się nastroje w sektorze usług strefy euro (indeks PMI spadł z 54,1 pkt do 53,2 pkt) i słabsze dane z amerykańskiego rynku pracy, byłaby przynajmniej symboliczna realizacja zysków. Większość inwestorów, którzy w czwartek koncentrowali się na analizie wczorajszej decyzji Fed, prawdopodobnie nie zwracają jeszcze uwagi na poważne napięcia na europejskim rynku długu, gdzie kapitał szybko odpływa m.in. z Irlandii i Włoch. Stoi to w sprzeczności z zachowaniem kursów walut, gdzie euro, podobnie jak waluty rynków wschodzących, w dalszym ciągu cieszy się dużym zainteresowaniem inwestorów.

W środę kilka minut po godz. 19 kurs pary euro-dolar wzrósł o ponad 2 centy (200 pipsów) do ok. 1,418 USD, a w czwartek ten ruch był kontynuowany i euro było najmocniejsze względem dolara od 20 stycznia 2010 r. Nie trudno zgadnąć, że kurs złotego także odzwierciedlał rosnącą skłonność inwestorów do ryzyka i poruszał się podobnym kierunku – dolary można było dzisiaj kupić po najniższym kursie od grudnia 2009 r., a euro i frank były najtańsze od wiosny.

Łukasz Wróbel

,21,5679,1288913542

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj