Notowania w USA zakończyły się spadkami powielonymi dziś rano na azjatyckich parkietach. Kolejny dzień tanieją także surowce, a Grecja prosząc o pomoc dozna dziś upokorzenia. Notowania w USA zakończyły się spadkiem S&P o 0,8 proc., mimo że teoretycznie nie było ku temu żadnych przesłanek. Przeciwnie – wcześniejsze dane z Europy świadczyły o ożywieniu na Starym Kontynencie, a indeks nastrojów konsumentów w USA wzrósł. Jednak na nastrojach inwestorów wielkim cieniem
Notowania w USA zakończyły się spadkami powielonymi dziś rano na azjatyckich parkietach. Kolejny dzień tanieją także surowce, a Grecja prosząc o pomoc dozna dziś upokorzenia.
Notowania w USA zakończyły się spadkiem S&P o 0,8 proc., mimo że teoretycznie nie było ku temu żadnych przesłanek. Przeciwnie – wcześniejsze dane z Europy świadczyły o ożywieniu na Starym Kontynencie, a indeks nastrojów konsumentów w USA wzrósł. Jednak na nastrojach inwestorów wielkim cieniem kładzie się stan finansów publicznych i groźba inflacji, która uderza tyleż w konsumentów, co grozi Wall Street urwaniem dostępu do darmowego kapitału.
Weekend przyniósł serię niepokojących informacji. Barrack Obama przypomniał, że już dziś USA przekroczą limit zadłużenia i potrzebne jest jego zwiększenie, w przeciwnym razie Stany ogłoszą bankructwo za dwa miesiące. To oczywiście tylko argument w sporze, ale zarazem także memento dla rynków. Taki argument teoretycznie nigdy nie powinien był paść w dyskusji o finansach światowego mocarstwa. Druga sprawa to oczywiście skandal obyczajowy związany z szefem MFW, którego faktyczne skutki dla rynków trudno ocenić. Generalnie nie jest to problem duży (warto przypomnieć, że afera rozporkowa prezydenta USA nie miała większego przełożenia na losy świata i finansów), ale pojawił się w szczególnym momencie, w którym Grecja miała prosić o zwiększenie pomocy finansowej. Wątpliwe, by ją dostała przed uporządkowaniem struktury w MFW, a nawet wówczas znajdą się zapewne oponenci dla przyznania pomocy (Finlandia, Słowacja). Grecja może nie dostać tego, o co poprosi.
Atmosfera na rynkach nie jest więc najlepsza dziś rano. Nikkei spadł o 0,9 proc., a Kospi o 0,75 proc., a na pół godziny przed końcem handlu Hang Seng spadał o 1,4 proc., zaś SCI o 0,6 proc. Im bliżej było końca notowań w Azji, tym bardziej nastroje inwestorów pogarszały się.
Wystartujemy w Europie od spadków, którym GPW raczej się nie oprze. Przed sesją dobre wyniki opublikował Cyfrowy Polsat i kolejne spółki energetyczne (PGE, Enea), które w I kwartale sprawiły akcjonariuszom sporą niespodziankę wypracowując średnio o ok. 20 proc. wyższe zyski niż po nich oczekiwano, ale to może być za mało. Od rana spadają bowiem notowania surowców – srebro traci 2 proc., a miedź 0,7 proc. – co może wpływać na notowania KGHM. Wyniki banków zostały już przetrawione przez inwestorów, a ponieważ to właśnie sektor bankowy ponosi największe ryzyko związane z wypłacalnością Grecji, ta część rynku może nie mieć najlepszego dnia.
Wsparciem dla indeksu naszych blue chips są okolice 2800 pkt i powinno być ono wystarczająco mocne, by oprzeć się na dłużej presji podaży.
Emil Szweda