Piątek na europejskich rynkach zaczął się nie najlepiej, a z czasem nastroje coraz bardziej się pogarszały. Inwestorów najbardziej niepokoiło gwałtownie słabnące euro, którego kurs znalazł się na poziomie najniższym od kilkunastu miesięcy. Do tego doszło ostrzeżenie agencji Moodys o możliwości dalszego obniżenia ratingu dla Grecji. „Pomogło” ujawnienie informacji, że jakoby podczas niedawnego szczytu przywódców europejskich w sprawie pakietu ratunkowego dla strefy euro, prezydent Nicolas Sarkozy zagroził wystąpieniem Francji ze wspólnoty w przypadku oporu Niemiec w kwestii jego uchwalenia.
Piątek na europejskich rynkach zaczął się nie najlepiej, a z czasem nastroje coraz bardziej się pogarszały. Inwestorów najbardziej niepokoiło gwałtownie słabnące euro, którego kurs znalazł się na poziomie najniższym od kilkunastu miesięcy.
Do tego doszło ostrzeżenie agencji Moodys o możliwości dalszego obniżenia ratingu dla Grecji. „Pomogło” ujawnienie informacji, że jakoby podczas niedawnego szczytu przywódców europejskich w sprawie pakietu ratunkowego dla strefy euro, prezydent Nicolas Sarkozy zagroził wystąpieniem Francji ze wspólnoty w przypadku oporu Niemiec w kwestii jego uchwalenia. Nie pomagały spadające dość mocno kontrakty na amerykańskie indeksy. Nie pomogły nawet nieco lepsze niż się spodziewano dane o sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej za oceanem. Losy rynków przypieczętowały przekraczające 1,5 proc. spadki na początku sesji na Wall Street.
Polska GPW
Piątkowa sesja na warszawskim parkiecie rozpoczęła się od spadku indeksu największych spółek o niecałe 0,7 proc. WIG tracił 0,3 proc., zaś wskaźniki małych i średnich firm nieznacznie zyskiwały. Niedźwiedzie szybko jednak przystąpiły do działania, sprowadzając ceny do sporo niższych poziomów. W południe WIG20 tracił już ponad 1,3 proc. W pierwszej części sesji głównymi winowajcami spadku indeksu były walory KGHM i PKN Orlen. Miedziowy kombinat rozczarował wynikami kwartalnymi i momentami jego papiery taniały o 2,5 proc. Skala spadku walorów PKN była o połowę mniejsza. Jednak wkrótce do tej dwójki dołączyły akcje naszych największych banków. Późniejsze próby odrabiania strat szły dość opornie. Nie sprzyjała im atmosfera na pozostałych giełdach europejskich i zniżkujące kontrakty na amerykańskie indeksy. Ostatecznie WIG20 stracił 2,8 proc., WIG spadł o 2 proc., mWIG40 zniżkował o 0,73 proc., a sWIG80 o 0,74 proc. Obroty wyniosły prawie 1,4 mld zł. Po końcowym fixingu kurs akcji PZU wyniósł 355 zł, a obroty walorami ubezpieczyciela sięgnęły 752 mln zł.
Giełdy zagraniczne
Przez większą część czwartkowej sesji indeksy na amerykańskiej giełdzie starały się utrzymać w okolicy zamknięcia ze środy. W większości przychodziło to im z niemałym trudem, choć spadki nie były wielkie. Dopiero końcowa część handlu przeważyła bardziej zdecydowanie szalę na korzyść niedźwiedzi. Dow Jones stracił nieco ponad 1 proc., Nasdaq zniżkował o 1,26 proc.. a S&P500 o 1,21 proc., spadając nieznacznie poniżej 1160 punktów. Marsz w górę został więc zahamowany, jednak od czterech dni wskaźniki trzymają się poziomu sprzed załamania z poprzedniego „czarnego” czwartku, który tak wystraszył inwestorów i narobił sporo zamieszania. Być może przyczyną pogorszenia się nastrojów była informacja, że amerykańska Komisja Papierów Wartościowych prowadzi śledztwo nie tylko wobec Goldman Sachs i Morgan Stanley, ale także JP Morgan, Citigroup, Deutsche Bank i UBS. Nie można więc wykluczyć, że i ta kwestia prędzej czy później nabierze dla sytuacji na rynku większego znaczenia, zatacza bowiem coraz szersze kręgi i „zahacza” o agencje ratingowe. Trudno się oprzeć wrażeniu, że SEC trochę zbyt późno zajęła się poszukiwaniem „winnych” kryzysu, który rozpoczął się od załamania hipotecznej piramidy, budowanej z „wielowarstwowego papieru”.
Nie najlepsze nastroje panowały dziś w Azji. Nikkei stracił 1,5 proc., w Hong Kongu zniżka wyniosła niemal 1,4 proc., a w Bombaju aż 1,6 proc. Na mniej znaczących parkietach notowano symboliczne zwyżki. W Chinach znów sytuacja dość niejednoznaczna. Shanghai B-Share wzrósł o 0,4 proc., zaś Shanghai Composite poszedł w dół o 0,5 proc. Zmiany te nie miały większego znaczenia dla wciąż mało optymistycznego obrazu tamtejszego rynku. We Frankfurcie i Londynie sesja zaczęła się od spadków o 0,4-0,6 proc., zaś w Paryżu indeks zniżkował na otwarciu o 1 proc. Sytuacja jednak pogarszała się początkowo powili, zaś po pierwszej godzinie handlu dynamika spadku znacznie przyspieszyła Około południa CAC40 tracił prawie 3 proc., zaś DAX i FTSE po około 1,5 proc. Liderami spadków były madrycki IBEX, zniżkujący niemal 5 proc. oraz ateński ATGI i turecki ISE, które traciły po 3 proc. Po około 1,5 proc. w dół szły parkiety naszego regionu. Tuż po godzinie 16.00 indeks w Paryżu spadał o ponad 4 proc., zaś w Londynie i Frankfurcie zniżka sięgała 2 proc.
Waluty
Wspólna waluta rozpoczęła czwartek „z fasonem”, próbując przed południem atakować poziom 1,27 dolara. Jednak skończyła kolejnym, dwunastomiesięcznym rekordem słabości. Wieczorem kurs euro spadł do 1,2518 dolara. Przyczyny przeceny są wciąż te same, jednak dość zastanawiający jest brak reakcji na lepsze niż się spodziewano informacje, dotyczące gospodarki strefy euro – w tym niektórych państw, wchodzących w skład grupy PIIGS. Zastanawia też obojętność wobec coraz liczniejszych posunięć, mających na celu „zaciskanie pasa”, czyli mające poprawić ich sytuację. Widać więc siłę spadkowego trendu kursu euro, jednak trudno uwierzyć, by nie doszło przynajmniej do chwilowej większej korekty. Dziś jednak próżno było jej wyglądać. Rano sytuacja nie wyglądała jeszcze najgorzej. Jednak około południa kurs euro wylądował na kolejnym rekordowo niskim poziomie, dochodząc do 1,243 dolara.
Nasza waluta słabła przez cały niemal czwartek i dopiero wieczorem odrobiła część strat. W najtrudniejszym dla niej momencie za dolara trzeba było płacić 3,16 zł, za euro prawie 3,97 zł, a za franka 2,83 zł. Na koniec handlu złoty zyskał do nich po 2-3 grosze. Dziś do południa znów mieliśmy dynamiczny ruch, który doprowadził kurs dolara do poziomu niemal 3,24 zł. Euro zdrożało do 4,03 zł, a frank do prawie 2,88 zł.
Podsumowanie
Ostatnie dwie sesje tygodnia znów wyraźnie wpłynęły na pogorszenie sytuacji na giełdach. O ile jeszcze czwartkowy niewielki spadek można było uznać za odreagowanie wzrostów z pierwszych trzech dni, to piątkowa zniżka może być zapowiedzią kontynuacji spadkowej korekty. Tym bardziej, że stroje popsuły się nie tylko u nas, ale także na wszystkich parkietach europejskich i na Wall Street.
Roman Przasnyski